Żarna i komputery
Tak sobie chodziłem, jakiś czas temu, ze swoim Ojcem po jego rodzinnej miejscowości i okolicach.
Wyprowadził się stamtąd 50 parę lat temu, po zdaniu matury. Władza ludowa zorganizowała gimnazjum i liceum w pałacyku dziedziców - Wieniawów-Długoszowskich.
Wyszedł z domu, z pielgrzymką do lokalnego, świętego obrazu w Tuchowie, idąc na bosaka, niosąc buty i wałówkę na kiju. Powołany do Służby Polsce, stojąc po kolana w błocie, budował Nową Hutę. Potem uzyskał głodowe stypendium ( dlaczego stypendia są zawsze głodowe?) i skończył dwa uniwersytety.
Prowadzi mnie po okolicy. Oglądamy pobudowane niedawno nowoczesne domy i te w budowie, ładne, zadbane obejścia. Często pobudowane za pieniądze zarobione na budowach w Austrii i Niemczech, na emigracji w Ameryce, tu każdy ma kogoś w Ameryce. Stare, drewniane, beskidzkie chałupy są w ruinie lub rozbierane na opał. Giną właśnie ostatnie.
Stryk i stryjna mieszkają jeszcze w takiej starej, drewnianej. Pobudowanej jakieś 200 lat temu, tak jak kiedyś się w Beskidzie i na Łemkowynie budowało, gdzie po jednej stronie sieni mieszkali ludzie a po drugiej stało bydło. Bydło i konie od dawna już nie stoi. Chałupa kurna też już od dawna nie jest ale wody bieżącej nie ma, telefonu. Sam pamiętam jak do niej elektryczność podciągnęli. O żarna stojące kiedyś w rogu sieni z glinianą polepą pytam, pamiętam je. Ojciec mówi, że ostatni raz jeszcze po wojnie ich używali, w wojnę w sąsieku stały ukryte a jak mąkę mełli to dzieciaki na czujkach stały, żeby Niemcy ich nie złapali i do obozu koncentracyjnego rodziny nie wywieźli.
Wchodzimy do kuchni, gdzie już pieca chlebowego i kuchni, takiej, że garnek na trójnogu nad paleniskiem sie stawiało już nie ma. Gdzie w maselnicy masło domowe robiłem jako śkut ( chłopiec) a gady ( kury) po polepie chodziły.
Dalej przez drzwi, takie na 1,6 metra wysokie, do komory się wchodzi. Tu przy tym stole kiedyś z kolegą do egzaminu ze staro cerkiewnosłowiańskiego, żeśmy się uczyli, pokazuje Ojciec.
Okna nie były uchylne, zima, taki zaduch był, że świeczka zgasła, dobrze że twoja babka drzwi uchyliła, bo byś my się podusili.
Co wyście jedli wtedy przed, w wojnę i zaraz po?
To co gospodarstwo dało, jak dwie krowy były, to z głodu nikt nie umarł.
Na śniadanie kaszę na mleku i chleb, na obiad zacierki na mleku i kartofle ze skwarkami, na kolacje chleb, mleko, ser, jajka. W niedzielę jakaś kura. Ze dwa, trzy razy w roku, jak było świniobicie, to mięso i wędliny.
Idziemy po górach, niższe, równe, te w dolinie pola zasiane i obsadzone. Te na stokach i szczytach zarastają, ugorowane. Nie opłaca się już ich ręcznie obrabiać.
O, tu żeśmy zawsze hreczkę siali, pokazuje Ojciec a tu sąsiedzi mieli koniczynę albo jęczmiono. Teraz już młode samosiewki drzew widać.
A tu, pokazuje Ojciec, na walącą się w paryji chałupę z zapadłą strzechą, to straszna bida była. Taka jak u nas - pytam się?
