Obaj wymienieni w tytule panowie, to oczywiście byli prezydenci Polski. Za jakiś czas, byłym, będzie też Lech Kaczyński. Po nim następni. Sądzę, że ponieważ nasz kraj jest młodą demokracją, to będą to też stosunkowo młodzi ludzie. Bo polityk, 60latek to często dopiero wejście w najlepszy dla niego wiek.
Dodajmy, że są to ludzie wybrani w wyborach bezpośrednich, większością głosów dorosłych obywateli, cieszą się więc dużą popularnością. Piastowanie najwyższej funkcji w państwie daje im pewien nimb tajemniczości ( niech mnie p. Wielomski tu skrzyczy ) i cechy pomazańców. Maja wszak prawo łaski. Dla niektórych byli panami życia i śmierci. Mają też notesy pełne kontaktów i głowy pełne pomysłów.
Tymczasem na przykładzie Wałęsy i Kwaśniewskiego widać, że jak to u nas bywa ta wiedza, znajomości, umiejętności tylko się marnują. Obaj politycy wplątani w politykę krajową, pogubili i skompromitowali się zupełnie. Obaj prowadzą też wykłady zagranicą. Nie wiem co opowiada w czasie tych wykładów Wałęsa ale jeżeli, to co w Polsce, to może nie warto aby to robił. Na co pozwalał sobie Kwaśniewski w wywiadach i wykładach za granicą, powinien być co najmniej obity kijem.
Przypomnijmy sobie jednocześnie jaką rolę w dojrzałej demokracji odgrywają byli, amerykańscy prezydenci. Nixon, Carter, Clinton. Nie jest to tylko wysyłanie uśmiechów, wywiady i pamiętniki. Czas jak zwykle uczyć się od lepszych.
Piszę, to co wyżej, na wieść o tym, że podobno Kwaśniewski może objąć stanowisko specjalisty Unii Europejskiej d/s Białorusi. Tego sowieckiego skansenu w środku Europy a jednocześnie naszego sąsiada. Państwa, z którym Europa nie utrzymuje prawie żadnych stosunków a Polska nie prowadzi od wielu lat żadnej polityki. Przecież to jest kompromitacja naszej dyplomacji. Patrzymy jak nasz sąsiad jest żywcem pożerany przez kagebowską Rosję.
Czy nie czas więc od nowa zdefiniować rolę byłych, polskich prezydentów zamiast marnować pieniądze na ich biuro, ochronę, samochody i tolerować ekscesy. Być może powinien to być jakiś wspólny instytut, think tank oraz zakaz wtrącania się w polską politykę wewnętrzną, skierowanie ich w kierunku zakulisowej dyplomacji lub organizacji międzynarodowych ale zawsze w porozumieniu z aktualnym rządem i prezydentem?
Inaczej pozostaje nam wstyd i żenada a dla nich miotanie się bez sensu.
P.S. Z góry uprzedzam, że znawców od Bolka i Stoltzmana, będę wycinał bez ostrzeżenia. Niech idą na blogi sobie podobnych, nawiedzonych łże-patriotów i siedzą tam w swoim gettcie.
Co racja to racja. Marnują się panowie a mogliby trochę zrobić w świecie. No i my byśmy nie musieli ich w bezpośredniej, codziennej naszej polskiej walce politycznej ogladac :-)
Tylko jak ich do tego namówic?
pozdrowienia
Wcisnąć w jakąś strukturę, zakazać zajmowania się krajową nawalanką. Biorą od nas pieniądze, to maja zobowiązanie.
"Piszę, to co wyżej, na wieść o tym, że podobno Kwaśniewski może objąć stanowisko specjalisty Unii Europejskiej d/s Białorusi. Tego sowieckiego skansenu w środku Europy a jednocześnie naszego sąsiada"
Panie Igła! Tak źle życzysz Kwaśniewskiemu?
Przecież będzie wtedy odwiedzać Białoruś, a to wpędzi go całkowicie w chorobę filipińską!
Kiedy to nie o tym.
A co do choroby filipińskiej, to gdzie podział się obecny prezydent?
Obawiam się, że zadekretowanie tu czegokolwiek jest niemożliwe. Wałęsa został wybrany dzięki propagandowym sztuczkom popierających go wówczas Kaczyńskich, twórców także “wojny na górze” i biegania z siekierką - to już twórcze rozwinięcie Wałęsy. Wygrał w pierwszej turze z Mazowieckim, który w wyniku braku zaufania wyborców podał się do dymisji. Ostatni polityk, czy jeden z ostatnich, szanujących zasady.
Sukces Lecha Wałęsy zapewniło przewodniczenie “Solidarności” co w konfrontacji z popieranym przez komunistów Tymińskim dawało dostateczną przewagę. Tymiński był kreowany jako kukła komunistów, Wałęsa miał być bezwolnym narzędziem Kaczyńskich.
Kwaśniewski był twórczym następstwem Tymińskiego. Znacznie doskonalszym eksponentem tego, co z postkomuny pozostało, jej oświeconego skrzydła. Ludowe prezentował Miller.
