Rano zbudziła się bardzo wcześnie, umyła zęby, bo czuła okropną gorzkość (nie lepiej gorycz?) w ustach, nie pamiętała, co jej się śniło, więc chyba jakoś wszystko się ułoży, założyła szlafroczek, nastawiła
czajnik (może wodę?) na herbatę, bardzo chciało jej się tej herbaty, zresztą zawsze rano miała największą ochotę na herbatę. (w trzech linijkach trzy razy powtórzona herbata, zaś akapit to jedno zdanie zamiast pięciu sześciu)
Gdy już ją piła i paliła papierosa, ktoś zadzwonił do drzwi, zawiązała szlafrok, który niebezpiecznie zsunął się jej z ramion, ukazując nagie piersi i poszła otworzyć. (Znów o jedną, co najmniej, kropkę za mało. Można by zacząć tak: „Palenie papierosa przy herbacie przerwał jej dzwonek do drzwi…)
W drzwiach stała…matka Ewy.
-Dzień dobry, nie chcę ci się narzucać, ale wiesz, chciałam ci coś dać. To jest coś od Ewy, jakby taki testament.
Dzień dobry, niech pani wejdzie, akurat mam świeżo zaparzoną herbatęi wpuściła ją do domu.(Może zaprosiła ją gestem do wejścia? No i to „i” na początku zdania!)
Matka Ewy coś trzymała w ręce, jakiś zeszyt, był bardzo gruby i miał podokładane kartki, które wychodziły z brulionu. „To pewnie to, co przyniosła dla niej, to coś w rodzaju zapisków Ewy” pomyślała wpatrując się w zeszyt. (To ta matka trzymała zeszyt czy brulion? A dodatkowe kartki mogły wystawać z okładek. Czy wszystko musi być „tak jakby” lub „w rodzaju”. MOże po prostu testament, zapiski…)
Postawiła przed nią filiżankę z herbatą i zapaliła następnego papierosa. (Kto przed kim postawił filiżankę? Czy matka Ewy pali papieros?)
-Co chce mi pani dać? –Zapytała, ale wiedziała, że to coś, to ten brulion. (Zapytała, choć wiedziała, że chodzi o brulion.)
Matka Ewy położyła zeszyt na stole i powiedziała, że wczoraj przeglądała Ewy rzeczy i znalazła to, to był pamiętnik. Ewa, pisała w nim o Małgorzacie, sama była zdziwiona, że Ewa coś takiego pisała, nigdy nie widziała, by była osobą sentymentalną, raczej zawsze starała się być realistką, oczywiście potem przyszła ta okropna choroba…a przedtem ten wypadek ojca. (Czemu relacja w miejsce dialogu? „To był pamiętnik.” może być osobnym zdaniem. Kto był zdziwiony? Ewa? Matka? Małgorzata? Czy sentymentalizm można zobaczyć? Dlaczego choroba przyszła oczywiście? Co do tego ma wypadek ojca i przed czym miał miejsce? Przed napisaniem pamiętnika? przed chorobą? czy przed jednym i drugim?)
-Wiesz. Mogę ci mówić na ty?-zapytała nagle. (Dziwny moment na przechodzenie na ty, nawet jednostronne.)
-Oczywiście.
-Tam jesteś dokładnie opisana, i ona tam pisze, zresztą sama powinnaś to przeczytać, to może być bardzo ważne, nie wiem co oznacza taki termin „srebrne oczy śmierci”i „srebrzystość śmierci”, to chyba jakieś jej motto, bo jest na każdej stronie. (Przecież jest kropka na klawiaturze. A wachanie się lepiej odda wielokropek niż przecinek.)
Napiła się herbaty i też wyciągnęła z torebki papierosy, zapytała, czy może zapalić… (Jakieś uzasadnienie dla tego głupiego pytania. przecież jedna z nich już pali!)
Małgorzata skinęła głowa i uśmiechnęła się do niej, poczuła coś w rodzaju sympatii do tej kobiety, przecież fatygowała się tylko dla niej.
Porozmawiały jeszcze chwilę, powspominał chwilę pogrzebu, matka Ewy mówiła o tym, jak Ewa była jeszcze dzieckiem, ale Małgorzata nic na to nie potrafiła odpowiedzieć, przecież poznała ją na chwilę przed śmiercią. (Znów coś w rodzaju i kłopoty z kropką(jeden klawisz w prawo od przecinka). „Matka Ewy opowiadała o dzieciństwie córki. Małgorzata słuchała w milczeniu. Przecież poznała Ewę tuż przed śmiercią.” Co Pani na to?)
Rozmowa stała się dość wymuszona i matka Ewy, powiedziała, że musi już iść, bo ma tyle jeszcze spraw na głowie i że teraz jest zupełnie sama, nie ma nikogo, spojrzała na Małgorzatę jakby z wyrzutem i wyszła.
A ona jej nie zatrzymywała, chciała zostać sam, na sam z pamiętnikiem.
Gdy tamta wyszła, Małgorzata zrobiła sobie jeszcze jedną filiżankę herbaty i otworzyła pamiętnik (A gdyby rozmowa stała się trudna lub sztuczna, a Małgorzata dostrzegła wyrzut w spojrzeniu gościa? No i mogła otworzyć zapiski, aby nie powtarzać słowa pamiętnik.)
Nieźle się czyta, ale sprawia wrażenie brudnopisu. Dobrego na święta i weny twórczej oraz wyrozumiałości domowników
Drobne uwagi!