Nie - myśmy mieli z osiem mórg a oni ze trzy a dzieci było więcej niż u nas, jakie 8 czy 9. Kiedyś dziadek mnie po coś w zimę do nich wysłał. A tam, taki dzieciok co w lecie po polu w koszulinie ino dyrdał, teraz widzę, w worku z sieczką wisi u powały uwiązany. Miał ciepło w tej sieczce a jak popuścił, to tez wsiąkło, ubrania zimowego dla niego nie mieli. A i tak jeden z nich profesorem na AGH w Krakowie został.
Patrzę na Ojca, patrzę na stryka, bracia. Obaj dobrze po 70tce. Obaj niewysocy, suchej budowy, krępi, tacy gorole, Lachy sądeckie. Niby, nie do niepoznaki, jak by ich jednakowo przyoblec, ale... Stryk, który na gospodarce się ostał, bez zębów, ręce jak szpony, od roboty ciężkiej skurczone, mój choć starszy, to na 10 lat młodszego wygląda, dwa światy. W nowej chaupie ogrzewanie podłogowe, kafelki ale czy jaka książka w niej będzie albo gazeta?
Tak sobie myślę, żem łącznikiem pomiędzy tym światem starym i nowym. Pamiętam jak masło w maselnicy się robi, jak krowy na lejcu z dziadkiem po ugorkach pasałem. Teraz komputer obsługuję, kawałek świata widziałem ale nadal snopek bym spod żniwiarki zebrany związał, siano zgrabił i w koszu wniósł, bydłu zadał.Oni, stryjeczni nadal noszą na plecach, bo nie opłaca się konia zaprzęgać. Mój syn, przed którym komputer nie ma tajemnic, poczęstowany świeżym, ciepłym mlekiem z wieczornego udoju wypluł je i powiedział, że się brzydzi. Co go tam jakieś żarna obchodzą.
Ale też pytam się gdzie jest lewica w Polsce, która np zamiast pedałem, świetnie zarabiającym, warszawskim aktorem się zajmować, podjęła by trud zbudowania systemu awansu społecznego, biednej młodzieży, bo taka nadal jest. Nie opalony pijacki, wredny pysk, sprzedawczyka i milionera Kwaśniewskiego lansuje.
Albo społecznej, niedrogiej, powszechnej służby zdrowia?
Albo zaproponowania zmian w tradycyjnej gospodarce chłopskiej w górskich rejonach, co Kluska usiłuje robić?
Zastanawiam się, jak potoczyłyby się losy Polski i mojej rodziny, gdyby przedwojenne, tak bezmyślnie i bezrefleksyjnie teraz wychwalane, przedwojenne elity, władzę w Polsce, po wojnie by wzięły?
I te, co w Katyniu czy w Mauthausen głowę położyły i te, jako Nikodemowie Dyzmowie, obśmiane zostały?
Sięgam do książki pamiątkowej mojego własnego Liceum. Założone przez Macierz Szkolną w 1917r. W roczniku '33 kilku dopuszczonych, egzaminu maturalnego nie zdał nikt, w '34r to samo, w '35r, 3 abiturientów. Jak łatwo być elitą na tle społeczeństwa składającego się w 1/3 z analfabetów i w 1/3 z wtórnych analfabetów. Wśród ludzi, którzy nigdy nie widzieli kranu z bieżącą wodą i nie wiedzieli jak działa żarówka i silnik spalinowy. Czytam pamiętniki oficerskie, a w nich jak poborowi z Wileńszczyzny wchodzili na czworakach po schodach, bo wcześniej tylko drabinę widzieli . Czy tamta elita dźwignęłaby odpowiedzialność za awans takich, jak mój ojciec? Czy zabezpieczyłaby tylko swoje własne interesy, tak jak dzisiejsze korporacje zawodowo/społeczno/polityczne? A skąd one, te niby-elity swój wzorzec czerpią? Teraz już w wolnej Polsce? Czy mój Ojciec mógłby ożenić się z moją Mamą, która z elity chłopskiej pochodziła, on bidok?
Kim byłby mój Ojciec, stangretem u jaśnie państwa a potem może sprytnym szoferakiem?
Kim byłbym ja?
