jak miałam depresję, to ojciec mi chciał za okno wyrzucać Obłęd Krzysztonia i Oddział chorych na raka Sołżenicyna… A mnie to jakoś poprawiało nastrój.
Życie jest ogólnie pojebane.
Ech,
jak miałam depresję, to ojciec mi chciał za okno wyrzucać Obłęd Krzysztonia i Oddział chorych na raka Sołżenicyna… A mnie to jakoś poprawiało nastrój.
Życie jest ogólnie pojebane.