Problem polega na tym, iż po roku 89 mamiono nas mirażem, że ot tak, nagle nastąpił cud i staliśmy się, społeczeństwem pluralistycznym, demokratycznym, żyjącym w państwie prawa:).
W rzeczywistości mimo usilnych prób skrywania tego stanu, trudno zaprzeczyć, że jesteśmy mentalnie społeczeństwem postkomunistycznym.
Lecz wielu w ten miraż nadal wierzy. Daje to komfort nie weryfikowania własnego światopoglądu. Czy tego chcemy czy nie, powstałego (pośrednio czy bez) w totalitarnej przeszłości. Tak byliśmy kształceni i chowani.
O niezależne poglądy trudno, gdy bazą jest to, co wynieśliśmy z realsocjalizmu- wspierane światopoglądowo dziś, przez elity, które z taką łatwością potrafiły odnaleźć się we współczesności, nie tracąc statusu opiniotwórczych.
Własne poglądy lekko modyfikujemy, ale bez szaleństw. Pewnej granicy nie przekraczamy. To, bowiem skazywałoby nas na getto intelektualne utworzone przez nową elitę. Powstałą przez kooptację, tej wywodzącej się tzw. opozycji demokratycznej (nie jest żadną tajemnicą, że środowiska, które ją tworzyły wywodzą się z jednego pnia z komunistami), do tej doskonale się mającej a wywodzącej się z totalitaryzmu.
Nie trudno zatem, było znalezienie wspólnego języka.
Ugrupowania zaś ideologicznie oddalone od socjalizmu , zostały „wspólnym wysiłkiem partii i społeczeństwa” zmarginalizowane. I marginalizowanie to trwa nadal, z coraz mizerniejszym wynikiem:).
Bo skutkiem nie do przecenienia ostatnich 2 lat jest złamanie monopolu ideologicznego i odzyskanie głosu przez tych, którym do tego czasu, tego prawa odmawiano. Tak więc nie tragizujmy, idzie ku lepszemu:). Step by step:)
Komiko,
Problem polega na tym, iż po roku 89 mamiono nas mirażem, że ot tak, nagle nastąpił cud i staliśmy się, społeczeństwem pluralistycznym, demokratycznym, żyjącym w państwie prawa:).
W rzeczywistości mimo usilnych prób skrywania tego stanu, trudno zaprzeczyć, że jesteśmy mentalnie społeczeństwem postkomunistycznym.
Lecz wielu w ten miraż nadal wierzy. Daje to komfort nie weryfikowania własnego światopoglądu. Czy tego chcemy czy nie, powstałego (pośrednio czy bez) w totalitarnej przeszłości. Tak byliśmy kształceni i chowani.
O niezależne poglądy trudno, gdy bazą jest to, co wynieśliśmy z realsocjalizmu- wspierane światopoglądowo dziś, przez elity, które z taką łatwością potrafiły odnaleźć się we współczesności, nie tracąc statusu opiniotwórczych.
Własne poglądy lekko modyfikujemy, ale bez szaleństw. Pewnej granicy nie przekraczamy. To, bowiem skazywałoby nas na getto intelektualne utworzone przez nową elitę. Powstałą przez kooptację, tej wywodzącej się tzw. opozycji demokratycznej (nie jest żadną tajemnicą, że środowiska, które ją tworzyły wywodzą się z jednego pnia z komunistami), do tej doskonale się mającej a wywodzącej się z totalitaryzmu.
Nie trudno zatem, było znalezienie wspólnego języka.
Ugrupowania zaś ideologicznie oddalone od socjalizmu , zostały „wspólnym wysiłkiem partii i społeczeństwa” zmarginalizowane. I marginalizowanie to trwa nadal, z coraz mizerniejszym wynikiem:).
Bo skutkiem nie do przecenienia ostatnich 2 lat jest złamanie monopolu ideologicznego i odzyskanie głosu przez tych, którym do tego czasu, tego prawa odmawiano. Tak więc nie tragizujmy, idzie ku lepszemu:). Step by step:)
Ukłony
yassa -- 30.01.2008 - 19:54