Gdy zaprezentowała się dziewczynom, obie aż westchnęły. Biała sukienka na drobnej Elżbiecie wyglądała rzeczywiście rewelacyjnie.
Nagle Kaśka, sprzedawczyni zauważyła.
- Wie pani – zwróciła się do Eli – nie pamiętam, żebym zamawiała, czy przywoziła taką suknię, lecz dziś rano gdy tu weszłam, ona leżała na samym wierzchu…może to przeznaczenie, że to suknia tylko dla pani?
- Naprawdę? – Zdziwiła się, ale naprawdę usłyszała znów ostrzeżenie Kanusi „będzie chciała tobą manipulować”. Ale jaka to manipulacja? Sukienka? Kolor tejże?
- Ela jesteś? – z zadumy wyrwał ją głos Maryli.
- Sorry, zamyśliłam się. Biorę oczywiście tą sukienkę i może jeszcze tą czerwoną bluzkę i tą granatową. Jak myślisz ?– zapytała się Maryli.
- Ja bym wzięła jeszcze tą lila, jest śliczna, szkoda, że nie ma mojego rozmiaru.
- Jasne, tą lila też. Może jeszcze jakąś spódniczkę?
- O, tak, do tych bluzeczek można na pewno coś wybrać, Kasiu co byś nam zaoferowała?
Kaśka wyjęła kilkanaście spódnic…Ela wzięła dwie, jedną bordową, a drugą czarną.
Poprosiła o rachunek. Zakupy okazały się nie tak drogie, jak sobie Ela wyobrażała, zwłaszcza, że Kaśka doszła do wniosku, że należy jej się rabat i za sukienkę policzyła symbolicznie.
Z kilkoma torbami wyszły ze sklepu i skierowały się w stronę spożywczego Maryli i Andrzeja. Andrzej wyglądał na nie w drzwiach.
- Was kobiety to tylko między ciuchy wysłać, a już znikacie jak kamfora…- uśmiechnął się taksując torby Eli. – A ty nic nie kupiłaś? – Zapytał żony.
- Powstrzymałam się – Maryla zrobiła oko do Eli – wszak mój pan i władca nie dał mi kasy.
- Tak – zrobił zrozpaczoną minę – a tobie potrzebna moja aprobata.
Ela doszła do wniosku, że przekomarzanie małżonków to taka ich gra, więc chciała się delikatnie oddalić.
- Zmykam, tylko powiedz mi Andrzej o której pojedziesz do mamy?
- Teraz jest dziesiąta – spojrzał na zegarek – może około drugiej?
- Super. A słuchajcie, choć pewnie jestem namolna, gdzie się tu kupuje kosmetyki?
- U nas – powiedzieli równocześnie Maryla i Andrzej.
- O cudnie – Ela się uśmiechnęła – chciałabym kilka rzeczy.
Potem gdy wracała już do domu, uśmiechała się do siebie, mimo, że tamten wieczór i noc wciąż majaczyły jej w pamięci.
Kobieca próżność zwyciężyła, bo humor jej powrócił i szczęśliwa weszła do domu. Położyła torby z zakupami na łóżku, zdjęła koszulkę i spodenki by wziąć prysznic. Spojrzała w lustro…i zadrżała. Na tafli lustra było napisane szminką:
„ NIE INTERESUJE CIĘ, CZEMU STAŁAM SIĘ POTWOREM?”
Stała w staniku i majtkach wpatrując się w ten napis. Sto różnych hipotez przychodziło jej do głowy, kto to mógł napisać, komu zależy, by ją straszyć? Czy wraz z domem odziedziczyła złego ducha? Aż podskoczyła gdy ktoś zapukał do drzwi, ale nie miała się siły ruszyć. Pukanie się powtórzyło i ktoś wszedł do środka.
- Elżbieto – usłyszała głos Piotra. Teraz zadał sobie sprawę, że stoi w bieliźnie. Nerwowo pobiegła do łóżka i schwyciła z torby sukienkę, szybko wciągając ją na siebie.
- Tu jestem – zawołała, poprawiając sukienkę na sobie. – Cóż za miła niespodzianka.
- Wybacz, że cię nachodzę – Piotr zdawał się zażenowany, – ale pomyślałem sobie, że jadę za kilka godzin do szpitala, to mógłbym cię podrzucić do Kanusi. Jak myślisz?
- Mam jechać z Andrzejem, ale miło mi, że o mnie pomyślałeś. – Teraz dopiero zauważyła, ze Piotr wpatruje się napis na lustrze.
- Jesteś potworem? – Zapytał się z uśmiechem
- Niby nie ja.
