czy my tu gadamy o szeregowym np. górniku, który jakoś po drodze wziął ta legitymację PZPR, bo wcześniej był w ZSMP, i jako nagrodę dostał wczasy w Bułgarii i zamiast 8 lat czekał na malucha 5 lat,
czy gadamy o towarzyszach, którzy całość swoich działań podporzadkowali karierze partyjnej i partyjnopochodnej (awanse na stanowiska kierownicze w państwowych kopalniach etc.).
BO już się gubię. Nikt nie ma zamiaru tego szeregowego naiwniaka ganiać za przynalezność do Partii. Tu chodzi o tych, którzy dzięki tej Partii osiągali nieosiągalne dla przeciętnego partyjniaka – NIE WSPOMINAJĄC O niepartyjniaku!!! – zyski ze swego członkostwa.
I tyle.
Byle ryl – z legitymacją albo i bez legitymacji – wyszedł z komuny z garbem, spracowanymi rękami i ew. jakąś tam, w miare dobrą, emeryturą górniczą.
Natomiast partyjniacka szlachta z nadzoru wyszła z tej komuny mniej więcej tak jak przeciętny pączek, pływający w maśle… z własnymi firmami potworzonymi na likwidowanym majątku kopalnianym, ze stanowiskami w “nowym” górnictwie, i wreszcie z żywą gotówką idącą w dziesiątki czy setki tysięcy złotych, wyplacanych jako nagrody za np. likwidację szybu.
To szczególnie było widoczne np. pod wyżej opisaną KWK Pstrowski – jak zlikwidowany został szyb, to spawacze dostawali np. 3000 za likwidację, a już nadzór w osobie sztygarów czy nadsztygarów do roboty w 1994 roku przyjeżdżał nowymi Astrami, na które zwykły robol to sobie wtedy mógł popatrzeć w salonie Opla.
A ci jeszcze wyżej? Nagrody sięgały nawet 4 starych miliardów zł, czyli dzisiejszych 400 000 zł.
W 1992-93-94 roku!!!
Griszeq, nie masz pojęcia jak się ta banda uwłaszczyła! Te wałki warszawskie w porównianiu z tymi ze Śląska to jest przedszkole.
Na chwilę temat wypłynął przy sprawie Blidy, o któej nomen omen tez legendy krążyły na Śląsku. Niechby 10% było prawdą, to babka JAKNAJBARDZIEJ miała obowiązek się zastrzelić...
Szkoda gadać. Trza zamknąć pysk i robić za te swoje “dwa tysiące” i znać swe miejsce w szeregu. I gorzko smakować dumę z faktu nieskurwienia się własnych rodziców za komuny…
@ GRISZEQ
Wiesz, mnie już zaczyna się mylić:
BO już się gubię. Nikt nie ma zamiaru tego szeregowego naiwniaka ganiać za przynalezność do Partii. Tu chodzi o tych, którzy dzięki tej Partii osiągali nieosiągalne dla przeciętnego partyjniaka – NIE WSPOMINAJĄC O niepartyjniaku!!! – zyski ze swego członkostwa.
I tyle.
Byle ryl – z legitymacją albo i bez legitymacji – wyszedł z komuny z garbem, spracowanymi rękami i ew. jakąś tam, w miare dobrą, emeryturą górniczą.
Natomiast partyjniacka szlachta z nadzoru wyszła z tej komuny mniej więcej tak jak przeciętny pączek, pływający w maśle… z własnymi firmami potworzonymi na likwidowanym majątku kopalnianym, ze stanowiskami w “nowym” górnictwie, i wreszcie z żywą gotówką idącą w dziesiątki czy setki tysięcy złotych, wyplacanych jako nagrody za np. likwidację szybu.
To szczególnie było widoczne np. pod wyżej opisaną KWK Pstrowski – jak zlikwidowany został szyb, to spawacze dostawali np. 3000 za likwidację, a już nadzór w osobie sztygarów czy nadsztygarów do roboty w 1994 roku przyjeżdżał nowymi Astrami, na które zwykły robol to sobie wtedy mógł popatrzeć w salonie Opla.
A ci jeszcze wyżej? Nagrody sięgały nawet 4 starych miliardów zł, czyli dzisiejszych 400 000 zł.
W 1992-93-94 roku!!!
Griszeq, nie masz pojęcia jak się ta banda uwłaszczyła! Te wałki warszawskie w porównianiu z tymi ze Śląska to jest przedszkole.
Na chwilę temat wypłynął przy sprawie Blidy, o któej nomen omen tez legendy krążyły na Śląsku. Niechby 10% było prawdą, to babka JAK NAJBARDZIEJ miała obowiązek się zastrzelić...
Szkoda gadać. Trza zamknąć pysk i robić za te swoje “dwa tysiące” i znać swe miejsce w szeregu. I gorzko smakować dumę z faktu nieskurwienia się własnych rodziców za komuny…
Pzdr.
Misqot -- 11.03.2008 - 11:18