Mimo wszystko, jest różnica (choc dla ofiary – zadna) pomiędzy celowym gwałtem rozumianym jako forma represji aparatów bezpieczenstwa państwa wobec konkretnego członka opozycji (mówimy o krajach gdzie prawo jest jedynie fasadowe), a masowym społecznym przyzwoleniem na gwałty dokonywane na 50% – 80 % populacji kobiet. W pierwszym przypadku, masz konkretnego winnego i pewną sprecyzowaną patologię. W drugim, jeśli gwałt jest czymś normalnym i nie podlegającym ściganiu ani potępieniu, to czy mozna mówić wciąż o patologii (w skali tego danego społeczeństwa)?
Gwałt na wojnie to troche tak, jak celowe okaleczanie, ale nie zabijanie wrogich zolnierzy. Tylko w jeszcze bardziej zdegenerowanej formie. Bowiem łamiesz psychike kobiet w danym narodzie – niemalże pewnie na zawsze, w dodatku obarczając ją albo dzieckiem, które po urodzieniu zapewne bedzie nienawidzieć, albo skozując ją na decyzję o aborcji. Ale na przykład muzułmanki aborcji się nie poddają...
Doc
Mimo wszystko, jest różnica (choc dla ofiary – zadna) pomiędzy celowym gwałtem rozumianym jako forma represji aparatów bezpieczenstwa państwa wobec konkretnego członka opozycji (mówimy o krajach gdzie prawo jest jedynie fasadowe), a masowym społecznym przyzwoleniem na gwałty dokonywane na 50% – 80 % populacji kobiet. W pierwszym przypadku, masz konkretnego winnego i pewną sprecyzowaną patologię. W drugim, jeśli gwałt jest czymś normalnym i nie podlegającym ściganiu ani potępieniu, to czy mozna mówić wciąż o patologii (w skali tego danego społeczeństwa)?
Gwałt na wojnie to troche tak, jak celowe okaleczanie, ale nie zabijanie wrogich zolnierzy. Tylko w jeszcze bardziej zdegenerowanej formie. Bowiem łamiesz psychike kobiet w danym narodzie – niemalże pewnie na zawsze, w dodatku obarczając ją albo dzieckiem, które po urodzieniu zapewne bedzie nienawidzieć, albo skozując ją na decyzję o aborcji. Ale na przykład muzułmanki aborcji się nie poddają...
Griszeq -- 17.03.2009 - 12:31