Od pewnego czasu nosiłem się z zamiarem spojrzenia na Donalda Tuska nie jak na premiera a jak na lidera. Premier to wielkie słowo, w nim mieści się także (teoretycznie) pojęcie lidera ale lider często staje sam na sam z problemem, mając świadomość odpowiedzialności za innych oraz tego, że decyzja zależy tylko od niego. Premier ma od tego ministrów, wiceministrów, sekretarzy stanu, podsekretarzy, całą armię doradców, ekspertów etc. Oni są po to by doradzić ale też po to by, było na kogo zwalić niepowodzenie Premiera, lider natomiast nie dysponuje masą odpowiedzialną za jego postępowanie bo to on nią jest.
Można więc powiedzieć, że być dobrym premierem może tylko ktoś kto jest dobrym liderem. Ale dotykamy polityki a tutaj każdy może być wszystkim. Stawiam więc pytanie: Czy Donald Tusk jest dobrym liderem? Sprawdźmy to na wybranych cechach.
Pierwsza z cech dobrego lidera to samodzielność. Lider czuje się centralnym ośrodkiem myślowym danej płaszczyzny i tutaj czuje największe przywiązanie do swego “ja”, jemu stara się podporządkować podstawowe czynności i zachowania, w ramach swojej niezależności rozwija także własną inicjatywę starając się być o krok do przodu, także w przypadku sytuacji nieprzewidzianych (stresujących) acz wielkiej wagi, wymagających błyskawicznie podjętej decyzji. Przecież nie każdy dzień toczy się według wcześniej zaplanowanych scenariuszy.
Porównajmy to z bohaterem analizy: Rosja napada na Gruzję, może nie było to takie zupełnie zaskakujące, uznajmy jednak że wydarzenie to nie było też bardzo oczywiste. Jaką reakcję dało się zauważyć u Premiera Tuska? Tak tak, jedyną reakcją był brak reakcji (zapewne doskonale to pamiętacie), trudno było otrzymać jakikolwiek sygnał z obozu Premiera (słynne pytanie: gdzie jest Tusk?) jako że sztab PR-owski skutecznie go schował, wyznaczono obszar oczekiwania na reakcje innych polityków, także polskich. Długo czekać nie trzeba było, reakcja choćby Prezydenta Lecha Kaczyńskiego (także mający aspiracje lidera) była tutaj tyleż natychmiastowa co wyrazista. Zresztą nie ma co sięgać daleko po przykłady, skoro przedwczoraj Prezydent USA Barack Obama dzwoni do Premiera Tuska a ten okazuje się nieprzygotowany do rozmowy. Otóż prawdziwy lider zawsze czuje się przygotowany, nawet jeśli nie jet, po to ludzkość wymyśliła blef, by można nim było przykrywać swoje niedostatki. Teraz znów pada pytanie: gdzie jest Tusk? A przecież lider jest zawsze, lider się nie chowa i nie ucieka bo jest jednostką centralną.
Kolejna cecha lidera to proaktywność, cechująca się tym, że odpowiedzialność za innych jest brana przez dobrego lidera całkowicie na siebie. Wszelka porażka jest tłumaczona błędem lidera (rezygnacja z nieomylności = lider staje się ludzki) a nie spychana na zewnętrzne czynniki ludzkie czy losowe. To także powiązanie z własną inicjatywą ukierunkowaną na to, że mieć będziemy to co sami stworzymy, zakładamy zatem sukces nawet w najbardziej przegranych sprawach by wykrzesać z siebie dodatkowe pokłady energii fizycznej i psychicznej.
Sprawdźmy zatem proaktywność Donalda Tuska, który swoje rządzenie zaczął od słów “jak czegoś nie można to nie można”, przez okres swojego przewodzenia Radzie Ministrów prócz paru sukcesów (niekoniecznie wynikających z jego decyzji – jednak mniejsza z tym) zanotował już cały szereg błędów i porażek, za porażki jednak odpowiedzialne były już płaszczyzny wszelkiej maści, od polityków PiS i Prezydenta po związkowców, do tego parę tych porażek dostał w ramach balastu na plecy kryzys – ten to ma zresztą najgorzej bo nawet odszczeknąć się nie ma jak. Nawet ostatnie wydarzenia związane z tarczą nie sprawiły, by Tusk otwarcie powiedział, iż to także wina jego rządu, łącznie z nim.
Spójność wewnętrzna to też ważna cecha prawdziwego lidera. Sprawia ona, że potencjalny lider jest człowiekiem uczciwym a uczciwość ta objawia się zgodnością tego co mówi (obiecuje) z tym co myśli (coś jak arystotelowska zgodność formy z treścią ukryta pod słowem decorum), natomiast wszelka siła wynikająca z połączenia myśli i słów prowadzi do realizacji obiecanych celów. Spójność wewnętrzna sprawia też, że ów lider w ramach uczciwości nie sięga po manipulacje, by ze szkodą dla innych osiągnąć cel bądź też ze szkodą dla innych brak osiągnąć wytłumaczyć.
Czy muszę się rozpisywać o obietnicach z wyborów i tym co z tego pozostało? A może trzeba przypomnieć dziesiątki (czy już nie setki) przypadków w których wszelkie porażki Tuska tłumaczono PiS-em, Prezydentem i jego wetem, związkami, nierobami, kryzysem, złą pogodą i złymi vibe’ami?
Wyliczankę cech można by uzupełnić o umiejętność tworzenia wizji a nawet o poczucie własnej wartości, w ramach której lider widzi też wartość innych, więc także Kaczyńskich i wszystkich PiS-owców, te jednak cechy też naszemu Premierowi są dalekie. Nie odmawiając Tuskowi jego umiejętności, choćby tej dzięki której potrafił uczyć się nie tylko na błędach swoich ale też i cudzych lub tej która pomogła my wykończyć wszelką konkurencję na obszarze Platformy), przyznaję jednak że wyszło zbyt wiele braków jeśli chodzi o lidera narodu (co wystarczy na partię to na naród może okazać się za mało).
Wniosek analizy jest tyleż prosty co smutny. Na czele polskiego rządu stoi człowiek który może dobrze się czuje w zarządzaniu ludźmi ale brakuje mu cech dzięki którym mógłby tych ludzi kierować i prowadzić. Mieć premiera który każdy krok musi mieć wyznaczony przez departament PR przypomina faceta który wie wszystko ale tylko wtedy gdy zapyta o to na stronie google.pl
A gdy zabraknie internetu? A gdy zabraknie PR bo trzeba będzie szybko, tu i teraz, coś powiedzieć i podjąć ważną decyzję za siebie i 40 milionów ludzi? Poprowadzić naród który zwróci swoje oczy ku “liderowi” a jego oczy zamiast skrzyżować się ze wzrokiem narodu wypatrywać będą panów od PR?
Piotr Cybulski
Strona autora: http://piotrcybulski.eu