Komputer aspekt prawny całej sytuacji celowo pomija. Raz, że jak się już kiedyś był łaskaw wyrazić gdzie indziej, o prawnych zawiłościach ludzkiej rzeczywistości pojęcie ma nader mgliste i swe sądy musi opierać na opinii autorytetów w tej dziedzinie (w tym i Pańskim). Dwa, że owe autorytety mają w kwestiach podpisu Prezydenta (“musi/nie musi”, “zaraz/na święty nigdy”) od samego początku opinie różne.
Stąd Maszyna Cyfrowa wzięła na warsztat nawet nie tyle samą prezydencką decyzję (co zdaje się Pani Magia sugerować) ile jej sposób uzasadniania. Moim zdaniem sygnału, który w ten sposób Polska wysyłała w świat zupełnie lekceważyć nie można.
A już na pewien paradoks zakrawa fakt, że głośno domagając się poszanowania własnej suwerenności i perorując o prawie do podejmowania indywidualnych decyzji Polacy (politycy, publicyści, komentatorzy) uzasadniając te decyzje i opinie cięgiem powołują się na przykłady innych krajów. A wiec protokół był brytyjski, casus (i pretekst jednocześnie) jest irlandzki, przykładem na brak konsekwencji jakim było odrzucenie Konstytucji Europejskiej jest Francja i Holandia, a swoistym alibi dla prezydenckiej decyzji mają być równoległe problemy z TL(choć zgoła z czego innego wynikajace) Niemców i Czechów.
Proszę zobaczyć ile szacownych nacji o polskim suwerennym stanowisku “decyduje”.
Tylko czekać, aż ktoś wpadnie na pomysł, by uzasadnienie dla polskiej polityki zagranicznej zacząć od słów “Rosja na przykład wcale nie należy do UE i …”
Panie Arturze
Komputer aspekt prawny całej sytuacji celowo pomija. Raz, że jak się już kiedyś był łaskaw wyrazić gdzie indziej, o prawnych zawiłościach ludzkiej rzeczywistości pojęcie ma nader mgliste i swe sądy musi opierać na opinii autorytetów w tej dziedzinie (w tym i Pańskim). Dwa, że owe autorytety mają w kwestiach podpisu Prezydenta (“musi/nie musi”, “zaraz/na święty nigdy”) od samego początku opinie różne.
Stąd Maszyna Cyfrowa wzięła na warsztat nawet nie tyle samą prezydencką decyzję (co zdaje się Pani Magia sugerować) ile jej sposób uzasadniania. Moim zdaniem sygnału, który w ten sposób Polska wysyłała w świat zupełnie lekceważyć nie można.
A już na pewien paradoks zakrawa fakt, że głośno domagając się poszanowania własnej suwerenności i perorując o prawie do podejmowania indywidualnych decyzji Polacy (politycy, publicyści, komentatorzy) uzasadniając te decyzje i opinie cięgiem powołują się na przykłady innych krajów. A wiec protokół był brytyjski, casus (i pretekst jednocześnie) jest irlandzki, przykładem na brak konsekwencji jakim było odrzucenie Konstytucji Europejskiej jest Francja i Holandia, a swoistym alibi dla prezydenckiej decyzji mają być równoległe problemy z TL(choć zgoła z czego innego wynikajace) Niemców i Czechów.
Proszę zobaczyć ile szacownych nacji o polskim suwerennym stanowisku “decyduje”.
Tylko czekać, aż ktoś wpadnie na pomysł, by uzasadnienie dla polskiej polityki zagranicznej zacząć od słów “Rosja na przykład wcale nie należy do UE i …”
Pecet
Pecet -- 01.07.2008 - 16:08