Griszeku, wiedz, że naprawdę zdecydowana większość nadzoru na kopalniach to byli ludzie mali i cyniczni. Żyję na śląsku i jako Ślązak nie raz i nie dwa nasłuchałem się – m.in. od ojca – o tym, jacy ludzie tym wszystkim kręcili.
Nasłuchałem się o ludziach pokroju byłego posła SLD Chojnackiego – dziś właściciela jedynej prywatnej kopalni w Polsce i współwłaściciela uwłaszczonej na majątku po KWK Pstrowski spółki POCH – którzy ze słomą w butach w latach sześćdziesiątych przyjeżdżali na Śląsk i dzięki sumiennej pracy w zakładowych komórkach POP oraz wykazywaniu się szczególnym aktywizmem w głoszeniu idei socjalistycznej pięli się w górę niczym szola{*} w szybie.
Skończył jako dyrektor tej kopalni, potem został jej likwidatorem, w bajzlu lat 90-tych rozszabrował, co się da, i na zgliszczach otwarł już własną kopalnię SilTech. Rozpisywała się o tym bezsilna prasa lokalna jakieś 10 lat temu. I co? I nic. Dzięki temu, ze działo się to w Rzeczypospolitej Rywinowej, to nikt niczego mu nigdy nie udowodnił.
Dziś facet jest bajerancko nadzianym czlowiekiem, absolutnie umocowanym towarzysko i biznesowo w “środowisku” zabrzańskim.
I tak się kula, i tak się toczy.
Tak wygląda dziś cała resztówka górnictwa, jaka pozostała po tej “potędze” peerelowskiej.
Tym wszystkim kręca ludzie, którzy w latach 70tych i 80tych byli w NADZORZE kopalni śląskich.
Dziś konsumują swoje ówczesne starania i trud noszenia legitymacji partyjnych. W skali ostatniego 15-lecia to pewnie kilka MILIARDÓW złotych, które przeciekły z państwowych kopalni w prywatne, złodziejskie łapy…
@ GRISZEQ
Griszeku, wiedz, że naprawdę zdecydowana większość nadzoru na kopalniach to byli ludzie mali i cyniczni. Żyję na śląsku i jako Ślązak nie raz i nie dwa nasłuchałem się – m.in. od ojca – o tym, jacy ludzie tym wszystkim kręcili.
Nasłuchałem się o ludziach pokroju byłego posła SLD Chojnackiego – dziś właściciela jedynej prywatnej kopalni w Polsce i współwłaściciela uwłaszczonej na majątku po KWK Pstrowski spółki POCH – którzy ze słomą w butach w latach sześćdziesiątych przyjeżdżali na Śląsk i dzięki sumiennej pracy w zakładowych komórkach POP oraz wykazywaniu się szczególnym aktywizmem w głoszeniu idei socjalistycznej pięli się w górę niczym szola{*} w szybie.
Skończył jako dyrektor tej kopalni, potem został jej likwidatorem, w bajzlu lat 90-tych rozszabrował, co się da, i na zgliszczach otwarł już własną kopalnię SilTech. Rozpisywała się o tym bezsilna prasa lokalna jakieś 10 lat temu. I co? I nic. Dzięki temu, ze działo się to w Rzeczypospolitej Rywinowej, to nikt niczego mu nigdy nie udowodnił.
Dziś facet jest bajerancko nadzianym czlowiekiem, absolutnie umocowanym towarzysko i biznesowo w “środowisku” zabrzańskim.
I tak się kula, i tak się toczy.
Tak wygląda dziś cała resztówka górnictwa, jaka pozostała po tej “potędze” peerelowskiej.
Tym wszystkim kręca ludzie, którzy w latach 70tych i 80tych byli w NADZORZE kopalni śląskich.
Dziś konsumują swoje ówczesne starania i trud noszenia legitymacji partyjnych. W skali ostatniego 15-lecia to pewnie kilka MILIARDÓW złotych, które przeciekły z państwowych kopalni w prywatne, złodziejskie łapy…
Pzdr.
{*} szola – klatka windy w szybie kopalnianym
Misqot -- 11.03.2008 - 08:06