Mówienie o tłumaczeniu filmów dla środków masowego przekazu to pikuś w stosunku do tłumaczeń urzędowych. Od kiedy wprowadzono kategorię „uniwersytetów specjalistycznych”, które są kalką z angielskiego nic nie jest w stanie mnie zdziwić. Dotyczy to zarówno „projektu” w znaczeniu przedsięwzięcia, które jest realizacją projektu, jak i „mapy drogowej” w znaczeniu planu, a nie mapy komunikacyjnej, a także ikonek w znaczeniu symbole, znaczki i anglosaskie klikanie zamiast polskiego pstrykania…
Panie Lagriffe'ie!
Mówienie o tłumaczeniu filmów dla środków masowego przekazu to pikuś w stosunku do tłumaczeń urzędowych. Od kiedy wprowadzono kategorię „uniwersytetów specjalistycznych”, które są kalką z angielskiego nic nie jest w stanie mnie zdziwić. Dotyczy to zarówno „projektu” w znaczeniu przedsięwzięcia, które jest realizacją projektu, jak i „mapy drogowej” w znaczeniu planu, a nie mapy komunikacyjnej, a także ikonek w znaczeniu symbole, znaczki i anglosaskie klikanie zamiast polskiego pstrykania…
Myślenie nie boli! (Chyba, że…)
Jerzy Maciejowski -- 18.02.2013 - 13:24