“Mistrza i Małgorzaty”, czytałem dwa razy, chyba w pierwszej klasie Liceum i później jako lekturę w czwartej.
I podobało się, szczególnie motywy wszystkie z Wolandem i jego świtą związane, ale ja na punkcie diabelskich motywów zawsze miałem fazę.
Ale inne rzeczy Bułhakowa już mnie nie przekonały.
W ogóle literatura rosyjska to jest temat rzeka: Tołstoj, Dostojewski, kiedyś mój ulubiony Turgieniew, jeszcze kilka rzeczy.
Też muszę wrócić do tego, kurde, do czego ja nie muszę wrócić?
A tu jeszcze takie braki w oczytaniu….
O, ja już się wypowiem na temat
“Mistrza i Małgorzaty”, czytałem dwa razy, chyba w pierwszej klasie Liceum i później jako lekturę w czwartej.
I podobało się, szczególnie motywy wszystkie z Wolandem i jego świtą związane, ale ja na punkcie diabelskich motywów zawsze miałem fazę.
Ale inne rzeczy Bułhakowa już mnie nie przekonały.
W ogóle literatura rosyjska to jest temat rzeka: Tołstoj, Dostojewski, kiedyś mój ulubiony Turgieniew, jeszcze kilka rzeczy.
Też muszę wrócić do tego, kurde, do czego ja nie muszę wrócić?
A tu jeszcze takie braki w oczytaniu….
Bez sensu.
grześ -- 27.01.2009 - 23:56