A po czym Ty wnioskujesz, że jestem gdzieś zapatrzony, a tym bardziej na jakiś zachód?
Racja, wspomniałem coś o “niemieckiej normalności w drogownictwie”.
Czy to już wystarczający powód, by formułować tak kategoryczne wnioski?
To wszystko nie jest takie proste.
Ostatnio “owczym pędem” rozstrzygało się przetargi, gdzie z automatu prawie, wygrywał ten – kto zaoferował najkorzystniejsze warunki cenowe (inne gwarancje pozostały już tylko mglistymi zapewnieniami koniecznymi by od strony formalnej wszystko fajnie wyglądało).
Oczywiście jest presja, by nie marnotrawić bez potrzeby publicznej kasy i ja to rozumiem.
Nie rozumiem natomiast, że tak nagle w połowie drogi, w środku zimy, gdy tak naprawdę ogólnie mało się na świeżym powietrzu dzieje, wydobywa się takiego “asa” z rękawa, jednocześnie wciskając kit opinii publicznej, że z autostradą nowy wykonawca(tym razem już droższy) zdąży do 2012.
To jak nazwać takie postępowanie.
Czy ja mam przez to waty do polski jako takiej, czy do urzędników, którzy także w moim imieniu wyprawiają takie głupoty.
A czy wykonawca będzie z Polski, Portugalii, Niemiec, Szwecji czy Austrii, to już ma dla mnie drugorzędne znaczenie.
Liczy się efekt.
A ten będzie w 2012 mizerny, jeśli będą wychodzić po czasie takie kwiatki.
he, he
A po czym Ty wnioskujesz, że jestem gdzieś zapatrzony, a tym bardziej na jakiś zachód?
Racja, wspomniałem coś o “niemieckiej normalności w drogownictwie”.
Czy to już wystarczający powód, by formułować tak kategoryczne wnioski?
To wszystko nie jest takie proste.
Ostatnio “owczym pędem” rozstrzygało się przetargi, gdzie z automatu prawie, wygrywał ten – kto zaoferował najkorzystniejsze warunki cenowe (inne gwarancje pozostały już tylko mglistymi zapewnieniami koniecznymi by od strony formalnej wszystko fajnie wyglądało).
Oczywiście jest presja, by nie marnotrawić bez potrzeby publicznej kasy i ja to rozumiem.
Nie rozumiem natomiast, że tak nagle w połowie drogi, w środku zimy, gdy tak naprawdę ogólnie mało się na świeżym powietrzu dzieje, wydobywa się takiego “asa” z rękawa, jednocześnie wciskając kit opinii publicznej, że z autostradą nowy wykonawca(tym razem już droższy) zdąży do 2012.
To jak nazwać takie postępowanie.
Czy ja mam przez to waty do polski jako takiej, czy do urzędników, którzy także w moim imieniu wyprawiają takie głupoty.
A czy wykonawca będzie z Polski, Portugalii, Niemiec, Szwecji czy Austrii, to już ma dla mnie drugorzędne znaczenie.
Liczy się efekt.
A ten będzie w 2012 mizerny, jeśli będą wychodzić po czasie takie kwiatki.
partyzant -- 08.01.2010 - 16:15