Ani dom? Ani szkoła?:)
A nie zna Pani aktualne panujących trendów?
Nie słyszała Pani, choćby wczoraj, wypowiadających się w telewizorze dwóch najpoważniejszych kandydatów na na stanowisko prezydenta najjaśniejszej RP.
Jeden chełpił się, że wychowało go bydgoskie podwórko, a drugiego rozpierała duma gdy zapewniał, charakterystycznym językiem, że jest chłopakiem z Woly.
Skąd więc takie swojskie chłopaki mają wiedzieć jak się czyta Pere-Lachaise?
No bez przesady…
Zresztą, także wczoraj, na jubileuszowym koncercie, natknąłem się na samego pana
premiera.
Obowiązki zmusiły Jego Majestat do zadania szyku i wysłuchiwania tych nudów.
Naprawdę ciężko było patrzeć jak chłopina się męczyła.
Współczułem jej serdecznie.
Jak ona cierpiała, a przecież w domu, czekało na nią zimne piwko w lodówce.
A i w telewizorze pewnie jakiś meczyk też by się znalazł...
Po koncercie, przy szatni, spotkaliśmy z żoną, zaśmiewających się organizatorów.
Oni mieli to szczęście, że słyszeli pana premiera ze znawstwem komentującego występy pianistów.
Encyklika Rerum Novarum, zwana dawnymi czasy przez niego, lelum polelum, blaknie.:)
Wśród naszego coraz radośniejszego towarzystwa zapanowała zgodna opinia:
nasz mąż opatrznościowy to pełną gębą Dyzma, Nikodem Dyzma!
Jedynie moja żona, która zawsze w każdym znajdzie coś dobrego, stwierdziła; “ A widzicie, jednak nie kłamał, jego naprawdę wychowało podwórko”
Pani Krystyno,
Ani dom? Ani szkoła?:)
A nie zna Pani aktualne panujących trendów?
Nie słyszała Pani, choćby wczoraj, wypowiadających się w telewizorze dwóch najpoważniejszych kandydatów na na stanowisko prezydenta najjaśniejszej RP.
Jeden chełpił się, że wychowało go bydgoskie podwórko, a drugiego rozpierała duma gdy zapewniał, charakterystycznym językiem, że jest chłopakiem z Woly.
Skąd więc takie swojskie chłopaki mają wiedzieć jak się czyta Pere-Lachaise?
No bez przesady…
Zresztą, także wczoraj, na jubileuszowym koncercie, natknąłem się na samego pana
premiera.
Obowiązki zmusiły Jego Majestat do zadania szyku i wysłuchiwania tych nudów.
Naprawdę ciężko było patrzeć jak chłopina się męczyła.
Współczułem jej serdecznie.
Jak ona cierpiała, a przecież w domu, czekało na nią zimne piwko w lodówce.
A i w telewizorze pewnie jakiś meczyk też by się znalazł...
Po koncercie, przy szatni, spotkaliśmy z żoną, zaśmiewających się organizatorów.
Oni mieli to szczęście, że słyszeli pana premiera ze znawstwem komentującego występy pianistów.
Encyklika Rerum Novarum, zwana dawnymi czasy przez niego, lelum polelum, blaknie.:)
Wśród naszego coraz radośniejszego towarzystwa zapanowała zgodna opinia:
nasz mąż opatrznościowy to pełną gębą Dyzma, Nikodem Dyzma!
Jedynie moja żona, która zawsze w każdym znajdzie coś dobrego, stwierdziła; “ A widzicie, jednak nie kłamał, jego naprawdę wychowało podwórko”
Pozdrawiam Panią serdecznie
yassa -- 02.03.2010 - 09:10