Narodowy utylitaryzm
Używane przez nacjonalistów zwroty – “idea narodowa” i “ruch narodowy” – kryją w sobie pojęcie Narodu, a więc pewnej wspólnoty, zbiorowości, społeczności. Sugerują one, że obiektem zainteresowania narodowców jest Naród, i to rozumiany w sposób holistyczny. Z powyższego faktu można wywnioskować, że nacjonalista jest od tego, aby troszczyć się o pomyślność całej swojej nacji (skądinąd wielkiej, złożonej i wewnętrznie zróżnicowanej). Aby realizacja idei narodowej stała się możliwa, potrzebna jest postawa utylitarna, polegająca na dążeniu do zapewnienia szczęścia jak największej liczbie Polaków.
W niniejszym tekście będzie mowa o tym, jak narodowiec powinien podchodzić do kilku skomplikowanych problemów etycznych: przerywania ciąży, miłości homoseksualnej i zabójstw z litości (a także do kontrowersyjnej, awangardowej kultury). Wszystkie te zagadnienia będą analizowane z punktu widzenia Wspólnoty Narodowej, czyli społeczności stawianej przez nacjonalistów w centrum uwagi. Większość stronnictw politycznych, wchodzących w skład szeroko pojętego Ruchu Narodowego, opowiada się przeciwko aborcji, eutanazji i legalizacji związków jednopłciowych. Według Narodowej SocjalDemokracji, wspomniane zjawiska są korzystne dla ogółu Polaków i powinny być aprobowane.
Jeśli Naród jest najważniejszy, to należy uznać jego wyższość nad losem pojedynczego zarodka, moralnością katolicką, uprzedzeniami skrajnych prawicowców, klasycznym rozumieniem związku partnerskiego, staroświecką etyką lekarską i przyzwyczajeniami konserwatystów. Na pierwszym miejscu musi być Zbiorowość Polska, a nie tzw. tradycja. Ten, kto przedkłada tradycję (lub religię) ponad dobro Narodu, powinien się zastanowić, czy nacjonalizm jest dla niego odpowiednią propozycją.
Interes płodu czy Narodu?
Aborcja, chociaż przynosząca unicestwienie pojedynczemu płodowi, jest uzasadniona z utylitarnego punktu widzenia, a zatem zgodna z interesem Narodu Polskiego. Embrion ludzki niewątpliwie jest naszym bliźnim – nowym osobnikiem z gatunku Homo sapiens, odmiennym od swoich rodziców i posiadającym unikatowe DNA. Dyskusja na temat usuwania ciąży nie powinna koncentrować się na tym, czy zarodek ludzki jest człowiekiem, bo z biologicznego punktu widzenia jest to oczywiste (wyniki badań genetycznych nie pozostawiają złudzeń. Homo sapiens to Homo sapiens – już od pierwszych chwil swojej egzystencji).
Przedmiotem aborcyjnego dyskursu powinna być następująca kwestia: “Czy tego miniaturowego, nie do końca ukształtowanego, nieświadomego, pozbawionego marzeń człowieczka można zlikwidować w imię wyższych wartości?”. Nacjonalista winien odpowiedzieć na to pytanie: “Tak, jeśli wymaga tego interes Narodu i Ojczyzny. Jak wiadomo, Naród i Ojczyzna są wartościami najistotniejszymi, dla których tysiące ludzi cierpiały, umierały lub ponosiły inne ofiary”. Przerwanie ciąży może być uzasadnione i usprawiedliwione w co najmniej pięciu przypadkach. Poniżej znajduje się ich lista wraz z uzasadnieniami.
1. Niektóre kobiety doskonale wiedzą, że nie nadają się na matki. Nie chcą być rodzicielkami, uciekają od macierzyństwa, wpadają w panikę, kiedy pojawia się u nich podejrzenie ciąży. Gdy zostają zapłodnione, zastanawiają się nad możliwością dokonania aborcji. Panie, które podświadomie (a czasem nawet świadomie) zdają sobie sprawę ze swojej niezdolności do rodzicielstwa, powinny mieć prawo do usunięcia ciąży. Dlaczego? Bo doświadczenie życiowe pokazuje, że takie kobiety zazwyczaj są złymi matkami, przyczyniającymi się do cierpienia własnych dzieci. A ich potomkowie – niekochani i nieszanowani – stają się skłonni do krzywdzenia innych ludzi. Nieusunięcie jednego płodu ciągnie za sobą katastrofę w postaci wielu pokrzywdzonych Polaków. Taka sytuacja jest nie do pogodzenia z narodowym utylitaryzmem.
