izba pamieci cz.2

Mialem troche ponad 6 lat, kiedy przeprowadzilismy sie z Wroclawia na podwielunska wies do moich Dziadkow.

Brakuje slow, a czasami juz i pamieci, zeby to wszystko takie nowe moc opisac. Na poczatku niechec i strach, bo wiadomo kogo tam sie spotka? Wiadomo, bo na wakacje sie tam jezdzilo, a jak maly czlowiek jest maly i “miastowy”, to czym moze nadrobic niedostatki? Cwaniactwem oczywiscie, ale co innego 2 tyg. wakacji, a co innego zamieszkac tam na stale (jak mi sie wtedy wydawalo). Ale jakos miejscowych trzeba bylo zdobyc. Tak zdobywalem, ze az Dziadek zaczal mnie opieprzac dlaczego zaczynam mowic z tym “wiejskim” akcentem, a nie tak jak zawsze mowilem:)))

No i byly nalesniki robione przez Babke, chodzenie z Dziadkiem na grzyby, swiniobicia i chleb wypiekany w domu:). No i oczywiscie mleko od krowy. A wiecie, ze do tej pory ci moi hiszpanscy znajomi nie chca uwierzyc, ze takie jeszcze cieple mleko to mozna pic??? Mowia, ze rozchorowalbym sie po tym!:))) Jak to niektorzy malo wiedza.

Chodzenie “po koledzie” piekne bylo:), z maskami na twarzy, spiewajac koledy, a pozniej jadac w kuligu do lasu na ognisko. I to konie ciagnely sanie, a nie samochod;).
Ech, no co tu duzo pisac o tych sianokosach, zniwach, jezdzeniu na oklep i kompletnie durnych skokach z kepy na kepe na trzesawisku? Wariactwa, ale jak cudowne:)

A, szkole podstawowa tez tam zaczalem. Jakies 3 km. do niej mialem piechotka, to skonczylem pierwsza i druga klase w ciagu jednego roku, zeby za duzo sie nie nachodzic;). Trzecia tez skonczylem, ale juz bez ekscesow, tylko ze swiadectwem z “autostrada” ( jedyne autostrady ktore wtedy byly w PRL-u;). W miedzyczasie Dziadek z synem i moim Ojcem wybudowali nowy dom (z dwoma lazienkami!), a nam przyszlo wracac do Wroclawia, bo uwaga…Rodzice dostali przydzial na nowe mieszkanie!!!

No to wrocilismy…

Średnia ocena
(głosy: 0)

komentarze

Panie Rollingpolu,

jedną z najprzyjemniejszych dla mnie rzeczy, jakie dostrzegam w sieci i to, że co i raz w kimś się ujawniają Wrocławskie korzenie.

Jest w tym mieście i jego okolicach jaiś genius loci z którego wypływa, moim zdaniem, swoista narracyjność.

Pamiętam z dzieciństwa, że gdy jeździliśmy do Dziadków do Kątów Wrocławskich na żniwa, to wieczorem, po kolacji, sutej i zakrapianej, jeszcze przez czas jakiś wszyscy siedzieli przy stole i opowiadali historie ze swojego życia. Takie zwykłe historie, żeby inni wiedzieli jak u nich jest.

A myśmy zazwyczaj siedzieli pod stołem.

Pozdrawiam Pana, lekko zmiękczając końcówki wyrazów


Panie Yayco

Odpowiedzialem, ale z jakis przyczyn odpowiedzi nie widze, to pisze jeszcze raz, zeby nie pomyslal Pan ze Go ignoruje;). Tym bardziej, kiedy czytam o siedzeniu pod stolem.
Toz to najlepsze miejsce bylo, kiedy dorosli juz zaczynali snuc swoje opowiesci:).

A z tym Wroclawiem to moze tak jest, ze praktycznie kazda rodzina musiala sie tam zakorzenic na nowo i moze dlatego tez, co z doswiadczenia pisze, jakos tak nam latwiej w swiecie? Czy to na jakims forum pisze, czy spotykam osobe z Wroclawia…jest tak jakos, jakbym sasiada zza plotu spotkal. Tego z ktorym zawsze dobrze zylem;)))

Pozdrawiam po wroclawsko-granadyjsku;)


To jest jakiś spisek!

Przecieź Troll też jest rodzinnie z Wroclawia, czyli wiadomo skąd.
Troszku się zastanawiam, co by to mogło wszystko znaczyć, a?
Rollingpolu, świetne te Twoje opowieści..


Trollu

Jakie tam one swietne? Toz pamietnik jakiejs mlodej pensjonarki bardziej dech w piersi zapiera;), ale postaram sie, bo jak zauwazylem juz “wracam do Wroclawia”;).

