Dom Elżbiety XIII

Gdy zaprezentowała się dziewczynom, obie aż westchnęły. Biała sukienka na drobnej Elżbiecie wyglądała rzeczywiście rewelacyjnie.

Nagle Kaśka, sprzedawczyni zauważyła.

- Wie pani – zwróciła się do Eli – nie pamiętam, żebym zamawiała, czy przywoziła taką suknię, lecz dziś rano gdy tu weszłam, ona leżała na samym wierzchu…może to przeznaczenie, że to suknia tylko dla pani?

- Naprawdę? – Zdziwiła się, ale naprawdę usłyszała znów ostrzeżenie Kanusi „będzie chciała tobą manipulować”. Ale jaka to manipulacja? Sukienka? Kolor tejże?

- Ela jesteś? – z zadumy wyrwał ją głos Maryli.

- Sorry, zamyśliłam się. Biorę oczywiście tą sukienkę i może jeszcze tą czerwoną bluzkę i tą granatową. Jak myślisz ?– zapytała się Maryli.

- Ja bym wzięła jeszcze tą lila, jest śliczna, szkoda, że nie ma mojego rozmiaru.

- Jasne, tą lila też. Może jeszcze jakąś spódniczkę?

- O, tak, do tych bluzeczek można na pewno coś wybrać, Kasiu co byś nam zaoferowała?

Kaśka wyjęła kilkanaście spódnic…Ela wzięła dwie, jedną bordową, a drugą czarną.

Poprosiła o rachunek. Zakupy okazały się nie tak drogie, jak sobie Ela wyobrażała, zwłaszcza, że Kaśka doszła do wniosku, że należy jej się rabat i za sukienkę policzyła symbolicznie.

Z kilkoma torbami wyszły ze sklepu i skierowały się w stronę spożywczego Maryli i Andrzeja. Andrzej wyglądał na nie w drzwiach.

- Was kobiety to tylko między ciuchy wysłać, a już znikacie jak kamfora…- uśmiechnął się taksując torby Eli. – A ty nic nie kupiłaś? – Zapytał żony.

- Powstrzymałam się – Maryla zrobiła oko do Eli – wszak mój pan i władca nie dał mi kasy.

- Tak – zrobił zrozpaczoną minę – a tobie potrzebna moja aprobata.

Ela doszła do wniosku, że przekomarzanie małżonków to taka ich gra, więc chciała się delikatnie oddalić.

- Zmykam, tylko powiedz mi Andrzej o której pojedziesz do mamy?

- Teraz jest dziesiąta – spojrzał na zegarek – może około drugiej?

- Super. A słuchajcie, choć pewnie jestem namolna, gdzie się tu kupuje kosmetyki?

- U nas – powiedzieli równocześnie Maryla i Andrzej.

- O cudnie – Ela się uśmiechnęła – chciałabym kilka rzeczy.

Potem gdy wracała już do domu, uśmiechała się do siebie, mimo, że tamten wieczór i noc wciąż majaczyły jej w pamięci.

Kobieca próżność zwyciężyła, bo humor jej powrócił i szczęśliwa weszła do domu. Położyła torby z zakupami na łóżku, zdjęła koszulkę i spodenki by wziąć prysznic. Spojrzała w lustro…i zadrżała. Na tafli lustra było napisane szminką:

NIE INTERESUJE CIĘ, CZEMU STAŁAM SIĘ POTWOREM?”

Stała w staniku i majtkach wpatrując się w ten napis. Sto różnych hipotez przychodziło jej do głowy, kto to mógł napisać, komu zależy, by ją straszyć? Czy wraz z domem odziedziczyła złego ducha? Aż podskoczyła gdy ktoś zapukał do drzwi, ale nie miała się siły ruszyć. Pukanie się powtórzyło i ktoś wszedł do środka.

- Elżbieto – usłyszała głos Piotra. Teraz zadał sobie sprawę, że stoi w bieliźnie. Nerwowo pobiegła do łóżka i schwyciła z torby sukienkę, szybko wciągając ją na siebie.

- Tu jestem – zawołała, poprawiając sukienkę na sobie. – Cóż za miła niespodzianka.

- Wybacz, że cię nachodzę – Piotr zdawał się zażenowany, – ale pomyślałem sobie, że jadę za kilka godzin do szpitala, to mógłbym cię podrzucić do Kanusi. Jak myślisz?

