“Moje życie było beztroskie, rozpieszczano mnie. Jak ojciec tak i służba spełniali moje wszystkie kaprysy. Wtedy jeszcze nie wiedziałam, że ojciec popadł w kłopoty finansowe. Powstanie Styczniowe bardzo nadszarpnęło ojca zasoby. Branki rosyjskie ogołacały wieś z mężczyzn, więc ojciec wspierał jak mógł, działania Zamoyskich, nie licząc się z kosztami. Nie znam się na polityce, jak widać była ona zgubna i dla ojca.
Jednak mimo tych kłopotów, ojciec traktował mnie jak księżniczkę, a ja nie zdając sobie sprawy z naszego położenia, zasypywałam ojca prośbami.
Jak choćby pianino, choć i tak się dąsałam, że nie dostałam fortepianu.
Czemu to piszę? Pewnie dlatego, że wraz z pianinem do naszego domu trafił Ksawery Pawlicki, mój nauczyciel muzyki.”
- Ksawery! Mój pradziad – wykrzyknął Piotr – był jej nauczycielem muzyki.
- Wiesz, podejrzewałam, że nie był jakimś chłopem pańszczyźnianym – zażartowała Elżbieta i czytała dalej.
“Piękny Ksawery, wrażliwy, cudowny Ksawery. Ach, jak ja się w nim zakochałam, serce tłukło mi się w piersi, gdy tylko nachylał głowę nade mną, by poprawić moje niezdarne palce na klawiszach.
W wieku lat piętnastu byłam zdecydowaną, by wyznać ojcu moją skłonność do Ksawerego, bo i on, gdy spacerowaliśmy w ogrodzie wyznał mi swą miłość. Byłam taka szczęśliwa. Szykowano przyjęcie na moje piętnaste urodziny, zaproszono całe okoliczne ziemiaństwo, a ja myślałam tylko o tym, by powiedzieć ojcu, że kocham i jestem kochaną.
Wbiegłam do biblioteki zdyszana, z rozwianym włosem w nowej, białej sukience, specjalnie sprowadzonej na tą uroczystość z samego Petersburga.
I wystraszyłam się, bo u ojca siedział jakiś blady młodzieniec, palił papierosa i gdy wbiegłam uśmiechnął się ironicznie. Chciałam się wycofać, więc dygnęłam i chciałam uciec, lecz ojciec mnie zatrzymał, karcąc, gdzie moje maniery. Nigdy mu się to nie zdarzało, by zwracając się do mnie, mówił tak twardo i poważnie. Wystraszona stanęłam i ojciec mnie przedstawił. Tak poznałam Gerarda Mioduckiego.
Gdy prezentacja się zakończyła, poprosiłam, bym mogła się oddalić, bo Ksawery czekał na mnie w ogrodzie, by dowiedzieć się, jak ojciec zareagował na moje wyznanie.
Opowiedziałam mu o moim spotkaniu w bibliotece i że ojciec był jakiś inny, poważny. Ledwie to mu powiedziałam, gdy wezwano mnie do domu, że ojciec chce ze mną mówić. Tym razem ojciec w bibliotece był sam, siedział jakiś smutny, więc podbiegłam do niego, ucałowałam ręce, zawsze go to bawiło, lecz nie tym razem.
Opowiedział mi o tym, że dom i ziemia jest zadłużona, że mój posag się bardzo uszczuplił i że pan Gerard Mioducki oświadczył się o moją rękę. Podjął się też spłaty długów i że nie będzie się domagać nadmiernie całości posagu.
Stałam jak skamieniała, chciałam krzyczeć, płakać, prosić, wreszcie dopadłam do nóg ojca i zaczęłam szlochać, tylko na to mnie było stać w tamtej chwili.
Ojciec wyznał, że to jedyna szansa, żeby ocalić dom i mnie. Że ten Mioducki jest bardzo bogaty, ma we Francji jakieś interesy i że to on wykupił już większość naszych długów.
Wybuchłam jeszcze większym płaczem i w tym wszystkim wyznałam, że kocham Ksawerego, że nic mnie nie obchodzi ten Gerard Mioducki i że za niego nigdy nie wyjdę, bo mu źle z oczu patrzy.
Ojciec pokiwał głową i odrzekł, że się domyślił i że mam sama wybierać, bo on, ma jeszcze kontakty, no i jak sam rzekł, jego życie jest u schyłku. Mogę wybrać życie z Ksawerym i utrzymywać się z pensyjki nauczyciela muzyki, albo stać się wielką światową damą i zatrzymać nasz dom i ziemię.
Słabość i przywiązanie do wygód ważyło się w mojej głowie z miłością. No ale…byłam rozkapryszoną, nie znającą biedy dziewczyną. Zrezygnowałam z miłości, na rzeczy, no cóż, przywiązania do dóbr doczesnych.