Rano zbudziła się bardzo wcześnie, umyła zęby, bo czuła okropną gorzkość (nie lepiej gorycz?) w ustach, nie pamiętała, co jej się śniło, więc chyba jakoś wszystko się ułoży, założyła szlafroczek, nastawiła
czajnik (może wodę?) na herbatę, bardzo chciało jej się tej herbaty, zresztą zawsze rano miała największą ochotę na herbatę. (w trzech linijkach trzy razy powtórzona herbata, zaś akapit to jedno zdanie zamiast pięciu sześciu)Gdy już ją piła i paliła papierosa, ktoś zadzwonił do drzwi, zawiązała szlafrok, który niebezpiecznie zsunął się jej z ramion, ukazując nagie piersi i poszła otworzyć. (Znów o jedną, co najmniej, kropkę za mało. Można by zacząć tak: „Palenie papierosa przy herbacie przerwał jej dzwonek do drzwi…)
W drzwiach stała…matka Ewy.
-Dzień dobry, nie chcę ci się narzucać, ale wiesz, chciałam ci coś dać. To jest coś od Ewy, jakby taki testament.
Dzień dobry, niech pani wejdzie, akurat mam świeżo zaparzoną herbatęi wpuściła ją do domu.(Może zaprosiła ją gestem do wejścia? No i to „i” na początku zdania!)Matka Ewy coś trzymała w ręce, jakiś zeszyt, był bardzo gruby i miał podokładane kartki, które wychodziły z brulionu. „To pewnie to, co przyniosła dla niej, to coś w rodzaju zapisków Ewy” pomyślała wpatrując się w zeszyt. (To ta matka trzymała zeszyt czy brulion? A dodatkowe kartki mogły wystawać z okładek. Czy wszystko musi być „tak jakby” lub „w rodzaju”. MOże po prostu testament, zapiski…)
Postawiła przed nią filiżankę z herbatą i zapaliła następnego papierosa. (Kto przed kim postawił filiżankę? Czy matka Ewy pali papieros?)
-Co chce mi pani dać? –Zapytała, ale wiedziała, że to coś, to ten brulion. (Zapytała, choć wiedziała, że chodzi o brulion.)
Matka Ewy położyła zeszyt na stole i powiedziała, że wczoraj przeglądała Ewy rzeczy i znalazła to, to był pamiętnik. Ewa, pisała w nim o Małgorzacie, sama była zdziwiona, że Ewa coś takiego pisała, nigdy nie widziała, by była osobą sentymentalną, raczej zawsze starała się być realistką, oczywiście potem przyszła ta okropna choroba…a przedtem ten wypadek ojca. (Czemu relacja w miejsce dialogu? „To był pamiętnik.” może być osobnym zdaniem. Kto był zdziwiony? Ewa? Matka? Małgorzata? Czy sentymentalizm można zobaczyć? Dlaczego choroba przyszła oczywiście? Co do tego ma wypadek ojca i przed czym miał miejsce? Przed napisaniem pamiętnika? przed chorobą? czy przed jednym i drugim?)
-Wiesz. Mogę ci mówić na ty?-zapytała nagle. (Dziwny moment na przechodzenie na ty, nawet jednostronne.)
-Oczywiście.
-Tam jesteś dokładnie opisana, i ona tam pisze, zresztą sama powinnaś to przeczytać, to może być bardzo ważne, nie wiem co oznacza taki termin „srebrne oczy śmierci”i „srebrzystość śmierci”, to chyba jakieś jej motto, bo jest na każdej stronie. (Przecież jest kropka na klawiaturze. A wachanie się lepiej odda wielokropek niż przecinek.)
Napiła się herbaty i też wyciągnęła z torebki papierosy, zapytała, czy może zapalić… (Jakieś uzasadnienie dla tego głupiego pytania. przecież jedna z nich już pali!)
Małgorzata skinęła głowa i uśmiechnęła się do niej, poczuła coś w rodzaju sympatii do tej kobiety, przecież fatygowała się tylko dla niej.
Porozmawiały jeszcze chwilę, powspominał chwilę pogrzebu, matka Ewy mówiła o tym, jak Ewa była jeszcze dzieckiem, ale Małgorzata nic na to nie potrafiła odpowiedzieć, przecież poznała ją na chwilę przed śmiercią. (Znów coś w rodzaju i kłopoty z kropką(jeden klawisz w prawo od przecinka). „Matka Ewy opowiadała o dzieciństwie córki. Małgorzata słuchała w milczeniu. Przecież poznała Ewę tuż przed śmiercią.” Co Pani na to?)
Rozmowa stała się dość wymuszona i matka Ewy, powiedziała, że musi już iść, bo ma tyle jeszcze spraw na głowie i że teraz jest zupełnie sama, nie ma nikogo, spojrzała na Małgorzatę jakby z wyrzutem i wyszła.
A ona jej nie zatrzymywała, chciała zostać sam, na sam z pamiętnikiem.
Gdy tamta wyszła, Małgorzata zrobiła sobie jeszcze jedną filiżankę herbaty i otworzyła pamiętnik (A gdyby rozmowa stała się trudna lub sztuczna, a Małgorzata dostrzegła wyrzut w spojrzeniu gościa? No i mogła otworzyć zapiski, aby nie powtarzać słowa pamiętnik.)
Nieźle się czyta, ale sprawia wrażenie brudnopisu. Dobrego na święta i weny twórczej oraz wyrozumiałości domowników
Jerzy Maciejowski -- 21.03.2008 - 22:56