Zdaje się...

Zdaje się...

że za “świadka poczęcia” może teraz robić DNA. A może się mylę?

Gdybym była “niepokalana” jak Lech, wezwałabym do pobrania próbki mojego DNA i sprawdzenia jego zgodności z DNA domniemanego potomka. Następnie można już bez problemu zniszczyć magistra, jego promotora, wydawcę książki, wydział historii UJ oraz IPN.

Znowu coś pomyliłam?


Świadkowie poczęcia By: zoonpolitikon (14 komentarzy) 3 kwiecień, 2009 - 15:16