Igła, jak bym to mleko od krowy swieżutkie pił!!!
zarębisty tekst- pewnie ostatni na "starym salonie"
Nosz pokląbym sobie ale może jakas młodziez i kobiety moga zajrzeć i pobulwersowac się.
Zarębisty post
p.s ja jeszcze pamiętam jak krowy pasałem u dziadków, myslałem ostatnio o tych czasach.
Biednie i głupio w olsce wtedy było. Ale pamiętam i dobrze wspominam wakcje na pastwiskach Dolnego Śląska
pozdrawiam
Nie zaskakuje mnie ten tekst, kto umie czytać, dawno wyczytał. Nie zaskakuje mnie też refleksja nad Polską przedwojenną, czyja ona była (przede wszystkim).
Pytania "a gdzie lewica, która..." też niezaskakujące. Mnie też takiej formacji brakuje. Ale, żeby nie było ;), spytam się (retorycznie): a czemu nie pytasz o prawicę, zdolną do zmierzenia się z problemem "awansu społecznego biednej młodzieży"? Czemu od prawicy nie oczekujesz systemu powszechnej służby zdrowia, efektywnie rozwiązującego przynajmniej podstawową opiekę zdrowotną? Czy dlatego, że pierwszy prawicowy odruch brzmi: "sprywatyzować"? (A drugi: no i filantropów zasiać, może wzejdą ;).
Też bym takie mleko wiadrami pił.
Dlaczego retorycznie?
Prawicy tez nie ma.
90% tzw prawicowców, antykomunizm myli się z prawicą.
Sami sobie świadectwo bezmyślności wystawiają.
Tu na salonie prawicy prawie nie ma.
To i pytać też kogo, nie ma.
Byłby ktoś zupełnie inny. I pewnie by robił swoje, cokolwiek to było.
Te nasze sanackie elity wcale lepsze nie były. Profesorowie to i owszem ale ich i tak wykosiłaby "nowoczesność".
Świetny tekst.
Zaskakujące jak bardzo podobne losy spotykały ludzi.
Mój dziadek opuścił gospodarstwo i jeździł w Lwowie tramwajem. Gdy pojawiła się okazja (już po odsłużeniu swojego w armii czerwonej) wrócił do Polski i również budował Nową Hutę.
Zastanawiałem się nad tym czy lewicowość była Europie potrzebna. Z perspektywy lat wydaje się, że tak - ale teraz musimy wrócić do korzeni :).
Myślę, że II RP miała by taki sam problem z chłopami i robotnikami jaki istnieje w USA z Murzynami.
P.S. Podobają mi się opowieści podwórkowe rodem z Śląska mojego drugiego dziadka.
Pozdrawiam,
Podobne?
Bo ze wsi, po wojnie, niosąc na kiju buty i wałówkę, miliony młodych ludzi wyszło.
W tym samym czasie niedobitki przedwojennych elit stały na zmywaku w Londynie i Edynburgu albo rąbały las na Sybirze.
Ci co ocaleli i zostali, odgruzowywali uniwersytety.
Kurwa mać, nigdy więcej takich wyborów, sytuacji i wojennej sieczki.
Jeszcze jedna refleksja. Kiedy mam nawet największego doła połączonego z świadomością niesprawiedliwości przypominam sobie dowolną historyjkę (jak chociażby o kantującym na denominacji Żydzie) i myślę, że aż tak źle to nie ma!
Pozdrawiam,
Ostatniej dygresji, nie zrozumiałem.
Druga strona tego medalu była taka, ze procent chłopskich dzieci na studiach uniwersyteckich był w międzywojniu wyższy niż teraz.
A takich państw było sporo - vide Hiszpania czy Portugalia. stangretem byś waszmość nie był gdyby nie wojna pewnie większość dzieci chlopskich miałaby sie lepiej niz po pseudoreformie komunistycznej.
chodziło mi tylko o to, że nie mamy tak źle.
Pozdrawiam,
Znam te statystyki.
One z ostatnich lat są.
Pytanie zostaje otwartym.
Ja też mam 2 uniwersytety i co z tego?
