Pan Merlot żyw, choć próbowałam go w niedzielę telefonicznie wykończyć. Nie, żeby świadomie, ale dręczyłam go w sposób karygodny, co znosił cierpliwie i z godnością.
Nie On jeden ubył... Niestety…
Rafale
Pan Merlot żyw, choć próbowałam go w niedzielę telefonicznie wykończyć.
Nie, żeby świadomie, ale dręczyłam go w sposób karygodny, co znosił cierpliwie i z godnością.
Nie On jeden ubył... Niestety…
Gretchen -- 31.03.2009 - 21:38