2. Dziecko, które poczęło się w wyniku gwałtu, może odziedziczyć po ojcu najbardziej negatywne i szkodliwe społecznie cechy. Geny kryminalisty mogą sprawić, że nowa istota ludzka sama zostanie kryminalistą – skrzywdzi swoich rodaków, a przy okazji siebie. Nie powinniśmy narażać Narodu Polskiego na takie niebezpieczeństwo.
3. Jeśli embrion jest ciężko uszkodzony, to wiadomo, że przez resztę swojego życia będzie okrutnie cierpieć. Bardzo nieszczęśliwi będą również jego rodzice, skazani na nieustanny niepokój, smutek i stres. Opieka nad kimś, kto jest nieuleczalnie chory od urodzenia, zabiera rodzicom, krewnym, lekarzom, sanitariuszom oraz terapeutom dużo czasu, energii i pieniędzy. Przez jeden niewyabortowany zarodek liczni Polacy mają poważny problem. To sprzeczne z zasadą utylitaryzmu (porównaj: dwa poprzednie argumenty).
4. Ludzie, którzy gardzą Polską i jej suwerennością, wychowują swoich potomków na polonofobów, kosmopolitów, globalistów, eurofederalistów itp. Dziecko rodzi się wprawdzie pozbawione poglądów politycznych, ale w procesie socjalizacji mimowolnie przejmuje mentalność swoich wychowawców (jeśli nie całkowicie, to częściowo). Może się zdarzyć, że wypełniona antypolonizmem kobieta będzie chciała poddać się aborcji. Nie powinniśmy jej tego zabraniać. Nienawidząca Polski niewiasta i tak uczyniłaby ze swojego potomka przeciwnika polskości.
5. W życiu Narodu nie zawsze jest różowo. Czasem wybucha wojna albo dochodzi do innej kryzysowej sytuacji, stanowiącej zagrożenie dla naszej wolności i/lub tożsamości narodowej. Wszyscy Polacy, niezależnie od płci, mają wówczas obowiązek działać (romantycznie lub pozytywistycznie) na rzecz swojej Ojczyzny i swojego Narodu. W takich okolicznościach kobieta musi być aktywna oraz w pełni sprawna fizycznie. Jej zadaniem jest praca dla dobra Polski i Polaków, a nie siedzenie w bezpiecznym kąciku i uważanie na każdy ruch. Jeżeli ciąża przeszkadza Polce w wypełnianiu narodowo-patriotycznych obowiązków, to powinna zostać usunięta. Aborcja może być koniecznością w sytuacji, gdy kobieta jest żołnierzem walczącym na froncie.
My – barwna mozaika ludzka
Naród Polski jest ogromną zbiorowością – dokument “Wyniki Narodowego Spisu Powszechnego Ludności i Mieszkań 2011“ podaje, że w Polsce mieszka około 38,5 miliona osób. Ta kolosalna liczba pokazuje, że my, Polacy, nie możemy (a raczej: nie mamy szans) być tacy sami. Byliśmy, jesteśmy i zawsze będziemy różni. Trzeba się z tym pogodzić i raz na zawsze zapamiętać, że nikomu nie uda się skoncentrować Narodu Polskiego wokół jednego światopoglądu, wyznania, stylu życia i modelu postępowania.
Zamiast narzucać rodakom “jedyną słuszną ideologię”, powinniśmy uszanować ich różnorodność oraz umożliwić im samorealizację według indywidualnych predyspozycji i preferencji. Dobro Organizmu Narodowego wymaga, aby wszystkie jego części były swobodne i zdolne do prawidłowego rozwoju. Tłamszenie którejkolwiek z grup, wchodzących w skład Narodu Polskiego, jest równie niekorzystne jak krępowanie stóp małych Chinek. Częścią naszej Wspólnoty Narodowej są osoby homoseksualne, które osiągną spokój i szczęście dopiero wtedy, gdy otrzymają prawo do zarejestrowania swoich związków.
