Obawiałem się, że dyskusja nam staje w martwym puncie, a tu zaczyna się robić ciekawie.
Podoba mi się przykład z urzędnikiem stanu cywilnego. W polsce na razie nie dotyka tematów rozpalonych wojną ideową, można sobie o tym spokojnie poteoretyzować.
Tak, opisując przykład ślubu homoseksualnego od razu zapaliła mi się lampka rozwodów. W ogóle, takich sytuacji jest więcej. Sytuacji, gdzie wykonując obowiązki nałożone przez prawo, lub obowiązki służbowe wkracza się na granicę wątpliwości etycznych.
Same religie dają tu dość szerokie pole do interpretacji, przesuwania granicy w jedną lub drugą stronę. Ale ta granica istnieje. Granica, za którą człowiek wierzący mówi jak prymas Wyszyński non possumus, lub jak Tewje mleczarz tu już nie ma drugiej strony.
I, powtarzam, nie ma tu znaczenia, czy sprzeciw sumienia nakazuje nam łamać prawo stanowione na fundamencie tradycji, siły czy umowy społecznej.
Griszeku
Obawiałem się, że dyskusja nam staje w martwym puncie, a tu zaczyna się robić ciekawie.
Podoba mi się przykład z urzędnikiem stanu cywilnego. W polsce na razie nie dotyka tematów rozpalonych wojną ideową, można sobie o tym spokojnie poteoretyzować.
Tak, opisując przykład ślubu homoseksualnego od razu zapaliła mi się lampka rozwodów. W ogóle, takich sytuacji jest więcej. Sytuacji, gdzie wykonując obowiązki nałożone przez prawo, lub obowiązki służbowe wkracza się na granicę wątpliwości etycznych.
Same religie dają tu dość szerokie pole do interpretacji, przesuwania granicy w jedną lub drugą stronę. Ale ta granica istnieje. Granica, za którą człowiek wierzący mówi jak prymas Wyszyński non possumus, lub jak Tewje mleczarz tu już nie ma drugiej strony.
I, powtarzam, nie ma tu znaczenia, czy sprzeciw sumienia nakazuje nam łamać prawo stanowione na fundamencie tradycji, siły czy umowy społecznej.
Wierzący ma wybór między prawem boskim a ludzkim.
odys -- 23.07.2008 - 10:29