Pozdrawiam


Rollingpolu

jak Troll mówi, że świetne, to świetne. Żadnych dyskusji! :-)


Do Wrocławian

Jako starzec w wieku Smoka Wawelskiego tez mam wspomnienie z Wrocławia. Oto podczas podróź na Pomorze musieliśmy przesiadać się we Wrocławiu (tak, tak to były czasy, że z Krakowa jadąc do Poznania trzeba było się we Wrocławiu przesiadać. Czasy słynnych pciągów dalekobieżnych relacji Przemyśl-Szczecin nadeszły wiele lat później).

Ponieważ oczekiwanie na pociąg było długie Ojciec zabral mnie (a było to w nocy) do bodaj jedynego w Polsce kina dworcowego. Wizyta w kinie była w owym czasie dla mnie i tak duźym wydarzeniem, a co dopiero na dworcu kolejowym!

Pozdrawiam pamiętliwie


Pociągi dawnymi czasy to byly zabawne,

Panie Lorenzo.

Kiedyś z dziadkiem, starym przemytnikiem, jechaliśmy koleją do Brześcia (tam się przesiadaliśmy).

A pociąg był taki, że zaczynał bodaj w Jeleniej górze i zbierał ruskie wojsko po całej ścianie zachodniej.

Wrocław, Leszno, Poznań. W Poznaniu dołączali wagony ze Szczecina i Koszalina i dopiero stamtąd jechało się na Warszawę i do sowieckiej granicy.

A na sowieckiej granicy wszedł sołdat, błysnął nam latarką po oczach i zapytał Oruzije, pornografija, narkotiki jest’?

Się rozwspominałem…

Pozdrawiam


To ciekawe, że....

Ja w Kątach Wr. kuma mam?
I na Ruskiej ulicy ulubioną księgarnię?
Hm??


Najciekawsze jest to

że ja tę księgarnię znam :)


Zaczynam się bać

I znowu nie zasnę.
Wszędzie te baby.
Śledzą, mobingują, napastują i gadają bez ustanku.

Na pokuszenie wiodą..

Skaranie…


Mam nową koncepcję spiskową,

że wszyscy na TXT mają coś wspólnego z Wrocławiem.

Wyjątki są proszone o rejestrację w administracji…


Panie Igło

Jak na kobietę to ja i tak niewiele gadam.

A w tej księgarni bywałam a jakże.

Niezależnie.

Wiedziałam, że się Pan wystraszy mojego śledzenia.

Cholera, żesz!

Ale ufam, że zaśnie Pan spokojnie.

:)


Panie Yayco

Tylko cicho sza przed Joteszem bo on zaraz w dumę sie wbije i przed Szczęsnym, bo ten jest przekonany, że najlepsze czopki sprzedają na Rynku Solnym.


Panie Igło

Na PLACU Solnym jak słowo daję.

Istotnie tam w okolicach Piłsudzkiego ulicy, o ile się nie mylę, jest apteka.

Co do jakości czopków to jednak nie wiem.

Nadal Pana prześladuję...


Panie Igło,

ale niektórzy lubią je tylko jesienią

Sza…


Wpiszę się jako

lże-wrocławianin, na Hubach wszak mieszkałem

super księgarnia była w okolicach Uniwerka, wyprzedażowa

pozdrawiam:)

prezes,traktor,redaktor


teraz to już na pewno spisek

się nie wytłumaczymy z tego, choćby nie wiem co. Ale w sumie fajnie :-)


No dobra, Panie Yayco

gdzie ta administracja?
Ja nie mam, chociaż lubię.

A poza tym cieszę się, że tym razem to Pan zwęszył spisek;-)

Pozdrawiam wszystkich Wrockoholików


Merlocie

Alez mozemy Cie adoptowac;).
Dobry kucharz zawsze w cenie:)))

Pozdrawiam


Rollingpolu,

czuję się zaszczycony. Pan Lorenco już mnie adoptował u Smoka jakiś czas temu, więc nie jestem już warszawską sierotą. Ale z radością dołożę Wrocław do mojego CV;-)


Ooops,

wysżło szydło, znaczy Wrocław z worka, bo ja nie mam nic wspólnego z Wrocławiem, poza fakrtem, że przejeżdżałem kilka razy przezeń i ze dwa razy na wrocławskim dworcu PKP jadłem niedobry kebab, zawsze był niedobry.
Przynajmniej duzo gorszy niż w Niemczech czy Rzeszowie.

To chyba tyle.


Grzes

I jaki moral z tego? Zacznij sie wreszcie zdrowo odzywiac ;)

Pozdrawiam


Chyba niemożliwe

ale o zdrowej wiejskiej zywności piszę u mnie w dziale Izba amięci, w najnowszym tekście, więc jakieś tam doświadczenie w zdrowym odzywianiu mam.

A wrocławskie knysze po prostu są niedobre, tyle:)


Grzesiu Szanowny

A co to są knysze?

Pozdrawiam porannie


Też się zastanawiałem,

drogi Panie Lorenzo.

Ale jakoś mi to nie brzmi smakowicie.


Lorenzo, Merlocie

http://tekstowisko.com/forums/51997.html

a grześ się nie zna

po prostu:)

prezes,traktor,redaktor


Subskrybuj zawartość