Tęczowi Polacy i ich prawa
Nikt nikogo nie zmusza do bycia gejem/lesbijką. Nikt nikogo nie zmusza do miłowania homoseksualistów. Nikt nikogo nie zmusza do uczestniczenia w Paradach Równości. Nikt nikogo nie zmusza do popierania partykularystycznej ideologii queerowej. Trzeba jednak liczyć się z tym, że w naszym Narodzie byli, są i zawsze będą osoby o odmiennej orientacji seksualnej. Ludzie, o których mowa, są Polakami, a skoro narodowiec troszczy się o wszystkich Polaków, to życzy dobrze także polskim homoseksualistom. Naszą Wspólnotę Narodową można porównać do mozaiki składającej się z wielu barwnych elementów – te wszystkie części, odpowiednio obrobione i połączone, tworzą prawdziwe dzieło sztuki. Jednym z elementów owej mozaiki są homoseksualiści, zatem dbajmy o nich tak samo jak o pozostałe komponenty naszego Narodu!
Można dyskutować o tym, skąd się bierze seksualny pociąg do osób tej samej płci. Można się spierać, czy gejostwo/lesbijstwo jest chorobą, czy mieszczącą się w normie innością. Lecz jeśli chodzi o samą legalizację związków homoseksualnych, to istnieją tylko trzy argumenty przeciwko niej: “To grzech”, “To niemoralne” i “To obrzydliwe”. Pierwszy z nich jest słaby, ponieważ nie da się udowodnić prawdziwości dogmatów religijnych (coś, co przyjmuje się “na wiarę”, nie jest oczywistym i niepodważalnym faktem).
Drugi z nich również jest słaby, bo istnieje wiele wzajemnie się wykluczających kodeksów moralnych (to, co według jednego filozofa/teologa/etyka/duchownego jest słuszne, według innego może być niesłuszne). Trzeci z nich to subiektywne odczucie – zwykła emocja, nieposiadająca charakteru racjonalnego i intelektualnego. Po obaleniu tych trzech pseudoargumentów okazuje się, że nie ma powodu, aby sprzeciwiać się legalizacji związków jednopłciowych. Bunt przeciwko tej społecznej innowacji jest całkowicie nieuzasadniony.
Jeśli ktoś uważa, że homoseksualizm jest zdrową innością, to powinien być zwolennikiem prawnego uregulowania tej kwestii. Ten, kto uznaje gejostwo/lesbijstwo za chorobę, powinien zaś odpowiedzieć sobie na pytanie: “Czy ludzie chorzy nie mają żadnych praw? Ależ mają! Świadczą o tym specjalne toalety dla inwalidów, książki pisane brajlem oraz tłumacze migowi w telewizji”. Nie trzeba kochać mniejszości seksualnych, wszak serce to nie sługa. Ale rozsądek podpowiada, że jest więcej argumentów za akceptacją związków jednopłciowych niż przeciwko niej.
Nemini vox deneganda
Oczywiście, legalizacja związków gejowskich i lesbijskich nie może ciągnąć za sobą prześladowań tzw. homofobów. Każdy Polak (czy to lewicowy, czy to prawicowy) winien posiadać możliwość swobodnego wyrażania swoich poglądów. Robert Biedroń i Krzysztof Śmiszek powinni mieć prawo do zarejestrowania swojego związku, a Tomasz Terlikowski – do skrytykowania zarówno tego faktu, jak i samego zjawiska homoseksualizmu. Organizacjom queerowym nie powinno się zakazywać prowadzenia kampanii informacyjnych, a działaczom Narodowego Odrodzenia Polski – posługiwania się znakiem “Zakaz pedałowania”. Oto słowa przypisywane Wolterowi: “Nie zgadzam się z tym co mówisz, ale oddam życie, abyś miał prawo to powiedzieć”.
Obie strony konfliktu muszą być wolne i równouprawnione. Żadna z nich nie może terroryzować drugiej. Trzeba się wystrzegać wszelkiego zamordyzmu – nie tylko tego homofobicznego (rodem z Iranu), ale również tego homofilskiego (rodem ze Szwecji). Jeśli chodzi o narodowca, to nie powinien on być człowiekiem stronniczym, tylko przyjacielem wszystkich (lewicowych, prawicowych, centrowych i apolitycznych) Polaków. Aktywizm nacjonalistyczny powinien być czymś w rodzaju nieformalnej, oddolnej, obywatelskiej, pozarządowej, dobrowolnej i spontanicznej Służby Cywilnej. Takim “narodowym wolontariatem” – bezinteresowną i nieupolitycznioną działalnością na rzecz wszystkich Polaków. Słowo “narodowiec” powinno się kojarzyć z osobą robiącą coś dobrego dla swojego Narodu.
