Misjonarze i funkcjonariusze byli, są i będą. To nie jest nic odkrywczego, zgoda. Mi chodzi o wyłapywanie tego momentu, w którym “zwykły człowiek” daje się tej sitwie wkręcać i powstaje samonapędzający się mechanizm rozbudowy i karmienia fikcji medialnej, która uruchamia zupełnie realne sprawy w rzeczywistości. Macherzy od nakręcania publiki potrafią opinię rozbujać mniej lub bardziej profesjonalnie i dalej to już się kręci. Siwy dym, gabinet luster, karuzela, wszystko tak długo aż stracisz orientację co się właściwie dzieje i w którą stronę zwiewać, żeby nie oberwać. Budowanie u siebie odporności na techniki manipulacji, ale bez gubienia otwartości i zaufania do ludzi, to jest trudna rzecz, ale w tych czasach zaczyna być konieczna do normalnego życia. Spinkodoktorzy i storytalerzy są coraz lepsi w swoim fachu. Trzeba im psuć szyki ;)
Grzesiu
Misjonarze i funkcjonariusze byli, są i będą. To nie jest nic odkrywczego, zgoda. Mi chodzi o wyłapywanie tego momentu, w którym “zwykły człowiek” daje się tej sitwie wkręcać i powstaje samonapędzający się mechanizm rozbudowy i karmienia fikcji medialnej, która uruchamia zupełnie realne sprawy w rzeczywistości. Macherzy od nakręcania publiki potrafią opinię rozbujać mniej lub bardziej profesjonalnie i dalej to już się kręci. Siwy dym, gabinet luster, karuzela, wszystko tak długo aż stracisz orientację co się właściwie dzieje i w którą stronę zwiewać, żeby nie oberwać. Budowanie u siebie odporności na techniki manipulacji, ale bez gubienia otwartości i zaufania do ludzi, to jest trudna rzecz, ale w tych czasach zaczyna być konieczna do normalnego życia. Spinkodoktorzy i storytalerzy są coraz lepsi w swoim fachu. Trzeba im psuć szyki ;)
s e r g i u s z -- 21.06.2008 - 17:19