A jak się to ma do ogólnej liczby chłopskich dzieci? Czyli czy procentowo też wychodzi gorzej?
Pozdrawiam,
a ja z moimi: 3 lata i pięć w wakacje ->>> starszy ciągnął krowę za podonek, aż mleko tryskało po twarzy... - mało ze śmiechu nie pękł. A potem cieplutkie wychylali po dwie szklanki "na łepka" - tak smakowało.
A miastowe brzdące.. .
Ładna opowiastka. Ja też mogę iść do żniwa, kosą kosić a i ze słomy powrósło zakręcić, zawiązać w snopek i kopy ułożyć.. . Fanem lewicy nigdy nikt w rodzinie nie był. Wszystko co było trza se był "ukosić, powiązać w snopy i do stodoły zwieźc...". Jak se nasiejesz tak i zbierzesz - tak mnie uczono.. .
Pozdrawiam, :-))))
Jak zwykle pieknie napisane (forma) natomiast merytorzycznie zbyt melancholijnie i z boku.
Czytajac pana tekst przypomnialem sobie Dziennik TV z epoki Gierka gdzie co pewien czas wystepowala jakas matka Polka co twierdzila ze jej jest lepiej w Polsce Ludowej niz za sanacji bo ma pralke Franie na ten przyklad.
Nie mozna zastyglej pamieci z lat 30tych porownywac z z ujetymi dynamicznie latami komunizmu. Coz mozna dowiedziec sie z prostego porownania statystyk "produkcji stali" w latach 20-39 i 45-89?
Niech pan porowna Niemcy i Polske z lat 30tych a nastepnie z 80tych. Czy zblizylismy sie do siebie spolecznie i ekonomicznie czy tez roznice sie zwielokrotnily?
A kim pan bylby gdyby nie zmiany? Mysle ze mialby pan wieksze mozliwosci samospelnienia. Komunizm nas tylko ograniczyl.
Uklony
PS. Milo czytac o stryjach i stryjenkach. Myslalem ze jestem ostatni co uzywa tych slow.
Szanowny panie Igła
Najniższy ukłon za ten przecudny tekst.
Dzięki!
To też.
Ale nie tylko.
Przeczytaj, czy ja to wspominam z łezką w oku, czo o co innego pytam?
Melancholia nie jest mi obca.
Ale nie o to pytam.
Pytam się, kto miał udźwignąć ciężar zmian.
Czy przedwojenne elity były do tego zdolne?
Śmiem wątpić, jestem prawie pewien, nie były.
Te z Polski Ludowej, zrobiły to po swojemu, czyli prostacko.
Ale te dzisiejsze odwołują się do kontynuacji tych przedwojennych.
I robią, to co widzimy?
To pytam się, jakie mamy elity?
Syn Powstańca i sołtysa, też górnika. Wnuk i zięć górnika, który po szychcie wracał i w pole ruszał. Sam dom postawił. Przed wojną jeszcze, w towarzystwie samopomocy i na przyszłe swe dzieci oszczędzał. Dopóki mu kraj proletariacko-chłopskiego przymierza wszystkiego nie odebrał. I córkom studiować uniemożliwił. Do dziadek zrobił maturę, sztygarem był. Ambitny. A przy tym z powstańczego rodu na komunę pluł. i się przekabacic nie dał. To mu dzieci postanowili zgnoić. Po ludowemu. Żeby było sprawiedliwie. I solidarnie.
Natrudził sie w życiu, co niemiara. Wszystko sobie zawdzięczał. Wbrew tym, co to ludzkość zbawiali i o biedaków troszczyli. Nie bał się "ponów", bo oni tu na Śląsku germańscy, albo ruscy (znaczy z Królestwa) byli. Niemcy ślązaków, jeśli nie chcieli byc niemieccy, tępili i tłamsili. Polacy, ruską mentalnością skażeni, jasniepaństwem i swą "inteligencją" błyszczeć chcieli, co przekładdało się na przekonanie, że górnika trzeba po pysku prać i wyzyskiwać. Jak car uczył z domową trzoda ludzką się obchodzić. Dziatwą pańszczyźnianą.
