Jakby to powiedzieć jasno w miarę i krótko, bo na Daniela Craiga szkoda słów. Nie godzi sie, by Philip Marlowe został kiedykolwiek przedstawiony jako gość w krótkich gaciach i abstynent. Pewne ikony nalezy pozostawić w spokoju. Jeśli czas na Jamesa Bonda – wiecznie uśmiechniętego agenta gentelmana, w białej koszuli i z martini w dłoni – się skończył, to może czas zacząć kręcić przygody agenta 008?
Marc Forster jest doskonałym reżyserem – Czekając na wyrok, Marzyciel czy Chłopiec z latawcem to filmy wybitne. Nie dobre – tylko właśnie wybitne. Ale jego wizja Bonda jest dla mnie nie do przyjęcia. Nolan potrafił przełamać stereotyp Batmana, choć zmiany scenografii Gotham City wybaczyć mu nie można. Forster z Bonda zrobił kalsycznego bohatera filmów sensacyjnych. Jakich setki. W całym filmie są może ze trzy “bondowskie” sceny. Reszta to zwykłe kino akcji. A w tym segmencie konkurencja spora. Jak sie okazała – za silna. Beznadziejny scenariusz, nuda, kichowaty Craig z twarza spaniela utytłanego w błocie… Klęska…
No i Gretchen – gdzie jest zło? Gdzie geniusz, bedący coodcinkowym przeciwnikiem Bonda? Amalric? Toż to żałość...
Z ciekawostek – Daniel Craig namawia do nakręcenia Bonda z czarnoskórym bohaterem. Bo podobno “czas na to nadszedł”. Przewiduję więc, ze za jakieś trzy odcinki, okaże sie ze Bond to pakistański wegetarianin, konwertowany z islamu na judaizm, jego chłopakiem będzie hindus, obydwaj będą abstynentami i poruszać bedą się co najwyżej toyota prius. Trzydzieści procent filmu zajmą tance i śpiewy, a trzydzieści sceny psychoanalizy skomplikowanego wewnętrznie Bonda.
Gretchen
Jakby to powiedzieć jasno w miarę i krótko, bo na Daniela Craiga szkoda słów. Nie godzi sie, by Philip Marlowe został kiedykolwiek przedstawiony jako gość w krótkich gaciach i abstynent. Pewne ikony nalezy pozostawić w spokoju. Jeśli czas na Jamesa Bonda – wiecznie uśmiechniętego agenta gentelmana, w białej koszuli i z martini w dłoni – się skończył, to może czas zacząć kręcić przygody agenta 008?
Marc Forster jest doskonałym reżyserem – Czekając na wyrok, Marzyciel czy Chłopiec z latawcem to filmy wybitne. Nie dobre – tylko właśnie wybitne. Ale jego wizja Bonda jest dla mnie nie do przyjęcia. Nolan potrafił przełamać stereotyp Batmana, choć zmiany scenografii Gotham City wybaczyć mu nie można. Forster z Bonda zrobił kalsycznego bohatera filmów sensacyjnych. Jakich setki. W całym filmie są może ze trzy “bondowskie” sceny. Reszta to zwykłe kino akcji. A w tym segmencie konkurencja spora. Jak sie okazała – za silna. Beznadziejny scenariusz, nuda, kichowaty Craig z twarza spaniela utytłanego w błocie… Klęska…
No i Gretchen – gdzie jest zło? Gdzie geniusz, bedący coodcinkowym przeciwnikiem Bonda? Amalric? Toż to żałość...
Z ciekawostek – Daniel Craig namawia do nakręcenia Bonda z czarnoskórym bohaterem. Bo podobno “czas na to nadszedł”. Przewiduję więc, ze za jakieś trzy odcinki, okaże sie ze Bond to pakistański wegetarianin, konwertowany z islamu na judaizm, jego chłopakiem będzie hindus, obydwaj będą abstynentami i poruszać bedą się co najwyżej toyota prius. Trzydzieści procent filmu zajmą tance i śpiewy, a trzydzieści sceny psychoanalizy skomplikowanego wewnętrznie Bonda.
Takie czasy, moja droga Gretchen, takie czasy…
Griszeq -- 12.11.2008 - 09:11