W 2005 roku z cienia wyszli pozostali na placu jeszcze dawni kreatorzy zakulisowego oblicza ustrojowej transformacji, przejmując władzę osobiście - Kaczyńscy. Ich sukces byłby ewenementem gdyby nie warunki, stworzone przez Kwaśniewskiego i Millera. Oni bowiem, poprzez bezczelność poczynań wzmożoną jeszcze sukcesem wyborczym, odkryli właściwą twarz pokomunistycznej elity. Ich miejsce zatem zajęli ludzie bez organizacji, którzy obiecali ludziom pobożny komunizm solidarnościowy. On dawali rękojmię, że bogaczy ukrócą i pozwolą zarabiać tym, którzy pożytecznej działalności się imając twarz przy pracy okrywają potem. Zarabiać godziwe, nie ponad miarę. Bogaczom zaś odebrawszy spowodują znowu coś w rodzaju komunistycznej, nieustającej balangi, zniweczonej przedtem poprzez nieostrożnych majsterkowiczów, obcej na ogół proweniencji. Kaczyńscy, odwołując się do resentymentów ludzi prostych, pełnych proboszczowskich prawd, dali nadzieję na odparcie europejskiej zgnilizny, która daje przewagę wszelkim sposobom zarobkowania, odmiennym od tradycyjnego orania i dojenia.
Teraz zaś do głosu doszła młodzież, która ma dosyć dewocyjnych zawodzeń, oczekiwania na cud i za nic ma wszelkie zapewnienia, że ktoś za nią cokolwiek załatwi. Przede wszystkim zaś zarobek. Nie ma oporu przed niczym, co się daje na własną korzyść obrócić. Przede wszystkim zaś doświadczyła Europy, tego, przed czym całe szeregi dewotek ostrzegają. Za nic więc ma też kasandryczne bzdury wygadywane przez wszelakich ortodoksów.
W tej sytuacji zarówno Wałęsa jak Kwaśniewski a także Kaczyński są tworami obaw pokolenia schodzącego ze sceny. Są eksponentami jego mentalności, kultury, preferencji. To nas zatem kijem trzeba by obijać.
To ja się prowokacyjnie trochę zapytam.
Jaką Pan widzi przyszłość dla kiedyś tam eks-prezydenta Lecha Kaczyńskiego?
Jak z perspektywy już blisko dwóch lat jego urzędowania może wyglądać jego polityczna emerytura?
Co do Kwaśniewskiego to pełna z Panem zgoda.
Co do Wałęsy, to nie wiem czy pomimo tych wszystkich lapsusów i wpadek z czasów prezydenckich Polska ma obecnie lepszego ambasadora w świecie.
Obaj trąbicie tak naprawdę w jedną trąbkę.
Z tego trąbienia wyłania się taki o to obraz.
Ktoś może być prezydentem 5/10 lat ale tak naprawdę, to do niczego się nie nadaje, bo wybraliśmy go my Polacy, czyli barany.
Każdemu z nich, już po ustaniu kadencji, można przyznać zero punktów i co najwyżej obwozić w klatce jak małpę w cyrku.
No to wybierzmy na prezydenta panią Krysię z księgowości, przynajmniej potem wróci do zawodu.
Najpierw co do aktualnego Pierwszego: jak to gdzie się podzial? Poszedl sobie i jeszcze nie wrócil! Jego sprawa, Panie Iglo, ewentualnie jego brata (przepraszam za sformulowanie). Czyżbyś Pan chcial także wplywać na losy aktualnie urzędującego Prezydenta?
Co do pozostalych dwóch panów: taka propozycja mala - skoro przysluguja im przywileje związane z wykonywana niegdys funkcją, to powinni miec także określone prawem obowiązki, byc może wlaśnie takie, o jakich Pan pisze: nieoficjalne dzialanie na polu polityki międzynarodowej w ścislej wspólpracy z aktualnym rządem RP. Jeśli im to nie odpowiada z jakichś tam względów, odchodzą na wcześniejszą emeryturę, bez dodatkowych przywilejów, może poza jednym borowcem do ochrony.
Bolek i Stolzman do zakulisowej dyplomacji? Raczysz sobie dworować, waćpan.
Przecież Bolek za głupi, a na Stolzmana Putin kwity trzyma jak smycz z kolczatką.
Eeee, Igła, słaboś to wykombinował.
Pierwszych preziów na straty trza spisać. Pierwsze prezie za płoty.
Ot co!
Nie widzę możliwości do zagospodarowania byłych prezydentów. Nie dlatego, że nie ma obszarów, ale z powodu ich walorów osobowych. Wałęsa to nadęty megaloman, którego nie da się słuchać, a Kwaśniewski bez wirusa jest jeszcze znośny, ale patrząc jak postawił na nogi LiD to lepiej go odstawić na bocznicę.
Poza tym kto by fundował tą zabawkę dla byłych prezydentów?
Czym skorubka za młodu.... lub też
Z niewolnika nie ma robotnika....
Żądanie aby w/w panowie pracowali na rzecz dobra wspólnego to takie trąbienie w kij. Jeden (nie użyję ksywy aby nie narazić się gospodarzowi) podobnie jak drugi( nie urzyję prawdziwego nazwiska aby....)nigdy nie umieli i nie chcieli pracować.Ślizgali się.
Przypomnę tylko jedną anegdotę z czasów prezydentury Wałęsy: wiecie dlaczego każdy chciał pracować w brygadzie Wałęsy(wtedy gdy trafił w dziurawych butach do stoczni)ano dlatego, bo gdy Wałęsa dostawał jakieś polecenia to chodził do dyrekcji i się wadził a ludzie z jego brygady siadali na trawie, palili papierosy a dniówki leciały.