A dziadek moj zwykłym człowiekiem był. O rodzinę dbał. Prosto żył. Co powiedział, to zrobił. Jednego dnia cudem uniknął kuli sowieckiej, by uciec za chwilę spod karabinu szwabskiego. Śmiać się z tego umiał. Bo nie zgiął karku pred tymi kłamcami. Był wierny. Prawdzie.
"Zastanawiam się, jak potoczyłyby się losy Polski i mojej rodziny, gdyby przedwojenne, tak bezmyślnie i bezrefleksyjnie teraz wychwalane, przedwojenne elity, władzę w Polsce, po wojnie by wzięły?"
No to pewnikiem nadal by dzieci bez butów chodziły,
a tylko panowie karetami by jeździli, a pan byłby stangretem
i batogiem poganiał kobyły.
Tak,tak, a o kompie to nawet pomarzyć nie można by było,
no bo zacofanie byłoby straszeczne,nic tylko komuna nas
tak szybko naumiła wszystkiego jak nikogo na świecie.
Co tam kraje ościenne,oni ,no te ludziska w tych krajach,
to od razu z kompami sie rodzili i nie musieli wcale to,
a wcale sie rozwijać i tworzyć nowe technologie.
Samo im to wszystko sie wzięło,no bo nie mieli takich
dobrych nauczycieli jak u nas w PRLu.
Ech wspominki,wspominki.
z poszanowaniem
doskonały tekst, świetne opisy :)
co do czasów przedwojennych - ma Pan sporo racji, jednak nie wziął Pan pod uwagę dwóch bardzo ważnych czynników:
a) zróżnicowanie przedwojennej elity [poważna jej część miała program niemal identyczny z tym co zaproponowała władza ludowa, zresztą w oparciu o tych ludzi]
b) w razie gdybyśmy zostali włączeni w system zachodni, to elity zachodnie nie rozmawiałyby z wstecznictwem, a z ludźmi postępu kapitalistycznego - a mieliśmy przed wojną całkiem niezłych kapitalistów, którzy z ludzi uznający urodzenie za wyznacznik wartości robili sobie co najwyżej żarty ;)
Też czasem zadaję sobie to pytanie, Igło. Czy chłopak z biednej rodziny skończyłby studia i czy mógłby ożenić się z panną z mieszczańsko-szlacheckiej familii? Myślę, że tak, bo u nas w rodzinie takie mezalianse były już przed wojną:)
A Ty pochodzisz z najpiękniejszych terenów w Polsce. Beskid Sądecki. Cieszę się i tym piękniejszy jest dla mnie ten tekst. Tekst o dwóch rzeczywistościach, starej i nowej - to lubię najbardziej!
Dlaczego lepszy jest - powiedzmy - profesor o korzeniach chłopskich niż arystokratycznych bądź miejskich? Szczególnie jeśli alternatywą dla tych drugich jest śmierć od strzału w potylicę? Nie kupuję takiej pochwały reform komunistycznych.
A to ja czapkę z głowy zdejmuja i w "ręcach" ściskom.
Bo to ludzko prowdo jest.
Taka polska.
Ino dlaczego tako garbato?
Się pytam?
Czy jest coś pomiędzy nami?
A jak jest, to co?
syn niegdysiejszego chłopaka z biednej hiszpańskiej, portugalskiej czy greckiej wsi? To nie komunistyczno socjalistyczne ułatwienia a potrzeba ducha i determinacja dawały awans.
Mnie na przykład programowo niszczono. Nie otrzymywałem w szkole podręczników, byłem bowiem wyklętym pomiotem krwiopijców. Studia nie wszystkie otworem przede mną stały, bez stypendium, akademika, stołówki. Nie wspomnę już o domu czy czymś takim. Oczywiście bez punktów preferencyjnych za pochodzenie byłem przez całe życie.
Polska przedwrześniowa wychowała wielu chłopskich synów na narodowych bohaterów, mimo, że ich nie rozpieszczała. Pieszczoty rozumu nie dają.
