do Ewy K. zawsze mówię “dzień dobry, pani dyrektor!” i trzaskam obcasami. Jakbym powiedziała dyrektorko, to gotowa by mnie zrzucić ze schodów. ;)
Moje przyjaciółki kiedyś, przy jakiejś imprezie w szkole, specjalnie sobie na plakietkach wpisały “uczeń”, żeby wkurzyć jedną nauczycielkę, nawet dosyć znaną feministkę, choć nie tak znaną, jak np. Kazia Szczuka… Ona strasznie była wyczulona na to, żeby panienki wszędzie sobie wpisywały żeńskie formy.
Brzmi, to prawda,
do Ewy K. zawsze mówię “dzień dobry, pani dyrektor!” i trzaskam obcasami. Jakbym powiedziała dyrektorko, to gotowa by mnie zrzucić ze schodów. ;)
Moje przyjaciółki kiedyś, przy jakiejś imprezie w szkole, specjalnie sobie na plakietkach wpisały “uczeń”, żeby wkurzyć jedną nauczycielkę, nawet dosyć znaną feministkę, choć nie tak znaną, jak np. Kazia Szczuka… Ona strasznie była wyczulona na to, żeby panienki wszędzie sobie wpisywały żeńskie formy.