Proszę nie prowokować polskiego społeczeństwa.;)
Pewien rolnik i zawadiaka spod Darłowa, który teraz przepadł z kretesem jeszcze dwa lata temu miał 15% w pierwszej turze prezydenckich.
Patrząc z kolei na początki transformacji to szaman z Peru/Kanady spuścił łupnia Tadeuszowi Mazowieckiemu.
Myślę więc że Wałęsa, Kwaśniewski czy Kaczyński, to nie najgorsze co się mogło Polsce trafić. Inna sprawa jak jest to później na drobne przez tych jegomości(z wyłączeniem Kaczyńskiego)rozmieniane.
Ja sobie wypraszam. Czy wszyscy jak jeden mąż poszli i głosowali na prezydenta W. lub K. Obaj nie są z mojej bajki. Obaj kaleczyli rodzącą się demokrację. Może ty czujesz, że jesteś baranem, bo ich wybrałeś, ale gdy byli wybierani to czy były ciekawe postacie do prezydentury?? Zresztą prezydent ma taką pozycję, że tylko go traktować jak małpę w cyrku.
Jedne bęcwały wybierały na głowę państwa, drugich durniów.
Pijaków, matołów, złodziei i pacanów.
No jasne.
A Nicpoń wybierał kabareciarza Korwina.
Więc też jest jasne.
No bo do głosowania na koszalińskiego rolnika, przecież nikt w salonie24 sie nie przyzna?
To nie jest tak że byli prezydenci teraz się marnują bo nikt im nie dał zajęcia i w związku z tym robią różne głupie rzeczy. Oni zawsze tacy byli tylko wyszli spod parasola majestatu prezydenta. Należy ubolewać że mieliśmy takich prezydentów i wyciągnąć wnioski na przyszłość by nie wybrać prezydenta matołka i pijaka.
serdecznie pozdrawiam i zapraszam do lektury
Bez przesady, że my to jakoś szczególnie nielubiani przez historię. A junior Bush to co? Że o paru konsulach, co to konie do senatu chcieli wybierać, przez uprzejmość nie wspomnę. Najmniej slychać o prezydentach malowanych, jak np. w Niemczech (ale ci z kolei mieli osiągnięcia na innym polu). Po prostu raz są jakieś wybitne osobowości, innym razem ich nie ma. U nas na razie to ostatnie. Nie ma się co biczować. A w ramach przecidzialania należy ustalić ramy prawne dotyczące takich sytuacji. Nieskromnie przypomnę tu o istnieniu bloga pn Rzeczpospolita Poprawiona, do którego powstania się spora część spośród Was przyczynila. Pozdrawiam serdecznie
Może to potem przekleić na tamten blog?
"Przypomnijmy sobie jednocześnie jaką rolę w dojrzałej demokracji odgrywają byli, amerykańscy prezydenci. Nixon, Carter, Clinton. Nie jest to tylko wysyłanie uśmiechów, wywiady i pamiętniki."
No to przypominaj, chlopaku.
Jestem za, tylko moim zdaniem powinien Pan poszerzyć tekst o swoje propozycje, jak prawnie określić obowiązki prezydentów a.D. (niem. czyli po zakończeniu kadencji). Pamięta Pan login i haslo dostępu do bloga (rzeczpospolita; rp3ipol)
Pozdrawiam serdecznie
PS: proszę nie zapomnieć podpisać tekstu!
Carter kilkakrotnie pelnil rolę nieoficjalnego, a raz czy dwa - nawet oficjalnego, wyslannika prezydenta USA np. na Bliski Wschód. Wypelnial też jakąś misję w imieniu prezydenta (niestety, nie pamietam juz kiedy i gdzie - coś mi Korea chodzi po glowie) na Dalekim Wschodzie. Pozdrawiam serdecznie
:-)
O ile wiem, mial tez ciut wiecej zaslug.
A co z pozostalymi bylymi prezydentami Juesej???
Dlatego tak bezczelnie czekam, az autor uzupelni tekst, bo dopiero wtedy, moze uda mu sie zamaskowac fakt, ze popelnil kolejny tekst powodowany zwykla, powiedzmy, niechecia do Walesy i Kwasniewskiego.
Wiem, kozak wolny chce udowodnic, ze jest wbrew felerowi szybki, no ale okazuje sie, ze nie zawsze chciec=móc.
Jeżeli Pan z góry zakłada,że prawdy o tych Panach pisać nie wolno,przynajmniej u Pana,no to jaka dyskusja na ten temat?Nie da się powiedzieć prawdy o czynach tych panów bez wspomnienia o ich przeszłości.Ale Pan tu gospodarz,co nie oznacza,że gospodarz prawdy.I tak Pan nie zablokuje prawdy,Wielu próbowało,ale powtarzam,Pan tu rządzi.Więc wpisuję Pana do swego notesiku na stronie dla zakazanych czytać.Korzyści z tego są wzajemne.
Nie ma takiej w Polsce siły, która mogłaby zagospodarować kapitał odchodzących prezydentów. I nie ma w Polsce takich byłych prezydentów, których kapitał nadawałby się jeszcze do zagospodarowania.