Och jaką byłam naiwną istotą! Lecz miałam zaledwie lat piętnaście i perspektywę miłości w nędzy, lub braku jej, ale opływając w dostatek.”
- Biedna – jęknęła Ela.
- Raczej samolubna – odparł Piotr – przecież raniła też Ksawerego swoim postanowieniem. Mój dziadek nie był nędzarzem.
komentarze
Gites,
brawo.
No cieszę się
i jesteś pierwsza, przed Grzesiem.
Serdeczności.:D
Wspólny blog I & J
Alga -- 29.01.2010 - 23:45Grześ ma chandrę :(
Jeszcze dodam, że podziwiam konsekwencję. Ja bym się pewnie zatrzymała w okolicach dziesiątego odcinka.
Pozdrawiam
Pino
e, tam chandrę! On po prostu czasem lubi grać rolę niedopieszczonego misia.
A wiesz, konsekwencja, no cóż, ja już drugie dzieło tworzę.
Pozdro.:D
Alga -- 29.01.2010 - 23:54Wspólny blog I & J
Eee tam,
grześ nie ma chandry żadnej, grześ niespodziewanie poszedł pić i spontanicznie.
Kurde, po tygodniu niepicia i po tygodniu niewidzenia z bestfriendem piło mi się tak dobrze i spędzało czas jak mało kiedy.
Niedopieszczony miś?
O kurwa:)
Inaczej zareagować nie umiem.
Idem zrobić se herbate albo napić się czegoś, przeczytam jutro, bo dziś bredzem.
grześ -- 30.01.2010 - 02:16Iwono!
Czyta się świetnie, ale Twoja opinia o panu Grzesiu przebija wszystko. Niemal się popłakałem.
Pozdrawiam
Jerzy Maciejowski -- 30.01.2010 - 14:11Przeczytałem dziś,
chyba jeden z najlepszych odcinków w powieści twojej.
Niby taki niepozorny, niby retrospekcja i fragment z pamiętnika sprzed stu lat czy więcej, więc teoretycznie powinna być nuda, stagnacja i marazm:)
A czyta się świetnie.
Nie mam się czego przyczepić, niby bez fajerwerków, ale porządny tekst to jest, no.
A już komentarzem o mnie to mnie rozwaliłaś, no, totalnie, az nie wiem czy się obrazić czy nie:)
pzdr
grześ -- 30.01.2010 - 14:21A kto to tak brzydko przeklina???
Wiesz z racji wieku, mogę Cię traktować ciut “matkując” przecież.
Wspólny blog I & J
Alga -- 30.01.2010 - 16:07Jerzy
potrafię też rozbawić?
A dzięki, cieszę się, że jest coraz lepiej.
Pozdrawiam.
Alga -- 30.01.2010 - 16:09Wspólny blog I & J
Grześ
wiesz, czasem i fajerwerków nie potrzeba, by wciągnęło czytelnika.:P
A wiesz, obrazić się za “niedopieszczonego misia”, toż to śliczne określenie.
Pozdro.:D
Alga -- 30.01.2010 - 16:11Wspólny blog I & J
Z tym obrażaniem to żart,
jestem człowiekiem chronicznie niezdolnym do obrażania się, nawet jak chce się na kogoś obrazić, to mi nie wychodzi:)
pzdr
grześ -- 30.01.2010 - 23:31Sorry, Grzesiu
może wczoraj sobie z Ciebie zażartowałam…ale wiem, żeś nieobraźnik.;p
Wspólny blog I & J
Alga -- 31.01.2010 - 00:25Alga
Przeczytałam dziś 3 zaległe oddcinki.
Bardzo dobre.
Czekam z niekłamaną nadzieją na równie dobre a nawet lepsze :)
dorcia blee -- 01.02.2010 - 06:29Dorotko
Odpowiem zbiorczo, choć się bardzo cieszę, że pod wszystkimi zostawiłaś komenty.
Wiesz, sama zauważam, że piszę coraz lepiej, jak to mówią praktyka czyni mistrza.
A poważnie, no cóż, cieszę się bardzo, że mam kilku naprawdę wiernych czytelników.
Postaram się dziś coś wkleić, choć nie obiecuję.
Bo ja od 7.30 na nogach, a pisać mogę dopiero po 22.00
Serdeczności.:D
Alga -- 01.02.2010 - 11:11Wspólny blog I & J
padłem na pysk :D
grześ = niedopieszczony miś :) :) :)
MAW -- 01.02.2010 - 13:46MAW
widać, że tu sobie o Grzesiu nie można poplotkować, by nie wzbudzić sensacji.;p
Wspólny blog I & J
Alga -- 01.02.2010 - 16:06