rzeczywiście miał w sobie coś ze starych czasów w tym dobrym tego słowa znaczeniu. Mamy w podświadomości tęsknotę za takimi ludźmi, co to — z tego powodu — na pewno są lepsi i mądrzejsi od nas, a przez to i my sami stajemy się lepsi. Myślę że to jest ten sam fenomen jak z Małyszem, Adamkiem czy Wajdą. Dziś korzysta z tego Tusk, Olechowski, Sikorski, nie korzysta, bo nie może, Kaczyński. Przywódcy (liderzy) państwa muszą też swoją postawą i zachowaniem — można powiedzieć — budzić respekt i szacunek. Inna sprawa, co tam w nich tak naprawdę jest.
Skubiszewski, wbrew legendzie o jego starej szkole dyplomacji, był kompletnym amatorem. Specjalizował się jako nauczyciel akademicki w prawie publicznym międzynarodowy, napisał nawet niezły podręcznik. Wiatr historii, jak wiele osób w tamtym czasie z Mazowieckim i Wałęsą na czele, rzucił go w miejsce z którego nie było odwrotu. Przyjął rolę Ministra Spraw Zagranicznych i na swoją miarę, ucząc się w boju, pracował niewątpliwie dla Polski, co samo w sobie jest już zasługą, bo wielu jego kolegów z tamtego okresu wciąż wykonywało inne zadania. Częściowo rację ma też Szuan, mówiąc, że nie wszystko się udało. Bo nie wszystko mu się udało; do katalogu błędów dodałbym brak zmian kadrowych w MSZ-cie; Skubiszewski osobiście nie zgodził się na “wyczyszczenie” ministerstwa ze starych aparatczyków (głównie — chcę wierzyć, ze nie do końca zdawał sobie z tego sprawę — ubeckich donosicieli), o co w pewnym momencie zabiegało otoczenie Mazowieckiego (chodziło o rozciągnięcie na MSZ ustawy o reformie urzędów administracji, którą projektowano w tym czasie). Nie wiem w jakim stopniu, oceniając dziś Skubiszewskiego, popełniamy błąd ahistoryzmu. Pewnie racje są pośrodku. Między innymi dlatego przyłączam się do Igły: cześć jego pamięci!; przede wszystkim umarł człowiek, który zachowywał się przyzwoicie w czasach, które temu nie sprzyjały.
Skubiszewski
rzeczywiście miał w sobie coś ze starych czasów w tym dobrym tego słowa znaczeniu. Mamy w podświadomości tęsknotę za takimi ludźmi, co to — z tego powodu — na pewno są lepsi i mądrzejsi od nas, a przez to i my sami stajemy się lepsi. Myślę że to jest ten sam fenomen jak z Małyszem, Adamkiem czy Wajdą. Dziś korzysta z tego Tusk, Olechowski, Sikorski, nie korzysta, bo nie może, Kaczyński. Przywódcy (liderzy) państwa muszą też swoją postawą i zachowaniem — można powiedzieć — budzić respekt i szacunek. Inna sprawa, co tam w nich tak naprawdę jest.
Skubiszewski, wbrew legendzie o jego starej szkole dyplomacji, był kompletnym amatorem. Specjalizował się jako nauczyciel akademicki w prawie publicznym międzynarodowy, napisał nawet niezły podręcznik. Wiatr historii, jak wiele osób w tamtym czasie z Mazowieckim i Wałęsą na czele, rzucił go w miejsce z którego nie było odwrotu. Przyjął rolę Ministra Spraw Zagranicznych i na swoją miarę, ucząc się w boju, pracował niewątpliwie dla Polski, co samo w sobie jest już zasługą, bo wielu jego kolegów z tamtego okresu wciąż wykonywało inne zadania. Częściowo rację ma też Szuan, mówiąc, że nie wszystko się udało. Bo nie wszystko mu się udało; do katalogu błędów dodałbym brak zmian kadrowych w MSZ-cie; Skubiszewski osobiście nie zgodził się na “wyczyszczenie” ministerstwa ze starych aparatczyków (głównie — chcę wierzyć, ze nie do końca zdawał sobie z tego sprawę — ubeckich donosicieli), o co w pewnym momencie zabiegało otoczenie Mazowieckiego (chodziło o rozciągnięcie na MSZ ustawy o reformie urzędów administracji, którą projektowano w tym czasie). Nie wiem w jakim stopniu, oceniając dziś Skubiszewskiego, popełniamy błąd ahistoryzmu. Pewnie racje są pośrodku. Między innymi dlatego przyłączam się do Igły: cześć jego pamięci!; przede wszystkim umarł człowiek, który zachowywał się przyzwoicie w czasach, które temu nie sprzyjały.
——————————
referent Bulzacki -- 09.02.2010 - 09:33r e f e r a t | Pátio 35