Otóż jest taka sila, Panie Piętaszku - sila lojalności wobec Narodu,Państwa etc. Oczywiście w mniejszym stopniu ten obowiązek dotyczy tych, którzy pelnili ten urząd jako eksponenci jednej tylko partii czy ugrupowania. Aby jednak doprowadzić do normalności, potrzeba pewnych dzialań ze strony spoleczeństwa. Proszę nie koncentrować sie tylko na przeszlości - nasza demokracja liczy jednak dopiero kilkanaście lat. Myślmy o przyszlości, stąd Pana Igly o moje wezwanie do przedstawienia propozycji, jak winni być w przyszlości "zagospodarowywani" eksprezydenci, co w pewnym stopniu będzie także podstawą oceny w chwili wyborów (jesli idzie o potencjalna przydatnośc - takie male ćwiczenie z inwestycji). Pozdrawiam serdecznie
Jest oczywistością, że masz rację. Powinni służyć Polsce w kontaktach z zagranicą, odcinając się od bieżączki. Ale zadekretować się tego nie da, bo byłoby to sprzeczne z wolnością. Pożądaną sytuację można by osiągnąć jedynie na drodze, obyczaju, uzusu. I tu pojawia się "mały" problem. W naszej polityce nie raz już się okazywało, że z demokratycznym obyczajem jest jak z autorytetami - każdy można podważyć.
Bedzie trudno, nie jestem optymistą.
Pozdr.
Jeden jeżdził i ośmieszał Polskę za granicą i gadał głupoty, a drugi szukał sobie miejsca w różnych instytucjach międzynarodowych. Widocznie obydwaj zostali odpowiednio nisko ocenieni, że jednego tolerują, a drugiego ignoruja, gdy on sam wydaje sobie złą opinię opowiadając o Polsce głupoty i napuszczając na Polskę różne Państwa i osobistości. Obydwaj mają nadzieję zasłużyć się u obcych i własnych kolaborantów, ale nie biorą pod uwagę jednego,że dobrze jest ich wykorzystać przeciwko Polsce, ale nikt nie będzie ich szanować za to ,że opluwają własny kraj i z tego tytułu nikt nie ma do nich zaufania, bo obydwaj są uwikłani w różne agentury. Czy pan powierzył by im cokolwiek ważnego do załatwienia dla Polski ???
Przecież napisałem, że należy ich zagospodarować na arenie międzynarodowej wpisując ich w politykę aktualnego rządu.
Ponieważ mogą być z różnych opcji, to mogą służyć w tych sprawach i na tych obszarach, na których panuje konsensus.
Białoruś jest dobrym przykładem. Albo organizacje międzynarodowe, niekoniecznie o charakterze politycznym, np sportowe.
Jeżeli były prezydent, po swojej kadencji, chce iść np do biznesu, to jego przywileje powinny zostać ograniczone. Niech sobie robi biznes.
Proponuję te oświadczenie ogłosić w Naszym Dzienniku na 1 stronie.
Czy ja gdzieś ogłaszałem, że mam jakieś korzyści z czytania pana?
Zdaje się, że Wałęsa napisał książkę i felietony we Wprost.
Proszę też ich zaprosić.
Ja niczego nie żądam.
Ja się zastanawiam jak zagospodarować byłych prezydentów.
Na razie mamy tych 2, jako byłych.
Wypraszaj sobie co chcesz, możesz nawet dmuchać pod wiatr.
Jak na razie naród bohaterów spod Monte Cassino, solidarnosciowych stoczniowców, obalaczy komuny, światłych intelektualistów, opozycyjnych studentów, noblowskich poetów wybiera na swoich prezydentów matołów, pijaków i zdrajców.
To się nazywa demokracja.
Pani Krysia z księgowości może być lepsza od kogoś, kto nie tylko udaje kogoś innego niż jest ale takze jest keszcze inaczej postrzegany. My wybieramy sobie swoje wyobrażenie na prezydenta. Najpierw był to Tymiński - Wałęsa dopiero w drugiej turze z trudem wygrał, potem Kwaśniewski, teraz Kaczyński niewielką przewagą. I to chyba koniec. Następny będzie zarówno wykształcony jak i znający świat. To wystarczy aby się go nie wstydzić.
Jesteśmy młodą demokracją. Niech wreszcie ktoś spróbuje.
Mógł Wałęsa podać Kwaśniewskiemu rękę, to niech ktoś wymyśli jakiś sposób , żeby to nie był tylko pusty gest.
Za chwilę ktoś Kaczyńskiemu poda nogę i zepchnie go na margines polityki.
Po co?
Brawo za pomysł. Ale go nie kupuję.
Normalny, przyzwoity człowiek, w tym byli prezydenci, wie kiedy co powiedzieć, jak zadziałać.
Proponuję dla byłych:
1. Nie szkodzić.
2. Pomagać umiarkowanie, w porozumieniu z aktualnymi władzami.
Jak Ty sobie Igla wyobrazasz role prezydenta Polski pomagajacego Bialorusi? Nawet trudno jednoznacznie stwierdzic ze B. jest pozerana przez KGB-Rosje, swego czasu planem Lukaszenko bylo stworzenie panstwowej uni z Rosja, z nim w jednej z rol przywodczych. Polonia polska na Bialorusi to dla wladzy piata kolumna, tereny B. byla kiedys czescia Polski, Polska jest w UE - to raczej Polska jest odbierana przez wladze jako zagrozenie dla Bialorusi, bardziej niz Rosja...
