A konkretnie to w czym rzecz, bo sympatycznie to nie brzmi(niczego babom nie ujmując)?
Co do Docenta zaś – świadkiem zajść nie byłem(coś tam piąte przez dziąsiate), raczej następstw, ale dziać się musiało nieźle skoro jeszcze taka temperatura.
Bywając na Maddogowie natomiast, odniosłem wrażenie iż Docenta odeszło, odeszła go ta cała medialna histeria, i zaczął trzeźwiej patrzeć na strony konfliktu(politycznego, bo o nim w tej chwili), takie odniosłem wrażenie.
Wymieniliśmy nawet kilka stonowanych uwag, nie powiem że przyjacielskich bo jednak zaszłości, ale też bez agresji, raczej w duchu wzajemnego, ostrożnie warunkowego poszanowania.
Tak że Docenta już jako osoby z którą absolutnie nie da się gadać nie postrzegam, tak jak i Grzesia(któremu notabene niepotrzebnie pojechałem tym Mnichnikiem wyżej, a zwłaszcza tym wielkim kwantyfikatorem – Grzesiu – odszczekuję).
Że jak baby?
A konkretnie to w czym rzecz, bo sympatycznie to nie brzmi(niczego babom nie ujmując)?
Co do Docenta zaś – świadkiem zajść nie byłem(coś tam piąte przez dziąsiate), raczej następstw, ale dziać się musiało nieźle skoro jeszcze taka temperatura.
Bywając na Maddogowie natomiast, odniosłem wrażenie iż Docenta odeszło, odeszła go ta cała medialna histeria, i zaczął trzeźwiej patrzeć na strony konfliktu(politycznego, bo o nim w tej chwili), takie odniosłem wrażenie.
Wymieniliśmy nawet kilka stonowanych uwag, nie powiem że przyjacielskich bo jednak zaszłości, ale też bez agresji, raczej w duchu wzajemnego, ostrożnie warunkowego poszanowania.
Tak że Docenta już jako osoby z którą absolutnie nie da się gadać nie postrzegam, tak jak i Grzesia(któremu notabene niepotrzebnie pojechałem tym Mnichnikiem wyżej, a zwłaszcza tym wielkim kwantyfikatorem – Grzesiu – odszczekuję).
Nara
Git (gość) -- 10.05.2009 - 11:45