A czy Pani wie, że jeszcze 100 lat temu krakowianie (czyli ci, co w obrębie Plantacji mieszkali) w tamte strony na wakacje jeździli? Zaś podróż trwała niemal cały dzień.
Zawsze mnie to dziwiło. Mieszkałem bowiem kiedyś nieopodal i wieczorami późnymi wracałem do domu piechotą. Różnie trwały te powroty z okolic Rynku, ale nigdy dłużej niż dwie godziny:-)
Dopiero po przeczytaniu kilku wspomnień z tamtych lat uswiadomiłem sobie, że w tamte strony prowadziła tylko jedna bita droga, a i to w stronę dzisiejszej ulicy Friedleina. Reszta to były dróżki poprzecinane licznymi strumieniami i rzeczkami. Już sama nazwa ulicy Długiej o czymś świadczy.
Całkiem ładna okolica, Pani Pino.
A czy Pani wie, że jeszcze 100 lat temu krakowianie (czyli ci, co w obrębie Plantacji mieszkali) w tamte strony na wakacje jeździli? Zaś podróż trwała niemal cały dzień.
Zawsze mnie to dziwiło. Mieszkałem bowiem kiedyś nieopodal i wieczorami późnymi wracałem do domu piechotą. Różnie trwały te powroty z okolic Rynku, ale nigdy dłużej niż dwie godziny:-)
Dopiero po przeczytaniu kilku wspomnień z tamtych lat uswiadomiłem sobie, że w tamte strony prowadziła tylko jedna bita droga, a i to w stronę dzisiejszej ulicy Friedleina. Reszta to były dróżki poprzecinane licznymi strumieniami i rzeczkami. Już sama nazwa ulicy Długiej o czymś świadczy.
Pozdrawiam Panią
Lorenzo -- 31.10.2008 - 17:39