Pani Feldman była rzeczywiście wspaniałą kobietą.
I nie zmienię zdania mimo, że stała mimowolną i nieświadomą sprawczynią mojej
straty i co ważniejsze, rozczarowania.:)
Odziedziczyłem po babci całą teczkę obrazków Nikifora.
Babcia kupowała je w latach 50 od samego mistrza.
Bardziej z racji współczucia i chęci wspomożenia, niż z powodu świadomości skończonej doskonałości tych dzieł.
A jako, że do mieszkania nie bardzo się one nadawały, za to doskonale stroiły z letnią chałupą, toteż tam pięknie oprawione zawisły sobie.
Tak sobie wisiały kilka lat, nikomu nie przeszkadzając i nikogo nie kusząc, aż do premiery filmu z panią Krystyną.
Gdy już za sprawą znakomitej kreacji pani Feldman o Nikiforze stało się głośno, nastąpił włam i akwarelki zniknęły. Tylko one. Potęga sztuki…
Strata jak strata… wiadomo, łatwo przyszło, łatwo poszło…. ale, że o ich istnieniu wiedzieli jedynie dobrzy znajomi, to już dużo bardziej przykra sprawa…
Andrzeju,
Pani Feldman była rzeczywiście wspaniałą kobietą.
I nie zmienię zdania mimo, że stała mimowolną i nieświadomą sprawczynią mojej
straty i co ważniejsze, rozczarowania.:)
Odziedziczyłem po babci całą teczkę obrazków Nikifora.
Babcia kupowała je w latach 50 od samego mistrza.
Bardziej z racji współczucia i chęci wspomożenia, niż z powodu świadomości skończonej doskonałości tych dzieł.
A jako, że do mieszkania nie bardzo się one nadawały, za to doskonale stroiły z letnią chałupą, toteż tam pięknie oprawione zawisły sobie.
Tak sobie wisiały kilka lat, nikomu nie przeszkadzając i nikogo nie kusząc, aż do premiery filmu z panią Krystyną.
Gdy już za sprawą znakomitej kreacji pani Feldman o Nikiforze stało się głośno, nastąpił włam i akwarelki zniknęły. Tylko one. Potęga sztuki…
Strata jak strata… wiadomo, łatwo przyszło, łatwo poszło…. ale, że o ich istnieniu wiedzieli jedynie dobrzy znajomi, to już dużo bardziej przykra sprawa…
Pozdrawiam serdecznie
yassa -- 30.01.2010 - 20:44