We wspomnieniach kresowiaków poddanych ludobójstwu OUN-UPA uderza niezliczona ilość wierszy. Zazwyczaj pisane prostym językiem, czasem nawet rażące prymitywizmem, bronią się jednak dzięki wielkiemu ładunkowi bólu spowodowanego niezasłużoną krzywdą oraz nostalgii za utraconą ojczyzną. Jest tak, jakby tym ludziom nie wystarczało opowiedzenie swojej historii prozą i odczuwali potrzebę wyrażenia się za pomocą mowy wiązanej.
Cytowałem już kiedyś elegię szewca Andrzeja Muchy o Hanaczowie, ale prawdziwy wysyp wierdzy odnalazłem na temat wsi Wołczków (województwo i powiat Stanisławów), gdzie w nocy z 28 na 29 marca 1944r. UPA zamordowała 140 Polaków.
Pierwszy wiersz autorstwa Czesławy Kluszczyńskiej pt. “Na Wołczkowi” opowiada o stosunkach panujących we wsi. Początek wiersza jest napisany tamtejszą gwarą, proszę zwrócić na nią uwagę:
(...)
Na Wielkanoc bedzi radość
choćci chłopcy, dziewki
będziemy si razym bawić
w wesołe haiwki.
(...)
Wże wiczerza je na stoli
wże siada rodzina
wże tatku zaczynaju
w Imię Ojca i Syna…
Każdy bierzy swoji łyżki
z lipy wystrugany
oj bedzi dzisiaj smakowała
kulesza z śmitanu.
Chociaż jedzu z jednej miski
choć bahatu nima
nichtu z nikim si ni swarzy
bo to je rodzina.
(...)
“Pochwalony Jezus Chrystus
na wiek wieków amen…”
tak się witał Wołczkowianin
ze swoim krajanem.
Nie “dzień dobry” tak jak Żydy
ani “cześć” jak dzisiaj
“Pochwalony Jezus Chrystus”
taki to był zwyczaj.
(...)
Żył ksiądz Bosak między swymi
ludzie dobrzy byli
aż w czterdziestym pierwszym roku
z UPA go zabili.
Wywołali go wśród nocy
wywołali skrycie
choć się prosił, choć ich błagał
zabrali mu życie.
Poszedł wielki strach na ludzi
była wielka trwoga
idą ludzi do kościoła
modlą się do Boga.
(...)
Lecz pocierpiał naród jeszcze
wielkie poniósł straty
aż w czterdziestym piątym roku
opuścił swe chaty.
(...)
Już minęło lat pięćdziesiąt
minie więcej jeszcze
no i o tym co tam było
dziś piszemy wiersze.
(całość wiersza tutaj: link)
Bardziej nostalgicznych klimatów dostarcza inny wołczkowianin Stanisław Grochalski:
Wschodzi słońce i zachodzi tu i tam,
A ja zawsze w jedną stronę spoglądam.
Na dalekim wschodzie świeci gwiazdka ma,
Tam jest dom rodzinny i w grobie matka ma.
Wschodzi słońce i zachodzi tu i tam,
A ja zawsze w jedną stronę spoglądam.
Na dalekim wschodzie świeci gwiazdek rój,
Tam jest dom rodzinny i w nieznanym grobie ojciec mój.
Z kolei Jadwiga Gwizdak z d. Szczygielska skupia się na szczegółach mordu sprzed 65 lat:
Wraca matka do Wołczkowa
Szukać babcię, Hanię-ojca woła,
Patrzy- wszystko spustoszone,
Domy wokół są spalone.
(...)
Babcia, Hania tu spalone
Biorą ciała ich zwęglone
Babcia cała pokrojona,
z nożem w brzuchu zostawionym.
Z wielkim żalem, bólem serca
Matka nóż wyciąga z wnętrza,
Hani warkocz odpalony,
Leżał z boku z drugiej strony.
Martwe ciała zabierają
i do jednej trumny dają.
Cała wieś przeżywa rozpacz…
Swoich bliskich opłakuje.
(...)
Tak się mścili,
Ludzi bili,
Ukrainy nie zdobyli.
Aby nie kończyć tej lektury w tak ponurym nastroju, zamieszczam zapamiętane przez wołczkowian jakże różne fragmenty twórczości drugiej strony:
Prożynom za Wysłu (przepędzimy za Wisłę)
Polakiw proklatiw (Polaków przeklętych)
i stanem na Wysli (i staniemy na Wiśle)
szczob Lach ne moh pryjty (żeby Lach nie mógł przejść)
A to wierszyk z czasów, gdy Lachy znalazły się już za Wisłą:
Powernysia Polszczo (powróć Polsko)
i rozwiąż kajdany
jak si ne powernysz (bo jak nie powrócisz)
my wsi propadamy (wszyscy przepadniemy)
:)
Źródła:
strona internetowa: http://www.mariampol-wolczkow.prv.pl/ (polecam)
S. Siekierka, H. Komański, E. Różański, “Ludobójstwo dokonane przez nacjonalistów ukraińskich na Polakach w województwie stanisławowskim 1939-1946”