Panie Igła
Doczytałem dzisiaj pańskie ekscesy kulinarne. I że umieściłem notkę na podobny temat, jeno głównie o trunku szlachetnym z całą mocą z resztą, to i o zakąsce pomyslałem.
Widzę, że nie ja tylko Panu exprobrare czynię. Po przeczytaniu wpisu niniejszego tuszę, że to jeno dla nadmiernie eksponowanej sławy mołojeckiej tudzież z zadzierżystości czynione było. Tedy jeśli domniemania moje słusznymi Pan uznajesz a jako, że Polak urazy zwykle długo nie chowa, zwłaszcza po stosownym a słusznym żołądka napełnieniu, co zresztą wadą naszą narodową uznanym być może, proponuję spotkać się “między napitkiem a zakąską”.
Kłopotem jedynie niezmiernym, a dla mnie przykrym, że sławiona cytryńcówka nie wcześniej niz latem przygotowana być może, co przy barszczu przestrzeń rozległą czasową czyni.
Pozdrawiam
Igła
Panie Igła
KJWojtas -- 31.01.2008 - 20:14Doczytałem dzisiaj pańskie ekscesy kulinarne. I że umieściłem notkę na podobny temat, jeno głównie o trunku szlachetnym z całą mocą z resztą, to i o zakąsce pomyslałem.
Widzę, że nie ja tylko Panu exprobrare czynię. Po przeczytaniu wpisu niniejszego tuszę, że to jeno dla nadmiernie eksponowanej sławy mołojeckiej tudzież z zadzierżystości czynione było. Tedy jeśli domniemania moje słusznymi Pan uznajesz a jako, że Polak urazy zwykle długo nie chowa, zwłaszcza po stosownym a słusznym żołądka napełnieniu, co zresztą wadą naszą narodową uznanym być może, proponuję spotkać się “między napitkiem a zakąską”.
Kłopotem jedynie niezmiernym, a dla mnie przykrym, że sławiona cytryńcówka nie wcześniej niz latem przygotowana być może, co przy barszczu przestrzeń rozległą czasową czyni.
Pozdrawiam