Dopoki oficjalne wladze nie wyraza checi na wspolprace prezydent PL nic nie moze zrobic. Potrzebny jest ruch od dolu, bez prezydenta bo inaczej padac beda zawsze zarzuty o ograniczenie suwerennosci Bialorusi. Nie mowie ze Bialorusi nie nalezy pomoc. Nalezy i trzeba, ale nie lajaj tak naszych prezydentow. Na Ukrainie spisali sie bardzo dobrze, tylko ze byli oficjanie zaproszeni przez wladze aby pomoc w rozwiazaniu wewnetrznego konfliktu.
Ja się i o tego, który istnieje, jak na razie tylko w twojej imaginacji też pytam.
Za 10 lat będziemy krajem 5 byłych prezydentów.
No to przeczytaj to co napisałem Sajonarze.
Kraj takich bohaterów i geniuszy, ciągle wybiera na prezydentów matołów, zdrajców i pijaków.
Czy aby na pewno?
Jedno i drugie ( na pewno?) rzecz jasna.
Problemem, dla mnie, jest to, że w Polsce jest naprawdę niewielu sprawnych i otrzaskanych polityków.
Pisałem w texście. Jesteśmy młodą demokracją ze wszystkimi konsekwencjami.
Białoruś jest tylko pretekstem.
Jutro może to być np problem mniejszości łużyckiej w Niemczech albo wojna domowa w Boliwii.
Tu chodzi o wykorzystanie potencjału/kapitału politycznego byłych prezydentów.
Wałęsa - to jeszcze jest jakiś symbol, nasza eksportowa 'gadająca małpa' lub 'kobieta z brodą' na pokaz, ale Kwach to burak pospolity, wstyd go na Harvardach pokazywać.
Był Jarosław Kaczyński, sprawny i otrzaskany.
Pokazaliśmy mu drzwi.
Żadni "byli" tego nie zastąpią.
Aktualna władza i "byli" powinni wiedzieć, kiedy potrzebne jest współdziałanie, w jakim zakresie, na jakim polu, itd.
"Zmuszanie" np. Kwaśniewskiego do działań na polu międzynarodowym średnio mi się podoba. Lepiej niech siedzi cicho, albo miesza w kraju.
Tu chodzi o wykorzystanie potencjału/kapitału politycznego byłych prezydentów.
---------------
W podziemiu mieli dzialac? Mowisz tak jakbys zapominal jakie bylo stanowisko niedawnych wladz do bylych prezydentow Polski - zdrajcow i lajdakow z ukladu. Taki niezalezny od obozow politycznych think-tank to mozna sobie budowac jak w kraju panuje porozumienie. Niestety nie u nas, dla 32% wyborcow Walesa i Kwasniewski to ciagle lodziarze, a przyszly premier 41% wyborcow jeszcze nie odebral gratulacji od obecnego prezydenta. Takie wzorce chcemy propagowac w Boliwii:)
Widzę u Panów jakąś obsesyjną sklonność do wspominania przeszlości tylko i wylącznie w celu wypominania. Pan Igla (a następnie kilku innych)postawil pytanie, co i jak mają robić przyszli (!) prezydenci po zakończeniu swoich kadencji, aby wspomagać polska politykę. Skończmy wreszcie wyliczać wady Walęsy, Kwaśniewskiego czy Lecha Kaczynskiego, zacznijmy sie zastanawiać, jak prawnie opisac obowiązki Pierwszego z Polaków, tak by potem mógl pomagac krajowi. Czy będzie tego chcial, to juz inna sprawa - nikogo do niczego zmusić nie można. Można natomiast narzucić pewne normy prawne, moralne, by osiągnąć cel, jaki przedstawil Pan Igla. Czyli konstruktywnie proszę, a nie magiel uprawiać, bo inaczej to wszystko psu na budę się zda. Pozdrawiam serdecznie
PS. Zapewne znajdą się w naszym gronie: prawnik-konstytucjonalista, specjalista od historii prawa i inni, którzy rzucą konkretne propozycje ujęcia tematu w sposób formalny.
Unieś się ponad swoje sympatie i antypatie.
Polityka to nie jest siedzenie w jednej ławce z nielubianym kolegą z klasy.
Ani blogowanie, gdzie można sobie kogoś olać, drugiego zwyzywać a trzeciego pochwalić.
Ja?
Tak, powierzyłbym.
rany, jak sobie wyobrażasz, żeby takiego politycznego Nikifora jak Wałęsę "skierować w kierunku zakulisowej dyplomacji lub organizacji międzynarodowych ale zawsze w porozumieniu z aktualnym rządem i prezydentem"?!.
Toż prościej byłoby skierować tam konia, byleby tylko zaopatrzonego w Gabinet Polityczny Tłumaczenia Rżenia na Język Dyplomatyczny...
Dzięki za wyjaśnienie, że nóż to nie widelec.
Zgadzam się z Twoją światłą opinią, że polityka to polityka.
Dlaczego sądzisz, że okazałem tutaj zasiedzenie w sympatiach i antypatiach?
Patrz koment Lorenco.
I co z tego komenta ma wynikać?
Napisano go do wszystkich, czyli do nikogo.
Wytłumacz się lepiej ze swojego podjazdu pod moim adresem.
Życzliwym okiem spojrzę na konstruktywne propozycje, ale naprawdę wątpię, by np. Kwaśniewski dobrze przysłużył się zagranicą interesowi Polski i Polaków.
Warto zaryzykować?
Żadnego zajazdu.
Weź pan przeczytaj mój podstawowy text.