- Mam jechać z Andrzejem, ale miło mi, że o mnie pomyślałeś. – Teraz dopiero zauważyła, ze Piotr wpatruje się napis na lustrze.

- Jesteś potworem? – Zapytał się z uśmiechem

- Niby nie ja.

- A kto, skoro pisała to kobieta? – Piotr nadal się uśmiechał

- Duch tego domu. Zofia Mioducka…- powiedziała, czekając na reakcję Piotra.

- Jak mówisz? Zofia Mioducka? Słuchaj, zabawiam się czasem w studiowaniu ksiąg parafialnych. Nazwisko Mioducki coś mi mówi. Wiesz, przyjaźnię się z naszym proboszczem…Marylka to super dziewczyna, ale nie lubi gdy jej Andrzeja zbyt często nachodzę z szachami. A z Januszem, tak ma na imię nasz proboszcz też czasem grywam i on właśnie studiuje te księgi parafialne, jest pod wrażeniem, bo wszystko jest w kompletnym ładzie, można, jak sam zauważył prześledzić koleje losów naszej wsi.- Przerwał jakby się nad czymś zastanawiał. – Ślicznie wyglądasz – wypalił nagle – ale jakoś inaczej niż wczoraj.

Średnia ocena
(głosy: 6)

komentarze

Iwono!

Przygotowania do świąt idą pełną parą a Ty masz czas na pisanie dalszego ciągu? Dla mnie bomba.

Pozdrawiam


Wiesz, ja trochę nadciągnęłam swój czas snu, by napisać

w dzień rzeczywiście naprawdę bark czasu.

Pozdro.:D

Wspólny blog I & J


Iwono!

Pan Grześ powinien Ciebie ozłocić, bo przecież domagał się ciągu dalszego.

Natomiast ja rozumiem obowiązki żony i matki, więc doceniam Twoje poświęcenie.

Pozdrawiam


Podoba mi się,

ale wychodzi, ze teraz wszystko na mnie i że przeze mnie Alga zaniedbuje świąteczne przygotowania?

:)

pzdr


Ja też ozłocę.... jak po mojej myśli się skończy :)

Ale Piotr zareagował właściwie.
No, może mało wylewnie, ale właściwie.
Lubię gościa!

:))


Jerzy

niczegom nie zaniedbała, synek rano odprowadzony do zerwówki, okna już pomyłam, poszorowałam dywany…w c.o. napalone, jutro będe gotowała bigos i kapustę.

Opowieść pisałam w nocy, więc jedynie może się to odbić na mojej wątpliwej urodzie.;p

Pozdro.:D

Wspólny blog I & J


Grzesiu

jak już napisałam Jerzemu, niczego nie zaniedbałam.

Ech…

Pozdro.:D
Wspólny blog I & J


Dorciu

wiesz, Piotr już się sparzył na kobietach…a zareagował właściwie, a miał mało wylewnie, choć jak widać Elżbieta wywołała w nim niepokój.:D

Pozdr.:D

Wspólny blog I & J


Zerwówki? :)

Nerwowa zerówka, z której warto by się zerwać :)

Lubię twórcze literówki oraz inne neologizmy.

Słowo wpierw – Sanepid go nie cierpi…

Kiedyś mówię Bucowi, że to jest dopełniacz liczby mnogiej od wpierwy, czyli wkurwiającej przepierki ;)

Buc: “dobre. właśnie robię wpierwę”

pozdrawiam lingwistycznie…


Iwona,

niewątpliwej.

Stanowczo i zdecydowanie.


Iwono!

Jak masz dołek, to wal otwartym tekstem, a nie kwestionujesz swoją urodę. Koń jaki jest każdy widzi i nie marudź jesteś piękna, a jak nie wierzysz, to zapytaj Jacka.

Tomka nie ma co pytać, bo już się wypowiedział, kwestionując Twoja ocenę. Nie jesteś w tej sprawie obiektywna…

Pozdrawiam


Hi, hi

czujny Jerzy, czujny….


Pino

no tak fakt, zerwówka….hi hi.

a wpierwa też dobra.

Pozdro.:D
Wspólny blog I & J


Tomku i Jerzy

ależ to kokieteria była…

Pozdrawiam serdecznie.:D

Wspólny blog I & J


Subskrybuj zawartość