Lewica też nie daje recepty na awans dla wyklętych. Zapadłe górskie wioski muszą mieć komunikację z nieodległymi, w sensie czasu podróży, centrami a wiejskie szkółki mają być nie skansenami dla potulnych nieuków "wychowujących" wiejskie dzieci a miejscem pracy wysokiej klasy, dobrze opłacanych nauczycieli. Szkoły muszą być porządnie wyposażone. Wtedy różnica cywilizacyjna przestanie istnieć. Pieniądze na to ma dać państwo. Nie lewicowe czy prawicowe a mądre. Na drogi, internety, samoloty, komputery, wodociągi i nauczycieli przede wszystkim. Poza tym ma się państwo odczepić, od wszystkich. Przede wszystkim nie pieścić. Bo się wtedy zawsze okazuje, że pieszczochami są pijacy, nieroby i złodzieje a biedni i prości ludzie dalej takimi pozostają.
Pozdrawiam.
Czy ja pana obraziłem albo z czego ograbiłem?
Jeżeli tak, to napisz.
I tak już teraz historii nie odwrócimy.
Napisz mi jak bez gwałtownych przemian społecznych, mój stary nie zostałby stangretem.
Elity sanacjne odchodzily. lata 40 bylyby ich ostatnimi. I tu zgoda tez mysle ze nie byli oni zdolni do zmian wypalili sie "niepodlegloscia".
Ale to nie oni byliby odpowiedzialni za narod w okresie paralelnym do czasow komunizmu. To byloby pokolenie Kolumbow. Ci co wygineli w Powstaniu Warszawski, wyemigrowali badz zostali zastraszeni i zmarginalizowani.
Ci byliby zdolni. Niestety nie dano im tej szansy ze szkoda dla Polski, a mniej patetycznie ze szkoda dla mnie i dla pana. Emigracja nie jest slodka.
Co do nowych elit to tez czekam na lewice ktora zamiast malpowac zachodnie prady wziela by sie za porzadkowanie tego co inni dawno maja za soba. Chocby biorac w opieke zdolnych z biednych rodzin. Taka lewice ktora mozna by bylo porownac do przedwojennej PPS. Przyzwoitych ludzi polaczonych idea.
Z prawica jest rownie zle. Chociaz tu ciagle obstaje rzy PISie. Maja szanse.
Uklony
PS. dziekuje za nie "wyborczy" wpis.
Wolałbym gdybysmy byli włączeni w system zachodni. Plan Marshala na przykład.
To nie zmienia, że Polska przedwojenna nie miała kapitału, COP był budowany jako inwestycja państwowa. A elity były bliskie Nikodemowi Dyźmie.
Wie Pan co, taka lewica, o ktorej Pan mowi juz jest, tutaj: www.obywatel.org.pl
Ona jest jeszcze w zalazku, ale kto wie, moze kiedys bedzie silniejsza.
Tez pochodza ze wsi, choc troche innej, pgrowskiej, ale mam wrazenie ze pewne odczucia mamy wspolne, choc jestem mlodszy. Ta swoja wies opisalem niegdys w artykule:
http://wiadomosci.onet.pl/1389857,1292,1,1,kioskart.html
Ale dlaczego pan nie jesteś ani lewica, ani prawica?
Ino Stary.
Ale nasze państwo i jego elity chodzą nadal w krótkich majteczkach.