Potem ty mnie odpowiedz.
Ja się nie pytam, co ty sadzisz o Wałęsie albo Kwachu.
Jest mi to obojętne.
Żadnych "prawnych opisów obowiązków Pierwszego z Polaków, tak by potem mógl pomagac krajowi" czy też "narzucić pewnych normy prawnych, moralnych, by osiągnąć cel, jaki przedstawil Pan Igla." się nie da.
Cóż to zresztą za jakieś dziwaczne zamiłowanie do zakreślania wszystkimu "prawnych norm"?
Uważasz, że np. w takim USA misje byłych prezydentów są prowadzone według sformalizowanych przepisów, a nie na podstawie ich klasy politycznej?
Skoro politycy nie są w stanie określić ponadpartyjnego, ogólnopaństwowego interesu polskiej racji stanu, to jak od nich wymagać by mu służyli wyzbywszy się elementów partyjnej rywalizacji?
To niech "byli", w takim razie, zrezygnują z przywilejów.
Mam się z Tobą...
Już kilka razy napisałem Ci jak sprawę widzę.
Moje sądy o "byłych" są istotne.
Jako i inne moje sądy o sprawach tego świata.
Masz prawo moimi sądami się nie przejmować, i dawać np. brzytwę małpie. Proszę ino, daj mi prawo osądu takiego Twojego działania (takich Twoich zamiarów).
OK
Niczego ci nie odbieram.
Uchachany ma racje z ponadpartyjnymi priorytetami. Poza tym to nie "byli" powinni zrzec sie przywilejow, lecz "obecni" wycofac sie z polityki eliminacji i wykluczenia. "Byli", "obecni" - to sie bedzie zmieniac i mieszac, ale podzial na dwie nie komunikujace sie ze soba Polski pozostanie... niczym ta przyslowiowa wojna domowa w Boliwii. Pozostaje pytanie kto to wszystko zaczal? OK, spadam juz stad bo widze ze mnie ignorujesz.
Nie ignoruję.
Bo już wyżej ci odpisałem.
Po drugie, przecież w texście pierwotnym pytam się kiedy skończy się partyjność a zacznie korzystanie, właśnie ponadpartyjne , z kapitału "byłych".
No to jeszcze słowo.
Amerykanie mają amerykańską rację stanu. Raczej jedną i stałą.
U nas tego stanu nie uświadczysz.
Widzisz u nas jakąś taką ponadpartyjną, ponadideową rację? Chętnie się dowiem.
"To niech "byli", w takim razie, zrezygnują z przywilejów."
Nie małostkowe to aby :-)...?
Czy do odebrania przywilejów byłym zdobywcom medali olimpijskich (jakieś renty zdaje się mają czy coś takiego) też pan będzie wzywał, chyba że podejmą jakąś "prawnie uwarunkowaną" działalność "dla dobra polskiego sportu"?
Ja, jako ja, widzę.
Ale nie pytam się, siebie.
No to zapodawaj Waćpan.
Bo jak widzisz lud ma problem z określeniem tej racji.
Wyłożysz jasno, a poprę gremialnie Twój projekt.
Przecież napisałem wyżej zakres.
Czytaj komenty.
A nie tokujesz, jak Rokita, przemawiający sam do siebie.
"Czy nie czas więc od nowa zdefiniować rolę byłych, polskich prezydentów zamiast marnować pieniądze na ich biuro, ochronę, samochody i tolerować ekscesy. Być może powinien to być jakiś wspólny instytut, think tank oraz zakaz wtrącania się w polską politykę wewnętrzną, skierowanie ich w kierunku zakulisowej dyplomacji lub organizacji międzynarodowych ale zawsze w porozumieniu z aktualnym rządem i prezydentem?"
To jest Twoja propozycja?
Co takiego mógłby zlecić (o co poprosić) Kaczyński Kwaśniewskiemu(go)?
Ponawiam pytanie o wspólną polską rację stanu.
Zdefiniuj ją, a ja popchnę Kwaśniewskiego i KAczyńskiego do wspólnych działań.
Skoro jak twierdzisz, jesteś tym, który:
"Zdefiniuj ją, a ja popchnę Kwaśniewskiego i KAczyńskiego do wspólnych działań."
To:
- zastanów się jakie są ich mocne strony
- wyciągnij do nich rękę a nie nogę
- wyślij Kwasa na wschód, z zakreślonym zadaniem
- wyślij Wałęsę na zachód z napisanym wykładem i przeźroczami.
- wyślij za nimi CBA
Przepraszam za chwile przerwy, ale obowiązki rodzinne, sam Pan rozumie... Oczywiście ma Pan rację, że przesadzam z tymi ramami prawnymi, to efekt dzialań zawodowych. Dyskutujemy zreszta po to, by wymieniać poglądy i okazywać swoje wątpliwości. Nie twierdzę, w przeciwieństwie do wielu bylych i aktualnych obserwatorów i dzialaczy na scenie politycznej, że jestem omnipotentny.
Wracając jednak do naszych spraw: w krajach o ustabilizowanej demokracji wystarczą normy etyczno-moralne i ponadpartyjny konsensus dotyczący losów państwa na arenie międzynarodowej. Pewnie kiedyś do tego dojdziemy. Przyczynilaby się zapewne do tego także realizacja propozycji Pana Igly np. utworzenia przez bylych prezydentów (z podkresleniem na "byly", przynajmniej w aktualnej sytuacji) instytutu spraw międzynarodowych dzialającego na tym obszarze jest bardzo na miejscu. Każdy z bylych bylby - jesli wyrazi ochotę na wspóldzialanie - automatycznie czlonkiem kapituly Instytutu, podejmując także osobiste dzialania mające wspomniany wyżej priorytet.
