zacytuję opis pewnego zdarzenia ze wspomnieniowej książki Oli Watowej, żony poety Aleksandra Wata.
“Skierowano nas więc do owego domu pod Moskwą, gdzie byo kilkanaście osób, wszyscy Polacy, którzy odsiadywali kary bardzo długie, między nimi i tacy, którzy siedzieli już osiem lat, jak kobieta, o której teraz opowiem. Nie jestem skora do łez, nie posiadam tej “łaski”, ale kiedy przypomnę sobie to, co tam w tym domu widziałam, gardło mi się zaciska.
Kobietę posadzono za jakiś proguł i rozłączono z dwuletnim synkiem. Siedziała w łagrze na dalekiej północy i teraz cudem podległa amnestii obejmującej Polaków. Zaraz następnego dnia po przybyciu do owego domu zauważyłam ją przechadzającą się w nerwowym napięciu w seni drewnianego domostwa, które było naszym schronieniem do dnia wyjazdu z Sowieckiego Sojuza. Napięcie tej kobiety, jej rozpaczliwy wyraz twarzy udzieliły mi się, nie potrafiłam nie zbliżyć się do niej i nie zapytać o powód tego niecierpliwego oczekiwania, coraz to bowiem otwierała drzwi do sieni, wyglądała na zewnątrz i znowu chodziła w kółko.
Czekała na swego syna. Ktoś z łagrowego otoczenia, Polak, podjął się sprowadzenia dziecka, które od rozstania z matką było w dietdomie. Oczywiście ów Polak był zaopatrzony w odpowiednią przepustkę i zezwolenie na oddanie dziecka matce. Kobieta siedziała już w łagrze osiem lat. A więc jej syn był już dziesięcioletnim chłopcem. Pragnęla i bała się tego spotkania. Jak zareaguje jej syn na zupełnie mu obcą kobietę?
I oto w godzinach popołudniowych drzwi do sieni otworzyły się. Byłam przy tym. Wszedł mężczyzna i chłopczyk o ogolonej do skóry główce, ubrany w coś w rodzaju szynela, coś bardzo szarego, za dużego na jego wątłe ramionka. Matka przez chwilę znieruchomiała, wpatrywała się w chłopczyka i wtedy mężczyzna powiedział: “Oto twój syn”. Wtedy kobieta padła na kolana i otworzyła ramiona, a chłopiec podbiegł do niej, objął ją z całej mocy, tulił sie do niej mocno, mocno ją obejmował, jakby się bał,że za chwilę znowu mu matkę zabiorą. Zniknęła granica czasu, granica przestrzeni, suma wszystkich ciężkich, gorzkich chwil przed połączeniem się tych dwóch istot. Widok ten wstrząsnął mną na całe życie i nigdy tego spotkania nie zapomnę. Zawsze też będę pamiętać, ile takich matek nieszczęśliwych zamieszkuje ten nieludzki kraj łez, samotności i okrucieństwa.
Ułożyła go zaraz potem do łóżka, okryła, karmiła, tuliła, całowała i szeptała te wszystkie czułe matczyne słowa, powtarzała mu godzinami te słowa miłości i szczęścia, chciała tą długą litanią wypełnić dziecku straszne lata obcości, pustki, osierocenia.”
Mi to wystarczyło, by mieć jednoznaczny stosunek do wszelkich lewaków. Jak to ujął Sołżenicyn: “dość jednego łyku, by poznać gorycz morza.”
A teraz spójrz na zdjęcie pyszałkowatego lewaka Sierakowskiego i odpowiedz sobie, co ten człowiek zrozumiał z tego, co podobno czytał.
Pino - byś mnie zrozumiała
zacytuję opis pewnego zdarzenia ze wspomnieniowej książki Oli Watowej, żony poety Aleksandra Wata.
“Skierowano nas więc do owego domu pod Moskwą, gdzie byo kilkanaście osób, wszyscy Polacy, którzy odsiadywali kary bardzo długie, między nimi i tacy, którzy siedzieli już osiem lat, jak kobieta, o której teraz opowiem. Nie jestem skora do łez, nie posiadam tej “łaski”, ale kiedy przypomnę sobie to, co tam w tym domu widziałam, gardło mi się zaciska.
Kobietę posadzono za jakiś proguł i rozłączono z dwuletnim synkiem. Siedziała w łagrze na dalekiej północy i teraz cudem podległa amnestii obejmującej Polaków. Zaraz następnego dnia po przybyciu do owego domu zauważyłam ją przechadzającą się w nerwowym napięciu w seni drewnianego domostwa, które było naszym schronieniem do dnia wyjazdu z Sowieckiego Sojuza. Napięcie tej kobiety, jej rozpaczliwy wyraz twarzy udzieliły mi się, nie potrafiłam nie zbliżyć się do niej i nie zapytać o powód tego niecierpliwego oczekiwania, coraz to bowiem otwierała drzwi do sieni, wyglądała na zewnątrz i znowu chodziła w kółko.
Czekała na swego syna. Ktoś z łagrowego otoczenia, Polak, podjął się sprowadzenia dziecka, które od rozstania z matką było w dietdomie. Oczywiście ów Polak był zaopatrzony w odpowiednią przepustkę i zezwolenie na oddanie dziecka matce. Kobieta siedziała już w łagrze osiem lat. A więc jej syn był już dziesięcioletnim chłopcem. Pragnęla i bała się tego spotkania. Jak zareaguje jej syn na zupełnie mu obcą kobietę?
I oto w godzinach popołudniowych drzwi do sieni otworzyły się. Byłam przy tym. Wszedł mężczyzna i chłopczyk o ogolonej do skóry główce, ubrany w coś w rodzaju szynela, coś bardzo szarego, za dużego na jego wątłe ramionka. Matka przez chwilę znieruchomiała, wpatrywała się w chłopczyka i wtedy mężczyzna powiedział: “Oto twój syn”. Wtedy kobieta padła na kolana i otworzyła ramiona, a chłopiec podbiegł do niej, objął ją z całej mocy, tulił sie do niej mocno, mocno ją obejmował, jakby się bał,że za chwilę znowu mu matkę zabiorą. Zniknęła granica czasu, granica przestrzeni, suma wszystkich ciężkich, gorzkich chwil przed połączeniem się tych dwóch istot. Widok ten wstrząsnął mną na całe życie i nigdy tego spotkania nie zapomnę. Zawsze też będę pamiętać, ile takich matek nieszczęśliwych zamieszkuje ten nieludzki kraj łez, samotności i okrucieństwa.
Ułożyła go zaraz potem do łóżka, okryła, karmiła, tuliła, całowała i szeptała te wszystkie czułe matczyne słowa, powtarzała mu godzinami te słowa miłości i szczęścia, chciała tą długą litanią wypełnić dziecku straszne lata obcości, pustki, osierocenia.”
Mi to wystarczyło, by mieć jednoznaczny stosunek do wszelkich lewaków. Jak to ujął Sołżenicyn: “dość jednego łyku, by poznać gorycz morza.”
A teraz spójrz na zdjęcie pyszałkowatego lewaka Sierakowskiego i odpowiedz sobie, co ten człowiek zrozumiał z tego, co podobno czytał.
http://www.krytykapolityczna.pl/Zespol-KP/menu-id-91.html
Sierakowski dziś w Rzepie: “można wyobrazić sobie komunizm bez Gułagu”
http://www.krytykapolityczna.pl/Krytyka-Polityczna-w-mediach/Slawomir-Si...
Kisiel -- 09.12.2009 - 10:28