Dlaczego?
tekst bardzo dobry ale konkluzja moim zdaniem zupelnie nietrafiona
Mimo ogromnych dysproporcji w wielu dziedzinach Polska rozwijala sie bardzo szybko przed wojna - pradopodobnie teraz bylibysmy krajem o potencjale gospodarczym zblizonym do dzisiejszych Wloch
A moj dziadek... postac z zupelnie innej bajki - zdazyl przed wojna skonczyc Politechnike pozniej oficer Wrzesnia,ZWZ NSZ AK - po wojnie zaryzykowal (byl swietnie zakonspirowany) nie wyjechal na Zachod zostal odbudowywal Warszawe
aresztowali Go w 53'cim cudem to wszystko przezyl
Umarl na serce wkrotce po okraglym stole
I zawsze bede pamietac znaczaca cisze i kpiace spojrzenie kiedy rodzice podniecali sie ze "w Polsce skonczyl sie komunizm"
pozdrawiam
Gdyby nie te lewicowe mżonki, że niby przyjdzie nowy pan, który zrobi nam dobrze. Przyjrzyjmy się tym krajom na świecie w których władzę przejmowała ideologiczna radykalna lewica - krew i łzy.
Tak, trzeba budować bardziej sprawiedliwy i ludzki świat, ale na czym? Wydawałoby się, że w Polsce nieuzasadnione nadzieje związane z tym co proponuje lewicowa ideologia mamy już za sobą?
Inaczej też patrzę na sprawę elit, ich wojenną zagładę i późniejsze konsekwencje. O tym jak wyglądałaby Polska, decydowałyby głównie zasady tych ludzi, a nie ich pochodzenie.
Miałem okazję słyszeć opowieść (z pierwszej ręki) o zachowaniach w pewnym urzędniczym środowisku, a dokładnie o stosunku do przychodzących po poradę i pomoc petentów. To ciekawe, że "z góry" traktowali przychodzących (głównie tych najbiedniejszych) właśnie ci, którzy stali się "miastowi" i wykształceni w pierwszym pokoleniu. To od nich można było bardzo często usłyszeć z pogardą i lekceważeniem wypowiadane uwagi o tych "co im słoma z butów wychodzi".
Człowiek i jego zasady to jest dopiero coś, a nie pochodzenie i ideologia. Można być degeneratem po studiach i wspaniałym człowiekiem "po siedmiu klasach".
To mój Tata z Lachów.
Ja już z Mazowsza.
To inna dziedzina/kraina Polski jest, przyznaję, gorsza.
Tu jesteśmy zgodni.
I w tym, że wyborczych wpisów tez nie będzie.
Czyli ojciec z białostockiego. Też był w SP i budował Nową Hutę :). Matka też ze wsi.
I też kiedyś czasami się zastanawiałem kim byłbym teraz gdyby nie wojna i sowieci.
Zastanawiałem się kiedyś. Teraz wiem, że nie byłoby źle. Wystarczy spojrzeć na Hiszpanię, Irlandię, Finlandię, Szwecję. Przed wojną to nie były bogate kraje. Szwedzi w latach 50-tych przeżywali to samo co my teraz-masowe wyjazdy. Szwedzka opiekunka do dzieci we Francji czy w Anglii stała się przysłowiowa.
Więc gdyby nie było wojny, to byśmy sobie pojechali za chlebem do innych krajów i to pewnie już 50 lat temu.
Jestem raczej liberałem i uważam, że siła robocza, to też towar na sprzedaż. Sprzedaję tam, gdzie więcej dają :).
Co do równych szans w zdobywaniu wykształcenia, to widzę raczej problem mentalny, a nie finansowy. Ten problem był po wojnie i jest do tej pory. Rodzice niewykształceni często uważają, że dzieci nie muszą się kształcić, w końcu oni jakoś przeżyli. Jestem pewien, że gdyby znieść obowiązek szkolny, to znowu byśmy mieli analfabetów, bo wielu rodziców nie posłałoby dzieci do szkoły, "niech lepiej pomogą w obejściu".
Mam nadzieję, że umierając, nie żałował ( pański dziadek), że nie siedzi np w Australii, i nie obraża nas tutaj, Polaków w Polsce, wypisując niby patriotyczne brednie.
Taka dola.
Pozdrawiam.
Tak, można.
Tak przed wojna było można, jak i po wojnie, za komuny.
Tak samo i teraz.
I co się zmieniło?
Pan liberałem?
Zaraz , za takie texty prawdziwi korwiniści pana zeżrą i wyplują kosteczki.
:)
Pięknie napisane, czuć ducha tęsknoty za "małą Ojczyzną".