Takie wspólne dzialania bylych prezydentów przyczynilyby sie także do bardziej pozytywnej oceny tego stanowiska wśród obywateli, nadając przy okazji pewnego charakteru apolityczności.
Pozdrawiam serdecznie
Pański ostatni komentarz dotyczący zajęć dla bylych prezydentów calkowicie pokrywa się z moim w tym kierunku myśleniem. Pozdrawiam serdecznie
A jak chcesz niby powstrzymać byłych prezydentów od wtrącania się w politykę? To by krzyczeli, że zamach na demokrację. Kwaśniewskiego szykowali do paru głównych stanowisk w UE, z pewnością jego popularność bierze górę nad rozsądkiem.
I jeszcze jedno. Przypadkiem przeczytałem Twój komentarz na blogu babilasy na mój temat. Proszę o wytłumaczenie, na jakiej podstawie (w sposób lekceważący) kojarzysz mnie z jakimś byłym publicystą salonu24? Czy może to, że mam nick podobny do ludzi tu urzędujących automatycznie spycha mnie na jakiś margines, który sobie ubzdurałeś?
Z poważaniem.
1. ": w krajach o ustabilizowanej demokracji wystarczą normy etyczno-moralne i ponadpartyjny konsensus dotyczący losów państwa na arenie międzynarodowej. Pewnie kiedyś do tego dojdziemy."
Ano właśnie, i to jest sedno sprawy :-)!
2. "Przyczynilaby się zapewne do tego także realizacja propozycji Pana Igly np. utworzenia przez bylych prezydentów (z podkresleniem na "byly", przynajmniej w aktualnej sytuacji) instytutu spraw międzynarodowych dzialającego na tym obszarze jest bardzo na miejscu."
I tu żywię (z dużym żalem) przekonanie, że pkt. 2 jest możliwy dopiero po spełnieniu pkt.1.
Czyli - jak Pan słusznie stwierdził - "kiedyś".
Natomiast stwierdzenie naszego Gospodarza "to puścić za każdym CBA!" traktuję raczej w kategoriach "czarnego humoru" :-)...
I - last but not least - nie sądzę, żeby sytuacja obecnego komnfliktu politycznego i nawet cechy charakterologiczne Prezydenta Kaczyńskiego umożliwiały nawet wyobrażenie sobie jakichś choćby najbardziej ogólnikowych planów takich działań.
Nie mogę znaleźć "tego" u babilasów.
To, że panu się wydaje, tak jak piszesz, nie znaczy, że sprawy nie ma.
Ależ proszę:
http://babilasy.salon24.pl/35975,index.html
Tekst Pana Igly powinien sie niebawem pojawić na specjalnie w tym celu zalożonym w Salonie blogu "Rzeczpospolita Poprawiona" (proszę zajrzeć do tekstu wstepnego). Chcemy tam zbierać materialy (teksty wiodące, komentarze i propozycje innych blogerów) dotyczące tematyki związanej z nazwa blogu. Nie sadzę, aby zebrane przez nas i usystematyzowane propozycje mialy uzdrowić Polskę w ciagu najbliższego roku czy nawet dwóch lat. Pozwolą one jednak na bardziej merytoryczną dyskusję zarówno w naszym gronie, jak i w rozmowach z politykami, a może nawet wypracowanie pewnego, odpowiadającego nam modelu funkcjonowania państwa. Jeśli nauczymy się używac internetu jako naszego oręża, szansę na uzyskanie oczekiwanego efektu wzrosną. Pozdrawiam serdecznie i zapraszam do wspólpracy
No pięknie.
Prosiłem o definicję naszej racji stanu, a Ty mówisz, bym wysyłał "byłych" w ciemno.
Jakie widzisz mocne strony Kwaśniewskiego i Wałęsy?
W czym mogą nam pomóc?
Dlaczego dokładasz CBA do tego zagadnienia?
A to przepraszam, najwyrazniej nie zrozumialem intencji autora:)
Ale temat ciekawy poruszyles! Pozdro.
Bo sądzę, że pański nik jest pochodną innego. FYM-a. I tyle.
Czy listy uwierzytelniajace też mam napisać?
A mocne strony wymieniałem i ja i inni.
Pochodną nie jest, bo go w Internecie używam od ok. 2003 roku. Zbieżność przypadkowa.
Iglo,
przestrzegalabym cie przed nadmiernym konsumowaniem korzysci, wynoszonych z faktu, ze przybyles na Salon - skads - z pewna grupa znajomych (znajomosci zobowiazuja, to znany mechanizm, i wcale nie zly). Nie chce ich nazwac klakierami, bo to obrazliwe, mysle, ze wszyscy jestesmy uwiklani w jakies mechanizmy, i fajnie, jesli wy - ktos - ja - ty - my, odnajdziemy (sie) w pogladach wyrazanych slowami/pojeciami 'Nasze'.
Widac, ze czujesz, przezywasz, potrafisz ubrac to w slowa (choc razi mnie czasami latwizna "ciapkowa", daje sobie po lapach piszac to, bo kazdy ma swoje "latwizny", ja tez).
