jeszcze dobrze pamiętam, jak Zbigniew Herbert w liście (bodaj do Miłosza) jechał równo po przedstawicielach Beat Generation; Ginsbergu i Kerouacu.
Pisząc, że tylko stan oszołomienia, w który się wprowadzali, mógł wycisnąć z nich jakąkolwiek myśl…
Wprawdzie pisał , ze byli notorycznie pijani, ale my wiemy, że to nie alkohol, a inne specyfiki sprawiały osiągnięcie przez nich pełnej jasności umysłu a nawet iluminacji. Pozwalającej płodzić genialne dzieła – stanowiące inspirację dla następnego pokolenia…
Podejrzewam, że naszemu Herbertowi nie była znana twórczość Franka, ale analogia chyba narzuca się sama… Nie uważa Pan?
O przepraszam Panie Jerzy
jeszcze dobrze pamiętam, jak Zbigniew Herbert w liście (bodaj do Miłosza) jechał równo po przedstawicielach Beat Generation; Ginsbergu i Kerouacu.
Pisząc, że tylko stan oszołomienia, w który się wprowadzali, mógł wycisnąć z nich jakąkolwiek myśl…
Wprawdzie pisał , ze byli notorycznie pijani, ale my wiemy, że to nie alkohol, a inne specyfiki sprawiały osiągnięcie przez nich pełnej jasności umysłu a nawet iluminacji. Pozwalającej płodzić genialne dzieła – stanowiące inspirację dla następnego pokolenia…
Podejrzewam, że naszemu Herbertowi nie była znana twórczość Franka, ale analogia chyba narzuca się sama… Nie uważa Pan?
Pozdrawiam
yassa -- 30.06.2013 - 15:42