Kultura i eutanazja
Polska kultura to nie tylko wiersze Jana Kochanowskiego, dramaty Aleksandra Fredry, obrazy Jacka Malczewskiego i felietony Bolesława Prusa, ale również dobra nowoczesne i nietradycyjne. Kontrowersyjne odmiany rocka i metalu, dzieła z elementami okultystycznymi i antyreligijnymi, dziwaczne rzeźby i instalacje, twórczość gejowska i lesbijska – to też wytwory naszej kultury narodowej. Nacjonalista powinien być świadomy, że polska kreatywność przejawia się na wiele sposobów i że nie należy jej ograniczać. Artyści, którzy dzisiaj są uważani za geniuszy, nie zawsze byli doceniani i tolerowani w czasach swojej działalności. Klasycyści zwalczali poezję romantyczną, romantycy wojowali z pozytywistami, pozytywiści starali się powstrzymać młodopolan i tak dalej.
Obowiązkiem narodowca jest dbanie o to, żeby polska kultura – jakże bogata i zróżnicowana – rozwijała się prawidłowo i równomiernie. Jednocześnie musi on chronić dzieła stare: przed zbezczeszczeniem, przed zapomnieniem, przed przeinaczeniem, przed ocenzurowaniem, przed zniszczeniem. W różnorodności kulturalnej chodzi o to, żeby Polak miał w czym wybierać i żeby nie musiał sięgać wyłącznie po dobra cudzoziemskie. Co do eutanazji i wspomaganego samobójstwa, powinny one być legalne. Ktoś, kto bardzo cierpi, nie ma przed sobą przyszłości i chce zakończyć swoją egzystencję, powinien mieć prawo do realizacji swojego pragnienia. Legalizacja eutanazji i wspomaganego samobójstwa sprawiłaby, że w Narodzie Polskim byłoby mniej bólu, rozpaczy, upokorzenia i frustracji.
Chory, cierpiący i marzący o własnej śmierci Polak na pewno ucieszyłby się, gdyby dano mu możliwość wcześniejszego odejścia z tego świata. Byłby szczęśliwy, że jego jedyne życzenie może stać się rzeczywistością. Naturalnie, eutanazję powinno się przeprowadzać na wyraźne żądanie zainteresowanego – nie wolno człowieka tak po prostu zabić. Z drugiej strony, jeśli mamy chorego, u którego nastąpiła śmierć mózgu, to nie ma sensu podtrzymywać przy życiu reszty jego ciała. Taki człowiek jest już bowiem martwy.
Polskość to NIE katolickość!
Ktoś może powiedzieć, że Polacy to Naród katolicki, a propozycje Narodowej SocjalDemokracji są całkowicie sprzeczne ze społeczną nauką Kościoła. Tak się jednak składa, że katolickość Narodu Polskiego jest zwykłym mitem. Ani katolicyzm (odmiana chrześcijaństwa, czyli religii założonej na Bliskim Wschodzie) nie jest tworem polskim, ani Kościół (instytucja ponadnarodowa z siedzibą w Watykanie) nie jest organizacją polską. My, Polacy, jesteśmy Słowianami i posiadamy własną religię, jaką jest rodzimowierstwo. Owo rodzimowierstwo łączy nas z innymi Narodami Słowiańskimi, między innymi z Rosjanami i Białorusinami. Wyjaśnia to, dlaczego ważny jest solidaryzm słowiański, czyli dążenie do zbudowania pozytywnych relacji między wszystkimi Słowianami. Nikt nie ma obowiązku wierzyć w istnienie pogańskich bogów. Wypada jednak pamiętać o rodzimej tradycji i – od czasu do czasu – sentymentalnie do niej nawiązywać.
Całą treść tego wywodu można podsumować hasłem przedwojennej Zadrugi: “Odkatoliczyć, unarodowić, dowartościować Polaka!”. Narodowa SocjalDemokracja opowiada się bowiem za pozytywnym nacjonalizmem, patriotyzmem, eurosceptycyzmem, antyglobalizmem, liberalizmem obyczajowym, laicyzmem, antyklerykalizmem, tolerancją, nowoczesnością, państwem opiekuńczym, bezpieczeństwem socjalnym i solidaryzmem słowiańskim.
Naród (skądinąd wielki i zróżnicowany) jest świętością. Jego dobro powinno stać ponad wszystkimi innymi wartościami (także ponad tradycyjną moralnością i przyzwyczajeniami konserwatystów). Skrajna prawica – czyli narodowi radykałowie – nie ma monopolu na polskość, patriotyzm i nacjonalizm.
