Dzisiaj rozpoczęła się oficjalnie kampania zachęcająca do głosowania w wyborach do Parlamentu Europejskiego, które odbędą się między 4 a 7 czerwca 2009 roku. Wice-przewodniczący Parlamentu hiszpański deputowany Alejo Vidal-Quadras (EPP-ED) I Mechtild Rothe (PES) wyjaśniali dziennikarzom zasady na jakich opierać się ma kampania informacyjna. Naczelnym hasłem przedsięwzięcia jest “It’s Your Choice”. Akcja ma na celu zmobilizowanie 375 milionów wyborców. Największe transnarodowe wybory w historii. W efekcie wybrany zostanie parlament reprezuntujący niemal 500 milionowe europejskie społeczeństwo. W ramach akcji rozklejane będą plakaty, nadawany spoty w telewizji, a także reklamy w radiu, planuje się 15 tysięcy billboardów, akcje informacyjne na portalach społecznościowych, a także wykorzystanie youtube. Sama kampania natomiast skoncentruje się na 10 kwestiach takich jak prawa konsumentów, bezpieczeństwo, polityka energetyczna.. Kampania ma charakter informacyjny. Nie ma oczywiście nic za darmo: kampania kosztować będzie 18 milionów euro czyli około 5 centów na jednego wyborce.
Cel jest wyraźny: zachęcenie ludzi by poszli do urn. Jedną z głównych bolączek wyborów europejskich jest niska frekwencja. Paradoksalnie: władza PE ciągle rośnie a frekwencja z każdymi wyborami spadaTraktat z Maastricht wprowadził procedurę współdecyzji, kolejne traktaty rozszerzały jej zakres. Obecnie ponad 2/3 decyzji podejmowanych jest wspólnie przez PE i Radę Unii Europejskiej. PE przestał być jedynie klubem dyskusyjnym: posiada realną władzę i z niej korzysta. Mimo tego obywatele niechętnie idą do urn. Trzeba jednak zauważyć, że po pierwsze istnieją znaczne różnice między frekwencją w poszczególnych państwach (na jednym krańcu Belgia 90% na drugim Polska 20% i Słowacja 16% w ostatnich wyborach). Po drugie, frekwencja w skali europejskiej i tak bywa większa niż w wyborach prezydenckich USA. Frekwencja jest jednak niska, gdy porównamy ją wyborami do parlamentów krajowych. Co ważniejsze, wybory europejskie są traktowane jako test popularności dla rządzącej akurat w momencie euroelekcji. Inaczej mówiąc, w wyborach nie decyduje się o kwestiach istotnych dla Europy, lecz wyraża się swoją opinię na temat krajowej polityki.
Jedną ze słabości Unii Europejskiej jest brak europejskiej sfery publicznej, tj. debaty skoncentrowanej na wspólnych problemach, której adresatem byłby europejski demos. Nawet w czasie kampanii do PE dominują kwestie związane z polityką narodową. Dyskusja ograniczona jest ramami państwa narodowego, komentatorzy zastanawiają się jakich kandydatów wystawią partię, dlaczego właśnie tych a nie innych, czy to osłabi czy wzmocni ich pozycję na naszym własnym podwórku, itd. Nie koncentrują się na tym kto ma jaki program i w jakim stopniu może on rozwiąże on nasze wspólne „europejskie” problemy. Kampania informacyjna kierowana do wszystkich obywateli EU niejako w poprzek granic może stanowić pierwszy krok na drodze do stworzenia europejskiej przestrzeni publicznej. Przestrzeni, która będzie nie tyle zastępować, co istnieć obok narodowych, w które kształtować się będzie europejska „wspólnota wyobrażona” podzielająca wspólne interesy, podstawowe wartości i przekonana, że niektóre problemy można rozwiązać przyjmując perspektywę: we the people of Europe.
komentarze
Znaczy..
to ten tekst już w ramach “akcji informacyjnych na portalach społecznościowych” ?
:-)
Proszę Pana, nie ma i nie będzie czegoś takiego jak Człowiek Europejski czy europejski demos. To jest wirtualna idea eurokratów, którą narody Europy wybiją eurokratom z głowy. Nawet Pan do takich wniosków tu dochodzi. I słusznie, moim zdaniem.
s e r g i u s z -- 17.03.2009 - 21:16pożyjemy
zobaczymy :)... co za przenikliwość: dostałem rozkaz z Brukseli (dyrektywa 12340/13)
zoon politikon -- 17.03.2009 - 21:33zoon
ale dlaczego pozyjemy zobaczymy? Mało już widzieliśmy?
Artur M. Nicpoń -- 17.03.2009 - 22:21Miał być przeciez nowy wspaniały człowiek soviecki i nie wyszedł. Z nowym ulepszonym europejczykiem będzie podobnie. Jak z kazdym wielkim projektem społecznym organizowanym przez lewactwo.
Bedzie sporo szczęscia jak sie ten projekt nie skończy stosami trupów.
he he
trupy już się szykują: Unia będzie strzelać do protestujących przeciw Tratkatowi Lizbońskiemu.. a znajomi z KE mówili mi, że już są układane listy proskrypcyjne…a w Klewkach przygotowania do otwarcia łagru europejskiego
zoon politikon -- 17.03.2009 - 22:26Ja nie głosuję
I namawiam do tego innych.
Spadówka pieprzone dziady.
Wypierdalać.
Igła -- 18.03.2009 - 18:20bardzo
przekonujący argument, powodzenia
zoon politikon -- 18.03.2009 - 19:37Żeby było jasne
to do kandydatów było.
I podtrzymuję.
Nie mam zamiaru głosować na pieprzonych, mafijnych łajdaków.
Którym wszystko jedno z jakiej listy.
Którzy sprywatyzowali politykę.
I będę do tego namawiał innych.
Masz pan jakieś problemy z pojęciem słowa – prywatyzacja?
Igła -- 18.03.2009 - 20:14