Jest północ, a ja – dręczona czarnymi myślami i apokaliptycznymi wizjami – wylewam z siebie łzy i snuję refleksje na temat ludzkiego cierpienia. Myślę o tym, że stanę się w pełni szczęśliwa dopiero wtedy, gdy świat upodobni się do tego z moich marzeń (czyli nigdy). Rzeczywistość, w której przyszło mi żyć, to dla mnie istna antyutopia – absolutne przeciwieństwo tego, czego łaknę i pragnę. Jednak… czym jest samo cierpienie? I na czym polega jego bezsens? Spróbuję znaleźć odpowiedzi na te pytania…
Cierpienie jest najgorszą rzeczą, jaka może spotkać pojedynczą istotę ludzką, a zarazem najpoważniejszym zagrożeniem dla ładu społecznego. Wbrew powszechnej opinii, męka nie uszlachetnia danej osoby, tylko prowadzi do jej upadku i demoralizacji. Bardzo często zdarza się, że ból miesza człowiekowi zmysły, wywołując u niego tzw. znieczulicę albo popychając go do popełniania zbrodni. Zgwałcone kobiety (aczkolwiek nie wszystkie!) mordują swoje nienarodzone dzieci… Biedacy zaczynają kraść i oszukiwać, aby zdobyć środki do życia dla swoich rodzin… Prześladowane przez rówieśników uczennice nie wytrzymują nieustannych szykan i popełniają samobójstwa… Cierpiący pacjenci w hospicjach przestają walczyć z chorobą i poddają się eutanazji… Głodni, sfrustrowani mieszkańcy Afryki przeprowadzają zamachy stanu, a potem postępują tak samo jak poprzednie ekipy rządzące… Synowie i córki alkoholików sami stają się alkoholikami… Spokojni obywatele, napadani na ulicach przez kryminalistów, zabijają napastników w obronie własnej… Torturowani więźniowie polityczni, pragnący uniknąć jeszcze większego bólu, “sprzedają” swoich przyjaciół i przyczyniają się do ich śmierci… Przywódcy niektórych państw, przerażeni perspektywą ataku zbrojnego lub użycia broni atomowej przez inne kraje, rozpętują wojny prewencyjne… Zazdrosne kochanki mordują swoje rywalki lub niewiernych partnerów… Rozpasani mężczyźni, cierpiący z powodu niezaspokojonej żądzy seksualnej, dopuszczają się gwałtów, molestowania lub aktów pedofilii… Ludzie bogaci i sławni wpadają w sidła własnej próżności lub fałszywych przyjaciół, są uciskani przez media i opinię publiczną, aż w końcu głupieją i stają się pośmiewiskami całego świata…
Koszmar pociąga za sobą kolejne koszmary, te zaś dają początek dalszym tragediom i patologiom. Praprzyczyną wielu (a może nawet większości) aktów zła jest właśnie cierpienie, jednak – co najgorsze – nie ma na nie żadnego lekarstwa. Mnóstwo ludzi męczy się ze świadomością, że świat ociekał i nadal ocieka krwią, a wszelkie próby naprawienia tej sytuacji kończą się sromotną klęską. Gdyby ktoś chciał, mógłby się upierać przy stanowisku, że istnieje jeden sposób na to, aby zło przestało nam przeszkadzać: trzeba je zaakceptować i pokochać! Takie rozwiązanie z pewnością zaoszczędziłoby nam dużo nerwów, jednak należy się zastanowić, czy ono samo nie byłoby złem, tragedią i przyczyną cierpienia innych osób…
Czy ja, Natalia Julia Nowak, byłabym szczęśliwsza, gdybym pogodziła się ze zjawiskiem aborcji na Białorusi, eutanazji w Holandii, konfliktów religijnych w Indiach, nędzy w Mozambiku, zakazu propagowania pewnych ideologii w Polsce, tortur w Korei Północnej, cenzury Internetu w Chinach, terroryzmu na Bliskim Wschodzie i braku niepodległości w Irlandii? Czy tryskałabym radością, gdybym zaakceptowała Unię Europejską, Traktat Lizboński, globalizację, kosmopolityzm i powszechny antypatriotyzm? Pewnie tak, ale byłoby to aktem skrajnego egoizmu, nieprawości, ignorancji, obojętności na cudzą krzywdę oraz braku honoru. To smutne, iż współczesny człowiek jest zmuszony wybierać między byciem “dobrym i nieszczęśliwym”, a byciem “złym i szczęśliwym”. Z moich obserwacji wynika, że bardzo wielu ludzi – w obawie przed cierpieniem lub biedą – wybiera to drugie rozwiązanie. Ale nie ma się co dziwić, bowiem “tylko nieświęty chodzi uśmiechnięty” (przepraszam za “przekręcenie” cytatu z piosenki Arki Noego!). Nie będę odkrywcza, jeśli napiszę, iż ideały nie istnieją. To zaś oznacza, że każdy z nas jest w mniejszym lub większym stopniu zły. Jak mawiają duchowni katoliccy: “Wszyscy ludzie są grzesznikami“.
Puenty nie będzie.
komentarze
NJN,
z przykładami różnymi się nie zdarzam i w ogóle momentami odjeżdżasz jak zwykle w dziwaczne rejony, ale dla mnie tu masz rację totalnie:
“Wbrew powszechnej opinii, męka nie uszlachetnia danej osoby, tylko prowadzi do jej upadku i demoralizacji.”
Nie lubię cierpienia, nie wierzę w banialuki, że ono uszlachetnia, więcej przykładów jest na to, że demoralizuje.
Nie wierzę, że prowadzi do odkupienia.
jak lubię chrześcijaństwo, to ta apoteoza cierpienia mnie drażni w tej religii.
No i to zdanie też słuszne
“To zaś oznacza, że każdy z nas jest w mniejszym lub większym stopniu zły.”
tyle że z drugiej strony każdy z nas jest w mniejszym lub większym stopniu i dobry:)
Pozdrawiam dobronocnie.
grześ -- 03.07.2009 - 22:14Grzesiu!
Dziękuję za komentarz. ;-)
Czy słuchałeś już najnowszej płyty Lacrimosy, zatytułowanej “Sehnsucht”? Krążek ukazał się na początku maja, ale ja dopiero dzisiaj dowiedziałam się o jego istnieniu. ;-)
Natalia Julia Nowak -- 04.07.2009 - 08:28NJN<
nie, właśnie mnie za to zmobilizowałaś do poczytania o niej:)
Tu pełen zachwytów nad płyta tekst jest:
http://www.metalmundus.pl/articles.php?article_id=1843
A płytę nabędę, mam nadzieję, niedługo:)
Napisz recenzję czy warto.
grześ -- 05.07.2009 - 23:14Grzesiu!
Kiedyś przyśniło mi się, że kolejna płyta Lacrimosy będzie bardzo elektroniczna. No i okazało się, że był to sen proroczy! Na najnowszym krążku Wolffa i Nurmi słychać wiele komputerowych dźwięków oraz “zmutowanych” gitar. Poza tym, w piosenkach pojawiają się rozwiązania, po które zespół nigdy wcześniej nie sięgał – chór dziecięcy oraz coś w rodzaju “pozbawionego radości śmiechu”. Jeśli chodzi o moje ulubione utwory, należą do nich: “Feuer”, “Sehnsucht in mir” i “Koma”. Tego pierwszego “kawałka” mogłabym słuchać na okrągło. ;-)
Pozdrooo!
Natalia Julia Nowak -- 06.07.2009 - 09:10