Natalia Julia Nowak,
2-4 kwietnia 2012 r.
“Narodówka” – hymn Narodowej SocjalDemokracji
(ułożony do melodii “Vyidu Ya Na Volyushku” zespołu Arkona)
Chodźcie, wszyscy Polacy,
z domu, szkoły i pracy.
Chodźcie, z lewa i prawa – - służyć Polsce już czas!
Młodzi, starzy i średni.
Wy – bogaci i biedni.
Wy – hetero i homo.
Liczy się każdy z Was!
SocjalDemokracja nowa:
wielka, polska, narodowa.
Zawsze dobrze swej Ojczyźnie ży-czy!
W naszych myślach już gotowa
Wielka Polska Narodowa.
A entuzjazm w naszych sercach krzy-czy!
Tu, w naszej Ojczyźnie,
na wielkiej Słowiańszczyźnie
będzie wolność i duma,
będzie radość za trzech.
Otwarci na każdego,
jak w sztuce Wyspiańskiego
na dźwięk rogu pójdziemy,
bo to przecież nie grzech.
SocjalDemokracja nowa:
wielka, polska, narodowa.
Zawsze dobrze swej Ojczyźnie ży-czy!
W naszych myślach już gotowa
Wielka Polska Narodowa.
A entuzjazm w naszych sercach krzy-czy!
komentarze
Zastanawia mnie
jakie są konkretne dążenia każdego z systemów politycznych, bo “szczęście” jest na tyle wyświechtane, że aż puste?
Padaja tutaj formuły ogólne: dobro Narodu, ale co to znaczy? Potem mamy kilka stanowisk wobec spraw przeróżnych i wychylające się stwierdzenie, że ów system jest dla każdego – to świetnie! – ale co to ze sobą niesie dla mnie polaka? Proszę mi to wyjaśnić, bo trochę się gubię.
Mam też kilka zastrzeżeń.
Nie będę specjalnie walczył z poglądami (choć mam inne), ale:
- jeśli aborcja jest uzasadniona w kilku przypadkach, w tym dla dobra ogółu, czy przypadkiem nie powinno rozszerzyć się tej zasady na inne sfery? Jeśli, dajmy na to homoseksualiści, będący w znacznej mniejszości (a przecież nie zadowolimy każdego), samą swoją obecnością i społeczną świadomością ich czynów “niegodnych” zmniejszają morale i nastroje, nie powinni zostać w jakimś stopniu wykluczeni z tego społeczeństwa (broń Boże, nie mówię tu ostateczności będącej karą śmierci!)? To tylko jeden przykład, pokazujący niebezpieczeństwo jakie niesie za sobą jedna decyzja.
- skoro legalizujemy związki jednopłciowe, to może także jednoosobowe? Oba wszak są dla narodu z punktu demograficznego obojętne (lub nawet negatywne, jeśli gejowi/lesbijce zmienią się upodobania, ale wtedy powinny zostać wykluczone oba przypadki).
- jak to jest, że mamy zapomnieć o religiach i tradycji, jednocześnie wybudzając wyparte rodzimowierstwo, przecież “powinniśmy uszanować ich różnorodność oraz umożliwić im samorealizację według indywidualnych predyspozycji i preferencji”?
Oski -- 04.04.2012 - 17:24Pytanie
Ten artykuł opublikował się w dwóch egzemplarzach. Próbowałam jeden z nich usunąć, ale mi nie wychodziło (problemy techniczne).
Teraz widzę, że jest tylko jeden egzemplarz.
Czy to Administracja się tym zajęła? Jeśli tak, to dziękuję. :)
Natalia Julia Nowak -- 04.04.2012 - 19:18Pani Natalio!
Nar-SocDem wobec aborcji, eutanazji i homoseksualizmu
[…]
Interes płodu czy Narodu?
Aborcja, chociaż przynosząca unicestwienie pojedynczemu płodowi, jest uzasadniona z utylitarnego punktu widzenia, a zatem zgodna z interesem Narodu Polskiego. Embrion ludzki niewątpliwie jest naszym bliźnim – nowym osobnikiem z gatunku Homo sapiens, odmiennym od swoich rodziców i posiadającym unikatowe DNA.
Jeśli ciąża jest wieloraka (na przykład bliźniacza) i są to zarodki powstałe z jednej zygoty, to ich garnitur genetyczny nie jest unikalny. :) Natomiast każda komórka, złuszczanego przeze mnie codziennie, naskórka ma mój niepowtarzalny genotyp. Czy zatem niepowtarzalność genotypu stanowi o byciu człowiekiem?