No, ale chcialabym ci uswiadomic, ze umiejetnosc lekkiego w czytaniu pisania to nie wszystko, przejechala sie na tym juz pewna liczba gwiazd blogowo-internetowych, a nawet internetowa gwiazda blogow tutaj; mysle, ze Salon stawia naprawde wysokie wymagania, jesli idzie o prezentacje pogladow i gotowosc do "feed-backu" (przyjecia reakcji?).
Juz kilka razy zaprezentowales sie - w moim odczuciu - jako rowny facet, ktory nie przyjmuje wciskania jedynie slusznych wizji (zaklamane wizje historii, bez uwzglednienia wlasnych bledow, porazek, wstydow). Po czym - o zgrozo i zdumieniu - identyczna metode przyjmujesz, jak u tych, ktorych nie uwazasz (spojrzenie z wyzszoscia na inne wizje niz twoje, patrz: pogardliwe wyrazanie sie o kobitkach, emigrantach - przynajmniej ja tak to odbieram).
Nie wystarczy pisac o wspomnieniach, nie zdajac sobie sprawy z tego, ze tak samo ciezki, wspanialy, bagaz, ma, moze miec kazdy, ktory chce go dzwigac. Mozna sie spierac o jego wartosc historyczna, ideologiczna, aksjologiczna, nigdy - o psychologiczna. Dlaczego to podkreslam? Ano dlatego, ze ty czesto jedziesz na takiej latwej psychologii - ty i twoje wspaniale wspomnienia, wydobywajace spod kamieni to, co (ciagle) wazne. A jednoczesnie nie kamieniem operujesz, ale - czesto... - betonem.
Ad meritum. Wg mnie w poscie o (bylych) prezydentach RP odwolujesz sie do pewnego politycznego absolutu. Nie ma go (rozsadnego) nigdzie na swiecie. W najczystszej formie istnieje w formacjach fanatycznych. Daznosc do zdefiniowania roli polskich prezydentow nieodwolalnie mi sie laczy z nieslychanymi aktami ich deprecjonowania. Taka sprzecznosc. Stad ten moj post. Nie, nie jestem za gloryfikowaniem ich roli absolutnym, jestem tylko przeciwko podsycaniu.
Wykorzystanie wizerunku (choc tak obsmiane, bo w gruncie rzeczy hipokrytyczne, analogicznie do natury ludzkiej) jest prawem marketingu, ktorego podmiotami i przedmiotami oboje jestesmy.
No i teraz nastepuje pytanie - w jakiej mierze z niego skorzystamy, i do jakich granic.
Mierzi mnie poniekad zadawanie przez ciebie pytan z sugerowana odpowiedzia. To jakos nieuczciwe. Chcesz na najwyzszym poziomie szanowac prezydencje RP, jednoczesnie ja deprecjonujac.
Stad ten post.
he he, ty mi zarzucasz, że ja kabareciarza Korwina wybieram, a sam tu suflujesz takie indywidua.
Nie wiem sam, co jest większym kabaretem.
Nie odwalaj mi tu kaszany.
Tacy są byli prezydenci jacy są. Samyśmy ich wybrali nawet jeśliśmy, na nich, nie głosowali.
Mnie nie o nich chodzi, ino o zasadę.
o jaką zasadę?
No coś ty, nie znasz zasady, że pierwsze Bolki/Stolzmany za ploty?
Zasade trzeba najpierw stworzyc. A żeby móc stworzyc zasade, która sie zasada stanie to trzeba ja tworzyc z tworzywa innego niz psie gowno. Niestety TW Bolka i OMC magistra Prezia Wszystkich Ubekow mam za tworzywo jakości pisego gówna, choc nie wiem, czy aby nie ublizam psiemu gównu.
I ty chcesz zasady z czegos takiego lepic? I do mnie piszesz, zebym ci kaszany nie robil?
Slodki Jezu!
Igla, pomiluj!
Nie tylko kaszane robisz ale i pasztetową.
Mamy to co mamy. Tych 2 panów.
No chyba, że ty znasz innych np Korwina i Cimoszewicza, którzy niewątpliwie na finansach się znają.
A za chwilę Prezydentem zostanie ktoś , na kogo ty głos oddasz, albo o zgrozo, ten o którym Wyrus, teraz w tekstach klasyków liberalizmu z XVIII wieku się nauczy, lekcje lektury odrabiając.
I co wtedy, też zasad nie powinno być?
Albo może Korwin z Wyrusem, na lektury się zamienią lub cytaty?
tu nie chodzi o to, na kogo głosy oddam ja, czy ty, czy Wyrus, do którego chuj wie po co pijesz ciągle i mu szpilki wtykasz (tym bardziej, że celnie wetknąć nie potrafisz).
Tu chodzi o to, co mamy. A jak ci napisałem- mamy TW i OMC Pijaczynę. Wiec ja ponawiam pytanie- z czego ty chcesz zasade tworzyc?
Wiesz, ja bym rozumial jeszcze, jakby od śmierci jednego i drugiego upłynęło z lat 50, ludziska by zapomnieli, co to były za szumowiny, obrosło by to wszystko legendą wyrywania sie na niepodleglość. Takie tam. Ale dziś?
Starenia!
Na marginesie- gdyby obaj ci panowie mieli odrobine przyzwoitosci to by sie gdzies zniknęli i nie rzucali ludziom w oczy.
Jak widzisz...