Nie zamierzam w żadnym wypadku bronić zagranicznych koncernów medialnych. Zapodam nawet przykład, który świadczy o tym, że nie tylko w tym kraju
“Można odnieść wrażenie, że w Polsce preferowane są te bardziej bezceremonialne, rubaszne i prymitywne metody osiągania celów politycznych, dla których gdzie indziej trzeba ogromnego wysiłku, finezji, delikatności i ostrożności.
Oto 1 października 2011 przyłapano NYT na przerabianiu wiadomości. W ciągu 20 minut zmieniono treść i sens informacji dotyczącej kolejnego starcia demonstrantów z ruchu OWS z nowojorską policją.
O godz. 18:59 ET wiadomość brzmiała (tłumaczę):
“Po tym, jak pozwolono im wejść na most, policja aresztowała dziesiątki demonstrantów z ruchu OWS.”
O godz. 19:19 ET ta wiadomość miała treść następującą:
“Podczas nerwowej rozgrywki nad East River, policja aresztowała setki demonstrantów z OWS, po tym, jak wtargnęli oni na jezdnię mostu brooklińskiego.”
Osobiście nie widzę w powyższym żadnej finezji czy też ostrożności. Widzę natomiast ordynarną manipulację, dokonaną prawdopodobnie na czyjeś zamówienie.
Nie jest to przypadek odosobniony i nie dotyczy tylko tego tytułu. Proszę wybaczyć, ale w świecie w którym zdecydowana większość tzw. “poważnych i opiniotwórczych tytułów” należy do ledwie 6 (słownie: sześciu) koncernów, powiązanych ze sobą wzajemnie również w innych dziedzinach, to raczej nie można mówić o obiektywizmie czy różnorodności.
W takim świecie nie ma sensu kupować, jak Pan pisze, “drogiej, lecz ciekawej, dobrze redagowanej i poważnej prasy”, bo taka po prostu nie istnieje.
W tym świecie nie ma specjalnej różnicy między “Rzeczpospolitą” a WSJ, między tygodnikiem “Wprost” a “Time”. Jedna sztanca.
Dlatego tak ważne, dla interesu publicznego, stały się niezależne internetowe portale informacyjno-publicystyczne. Ich wagę dostrzegają sami medialni magnaci, którzy albo próbują je kupować i przerabiać na własną, propagandową modłę, albo też – posługując się chodzącymi na ich smyczy politykami – założyć internetowym niezależnym wydawnictwom kaganiec.
To dość przygnębiające.
ps. Bardzo dobry tekst Pan napisał, Panie Podróżny.
Panie Podróżny
Nie zamierzam w żadnym wypadku bronić zagranicznych koncernów medialnych. Zapodam nawet przykład, który świadczy o tym, że nie tylko w tym kraju
“Można odnieść wrażenie, że w Polsce preferowane są te bardziej bezceremonialne, rubaszne i prymitywne metody osiągania celów politycznych, dla których gdzie indziej trzeba ogromnego wysiłku, finezji, delikatności i ostrożności.
Oto 1 października 2011 przyłapano NYT na przerabianiu wiadomości. W ciągu 20 minut zmieniono treść i sens informacji dotyczącej kolejnego starcia demonstrantów z ruchu OWS z nowojorską policją.
O godz. 18:59 ET wiadomość brzmiała (tłumaczę):
“Po tym, jak pozwolono im wejść na most, policja aresztowała dziesiątki demonstrantów z ruchu OWS.”
O godz. 19:19 ET ta wiadomość miała treść następującą:
“Podczas nerwowej rozgrywki nad East River, policja aresztowała setki demonstrantów z OWS, po tym, jak wtargnęli oni na jezdnię mostu brooklińskiego.”
Osobiście nie widzę w powyższym żadnej finezji czy też ostrożności. Widzę natomiast ordynarną manipulację, dokonaną prawdopodobnie na czyjeś zamówienie.
Nie jest to przypadek odosobniony i nie dotyczy tylko tego tytułu. Proszę wybaczyć, ale w świecie w którym zdecydowana większość tzw. “poważnych i opiniotwórczych tytułów” należy do ledwie 6 (słownie: sześciu) koncernów, powiązanych ze sobą wzajemnie również w innych dziedzinach, to raczej nie można mówić o obiektywizmie czy różnorodności.
W takim świecie nie ma sensu kupować, jak Pan pisze, “drogiej, lecz ciekawej, dobrze redagowanej i poważnej prasy”, bo taka po prostu nie istnieje.
W tym świecie nie ma specjalnej różnicy między “Rzeczpospolitą” a WSJ, między tygodnikiem “Wprost” a “Time”. Jedna sztanca.
Dlatego tak ważne, dla interesu publicznego, stały się niezależne internetowe portale informacyjno-publicystyczne. Ich wagę dostrzegają sami medialni magnaci, którzy albo próbują je kupować i przerabiać na własną, propagandową modłę, albo też – posługując się chodzącymi na ich smyczy politykami – założyć internetowym niezależnym wydawnictwom kaganiec.
To dość przygnębiające.
ps. Bardzo dobry tekst Pan napisał, Panie Podróżny.
Magia -- 04.01.2012 - 11:58