Dyskusja na temat usuwania ciąży nie powinna koncentrować się na tym, czy zarodek ludzki jest człowiekiem, bo z biologicznego punktu widzenia jest to oczywiste (wyniki badań genetycznych nie pozostawiają złudzeń. Homo sapiens to Homo sapiens – już od pierwszych chwil swojej egzystencji).
Proponuję sprawdzić, czy ssaki są definiowane jako pasożyty, następnie zobaczyć, jaka jest definicja pasożyta, a potem sprawdzić, czy płód nie spełnia wszystkich warunków tej definicji. Potem możemy podyskutować, czy z punktu widzenia biologii jajko jest kurą. Pani pewniki są mocno wątpliwe, by nie powiedzieć fałszywe.
Rozważania oparte na fałszywych przesłankach możemy sobie darować.
[…]Częścią naszej Wspólnoty Narodowej są osoby homoseksualne, które osiągną spokój i szczęście dopiero wtedy, gdy otrzymają prawo do zarejestrowania swoich związków.
Założenie, że można osiągnąć szczęście, poprzez realizację celów zewnętrznych (legalizację związków homoseksualnych; prawo do adopcji dzieci; wytrzebienie wrogów klasowych; osiągnięcie bogactwa; spłodzenie syna, posadzenie drzewa i wybudowanie domu) zamiast przez rozwój duchowy i samoakceptację, świadczy o małej znajomości natury ludzkiej. Nie ma takich celów zewnętrznych, by po ich osiągnięciu, nie można było wyznaczyć nowych. Jak mówi porzekadło ludowe „apetyt rośnie w miarę jedzenia”. Kiedyś homoseksualiści byli ścigani za swoją orientację seksualną. Dziś są tolerowani, to chcą afirmacji. Potem będą chcieli karania osób heteroseksualnych…
A przecież cokolwiek ponad obojętność, ze strony normalnej większości, jest sprzeczne z interesem tejże większości czyli narodu. Wygląda mi to na brak logiki i silenie się na oryginalność.
[…]
Nemini vox deneganda
Oczywiście, legalizacja związków gejowskich i lesbijskich nie może ciągnąć za sobą prześladowań tzw. homofobów. Każdy Polak (czy to lewicowy, czy to prawicowy) winien posiadać możliwość swobodnego wyrażania swoich poglądów. Robert Biedroń i Krzysztof Śmiszek powinni mieć prawo do zarejestrowania swojego związku, a Tomasz Terlikowski – do skrytykowania zarówno tego faktu, jak i samego zjawiska homoseksualizmu. Organizacjom queerowym nie powinno się zakazywać prowadzenia kampanii informacyjnych, a działaczom Narodowego Odrodzenia Polski – posługiwania się znakiem “Zakaz pedałowania”. Oto słowa przypisywane Wolterowi: “Nie zgadzam się z tym co mówisz, ale oddam życie, abyś miał prawo to powiedzieć”.
Obie strony konfliktu muszą być wolne i równouprawnione. Żadna z nich nie może terroryzować drugiej. Trzeba się wystrzegać wszelkiego zamordyzmu – nie tylko tego homofobicznego (rodem z Iranu), ale również tego homofilskiego (rodem ze Szwecji). […]
Tolerancja, to właściwy termin. Niemniej kwestia z kim sypia jakiś Pan, to jego prywatna sprawa. Natomiast urzędowe potwierdzanie tego, to zupełnie inna sprawa. Może po prostu zlikwidować urzędy stanu cywilnego? Nie będzie problemu „małżeństw homoseksualnych” (to jest oksymoron), bo państwo nie będzie się tym w ogóle zajmować.
[…]
Polskość to NIE katolickość!
[…]
Będąc heretykiem, nie zgadzam się z Panią. Polskość, to nie tylko katolicyzm. Oczywiste jest, że Polak nie musi być katolikiem. Niemniej, kultura polska jest przesiąknięta katolicyzmem i kontestatorzy polskości, polskiej tradycji nie przybijają genitaliów do gwiazdy Dawida, czy półksiężyca, tylko do krzyża. Kamień przygniata papieża, a nie Marcina Lutra czy patriarchę Moskwy. To wyraźnie wskazuje, że budowanie Polskości w opozycji do katolicyzmu jest głupotą.
Pozdrawiam
Jerzy Maciejowski -- 05.04.2012 - 03:07