W Stadnicy Hleszczawieckiej zaczęło się jeszcze “za Niemca”. W kwietniu 1942 r. miejscowy nauczyciel, Polak Jan Noga, wybrał się rowerem na święta wielkanocne do Trembowli i słuch po nim zaginął. Co się z nim stało, odkryto dopiero w lipcu, kiedy trzech Ukraińców z Hleszczawy zapragnęło napoić konie ze studni położonej około 1,5 km za wsią. Konie nie chciały pić z niej wody. Jeden z Ukraińców spuścił się na dno studni i zaczał grzebać w wodzie. Zerwał jakiś przegniły sznurek i na powierzchnię wypłynęły ludzkie zwłoki. To był Jan Noga.
Na miejsce wezwano niemiecką żandarmerię, która przybyła dwoma samochodami wraz lekarzem i ojcem zabitego. Oględziny zwłok wykazały, że mężczyzna miał zaszyte usta, wydłubane oczy i odcięte genitalia. Na dnie studni przytrzymywał go spory kamień przywiązany do szyi. Władysław Biliński zapamiętał rozpacz jego ojca: „jedyny mój synu, za co ciebie tak okrutnie męczyli, za co ci zadali tyle ran?”
Później nie było lepiej. Od 1944 roku Polacy ze Stadnicy, liczącej zaledwie 28 rodzin, w tym 20 polskich, byli terroryzowani nocnymi najściami upowców. Nie spali więc w swoich domach, lecz u ukraińskich sąsiadów, z którymi żyli w zgodzie. Gdy rodzina Michała Bilińskiego nocowała na strychu u byłego petlurowca, Wasyla Ptaszyńskiego, przyszli do niego banderowcy, wypytując, czy nie wie, gdzie są kryjówki Polaków.
- Ne znaju – ten im odpowiedział.
- Wasylu, u tebe spiut proklatyje Lachy!
- Ja bohater! Ja walczyłem razem z Michałem Bilińskim z bolszewikami i nie wahałbym się go ukryć przed wami, to mój przyjaciel. Ale on dziś nie wierzy mi i boi się mnie tak samo jak was młodych Ukraińców. Jeśli mi nie wierzycie, to szukajcie!
Wtedy banderowcy jeszcze uwierzyli i odeszli.
Innnym razem, już za drugiej okupacji sowieckiej, brat Wasyla, Hawryło, udzielił schronienia dwóm Polkom – Marii i Józefie Majewskim. Był jeszcze wieczór, gdy do drzwi gospodarza załomotali banderowcy. Ptaszyński natychmiast kazał ukryć się dziewczynom – jednej pod piec a drugiej pod pierzynę na łóżku, gdzie spał wnuk Hawryły. Banderowcy rozsiedli się w izbie, kazali się nakarmić. Rozmawiali z gospodarzami o Polakach mieszkających we wsi – a tuż obok ukrywały się struchlałe ze strachu dziewczyny. Józefa najlepiej zapamiętała ich radę: „nie wierzcie Polakom, bo to psy”. W końcu poszli i wszyscy włącznie z gospodarzami z największą ulgą odetchnęli.
Kolejnym razem już się nie udało. 9 lutego 1945 roku, wczesnym rankiem, po zamordowaniu dzień wcześniej w Hleszczawie 36 Polaków, tamtejsi banderowcy przybyli do Stadnicy. U Wasyla Ptaszyńskiego wykryli 8 Polaków, w całym chutorze dziewiętnastu, tych którzy z miejscowości jeszcze nie uciekli. Spędzili ich na podwórze Terleckiego i kolejno zabijali siekierami. Zwłoki wrzucali do studni. Obserwowała to ze strychu domu Wasyla Ptaszyńskiego jedyna ocalała z rzezi Polka, Józefa Bagińska. Po rzezi Ptaszyński słyszał jęki wydobywające się ze studni, lecz nie mógł nic zrobić.
12 lutego zawiadomiona o zbrodni specgrupa NKWD wydobyła ze studni 15 ciał. Pozostałe osoby najprawdopodobniej zostały uprowadzone. 14 lutego trzy kompanie NKWD oraz IB otoczyły Hleszczawę. W wyniku trzygodzinnej walki zabito 37 banderowców, w tym rejonowego prowidnika OUN Stefana Samca, oraz wzięto do niewoli pięciu.
Dziś już nie ma śladu po Stadnicy, nie wiadomo, co się stało z braćmi Ptaszyńskimi. Podobno wszystkich – dobrych i złych Ukraińców wywieziono gdzieś na wschód. Wiadomo, że w wydanej w 1997 r. „Istorii mist i sił Terembowleszczyny” autorzy nazywają poległych w Hleszczawie banderowców „bohaterami”.
Niech zatem pointą będą słowa cytowanego juz świadka, Władysława Bilińskiego:
Po dziś dzień ciągle nasuwa się pytanie, na które dotychczas nie otrzymałem odpowiedzi od żyjących dziś Ukraińców. Czy ten Mirosław Kulbicki, sparaliżowany niemowa, błagający gestami rąk o darowanie życia jego 12-letniej córki, zamordowany razem z żoną i córką zagrażał Samostijnej Ukrainie?
Czy te niewinne dzieci: Wandzia Bagińska, Wandzia Majewska, Zosia i Marysia Terleckie, bracia Wójtowiczowie byli tak groźnymi wrogami bytu niepodległej Ukrainy?
Jaką korzyść odnieśli zwyrodnieni oprawcy ukraińscy spod znaku OUN – UPA dla swojej Ojczyzny? Czy ich zbrodnicze ludobójcze czyny przysłużyły się do sławy narodu ukraińskiego?
Czy wymordowanie tylu tysięcy niewinnych ludzi przyniosło wolność i niepodległość Ukrainie?
Na te pytania muszą znaleźć odwagę i odpowiedzieć sami Ukraińcy.
____
Wykorzystano materiały z czasopisma “Na rubieży”.
P.S. Na moją prośbę komentowanie pod tą notką zostało wyłączone.