- A kto, skoro pisała to kobieta? – Piotr nadal się uśmiechał
- Duch tego domu. Zofia Mioducka…- powiedziała, czekając na reakcję Piotra.
- Jak mówisz? Zofia Mioducka? Słuchaj, zabawiam się czasem w studiowaniu ksiąg parafialnych. Nazwisko Mioducki coś mi mówi. Wiesz, przyjaźnię się z naszym proboszczem…Marylka to super dziewczyna, ale nie lubi gdy jej Andrzeja zbyt często nachodzę z szachami. A z Januszem, tak ma na imię nasz proboszcz też czasem grywam i on właśnie studiuje te księgi parafialne, jest pod wrażeniem, bo wszystko jest w kompletnym ładzie, można, jak sam zauważył prześledzić koleje losów naszej wsi.- Przerwał jakby się nad czymś zastanawiał. – Ślicznie wyglądasz – wypalił nagle – ale jakoś inaczej niż wczoraj.
komentarze
Iwono!
Przygotowania do świąt idą pełną parą a Ty masz czas na pisanie dalszego ciągu? Dla mnie bomba.
Pozdrawiam
Jerzy Maciejowski -- 15.12.2009 - 17:42Wiesz, ja trochę nadciągnęłam swój czas snu, by napisać
w dzień rzeczywiście naprawdę bark czasu.
Pozdro.:D
Wspólny blog I & J
Alga -- 15.12.2009 - 18:29Iwono!
Pan Grześ powinien Ciebie ozłocić, bo przecież domagał się ciągu dalszego.
Natomiast ja rozumiem obowiązki żony i matki, więc doceniam Twoje poświęcenie.
Pozdrawiam
Jerzy Maciejowski -- 15.12.2009 - 19:18Podoba mi się,
ale wychodzi, ze teraz wszystko na mnie i że przeze mnie Alga zaniedbuje świąteczne przygotowania?
:)
pzdr
grześ -- 15.12.2009 - 21:32Ja też ozłocę.... jak po mojej myśli się skończy :)
Ale Piotr zareagował właściwie.
No, może mało wylewnie, ale właściwie.
Lubię gościa!
:))
dorcia blee -- 15.12.2009 - 22:10Jerzy
niczegom nie zaniedbała, synek rano odprowadzony do zerwówki, okna już pomyłam, poszorowałam dywany…w c.o. napalone, jutro będe gotowała bigos i kapustę.
Opowieść pisałam w nocy, więc jedynie może się to odbić na mojej wątpliwej urodzie.;p
Pozdro.:D
Wspólny blog I & J
Alga -- 15.12.2009 - 22:22Grzesiu
jak już napisałam Jerzemu, niczego nie zaniedbałam.
Ech…
Pozdro.:D
Alga -- 15.12.2009 - 22:23Wspólny blog I & J
Dorciu
wiesz, Piotr już się sparzył na kobietach…a zareagował właściwie, a miał mało wylewnie, choć jak widać Elżbieta wywołała w nim niepokój.:D
Pozdr.:D
Wspólny blog I & J
Alga -- 15.12.2009 - 22:25Zerwówki? :)
Nerwowa zerówka, z której warto by się zerwać :)
Lubię twórcze literówki oraz inne neologizmy.
Słowo wpierw – Sanepid go nie cierpi…
Kiedyś mówię Bucowi, że to jest dopełniacz liczby mnogiej od wpierwy, czyli wkurwiającej przepierki ;)
Buc: “dobre. właśnie robię wpierwę”
pozdrawiam lingwistycznie…
Iwona,
niewątpliwej.
Stanowczo i zdecydowanie.
merlot -- 15.12.2009 - 22:52Iwono!
Jak masz dołek, to wal otwartym tekstem, a nie kwestionujesz swoją urodę. Koń jaki jest każdy widzi i nie marudź jesteś piękna, a jak nie wierzysz, to zapytaj Jacka.
Tomka nie ma co pytać, bo już się wypowiedział, kwestionując Twoja ocenę. Nie jesteś w tej sprawie obiektywna…
Pozdrawiam
Jerzy Maciejowski -- 15.12.2009 - 23:20Hi, hi
czujny Jerzy, czujny….
merlot -- 15.12.2009 - 23:23Pino
no tak fakt, zerwówka….hi hi.
a wpierwa też dobra.
Pozdro.:D
Alga -- 15.12.2009 - 23:39Wspólny blog I & J
Tomku i Jerzy
ależ to kokieteria była…
Pozdrawiam serdecznie.:D
Wspólny blog I & J
Alga -- 15.12.2009 - 23:40