Z takich rejonów wywodzi się polski patriotyzm.
Szkoda tylko, że elity tamtych czasów, leżące w mogiłach
na "nieludzkiej ziemi" posądzasz o egoizm i małostkowość.
Moje rodzinne korzenie też tkwią w małopolskiej ziemi.
Opisy przywołane w twoich wspomnieniach jak żywo przypominają mi obrazy zapamiętane z dzieciństwa i wczesnej młodości; nawet poczułem smak razowego chleba świeżo upieczonego ze zboża zmielonego w żarnach stojących w sieni chaty moich dziadków ze strony ojca, syna małorolnego chłopa.Rodzice mamy za to byli rolnikami na 18 morgach. Wychowali 9-cioro dzieci, z których kilkoro skończyło szkoły średnie,a nawet seminaria nauczycielskie.
To właśnie to pokolenie nauczycieli, wykształcone w
"pańskiej" Polsce przekazywało(przemycało) powojennym
pokoleniom Polaków wiedzę na temat polskiej historii i polskich losów w latach budowania niepodległej Polski po rozbiorach i w czasie zmagań ze sprzysiężeniem "dwóch strategicznych sojuszników".
Sądzę, że krzywdząca jest opinia, iż w Polsce rządzonej
przez władze będące kontynuacją władz IIRP, Polacy tacy jak TY i ja nie mielibyśmy szansy osiągnięcia naszego obecnego statusu społecznego.
Przeciwnie, uważam, że to komunistyczna władza odebrała
Polsce i nam , jej obywatelom szansę na szybszy awans i wyrównanie standardów życia do poziomu innych demokratycznych narodów Europy.Przedwojenne elity polityczne i ekonomiczne nie były gorsze niż w innych państwach europejskich.
A tak :). Uważam się za liberała :). A le zdaję sobie sprawę, że JKM kiedyś opowiadał się za zniesieniem obowiązku szkolnego :).
Czyli jestem liberałem z pewnymi odstępstwami :).
Dlaczego Ty mówisz do mnie przez Pani?
haha nie wiem co robilby moj dziadek w Australii zapewne to co w Polsce - projektowal, budowal (byl inzynierem a nie humanista)
Nie zostawil po sobie nawet wspomnien - nie wiem czy sie pan orientuje ale zolnierze NSZ byli szykanowani i przesladowani przez SBecje do konca lat 80'tych
Tej historii niestety nikt juz nigdy nie napisze a szkoda na prawde wielka szkoda
Boli mnie to tym bardziej ze z wyksztalcenia jestem historykiem
pozdrawiam
Panie Igło :)
Tak posądzam.
Tys dobrze to opisał, zameldowałeś mi swoje zdanie.
Aleś argumentów nie dostarczył.
Piekne.
Co tu pisać. Wszystko prawda. U babci w Nekielce też taka była komora. diabli wiedzą jak. Na dworze 30 stopni a w tej komorze ziąb. miecho sobie wisiał, w garach zapeklowane stało, inne dobre rzeczy.
Ale wielkopolska to juz był inny swiat, w porównaniu z Beskidami.
Mama była plus ośmiu. Hej!
Ukłony niskie!
Igla, probujesz porownywac sprawy nieporownywalne. Piszesz o przedwojennych elitach zupelnie pomijajac wlasnie okres wojny, a ona spowodowala ogromne zmiany takze w swiadomosci tzw.Zachodu. Najlepiej to widac na przykladzie W. Brytanii, chociaz dodatkowo utracila ona pozycje kolonialnego supermocarstwa, czyli - co tu ukrywac - pasozyta.
Piszac szkole wspominasz, ze w latach 30tych nieliczny procent dopuszczonych do matury ja zdawal. A przeciez dla srodowiska, ktore opisujesz juz dopuszczenie do zdawania matury bylo bardzo powaznym osiagnieciem, zwazywszy na warunki. Czy po wojnie, w totalnie zrujnowanym kraju, warunki materialne tych zapuszczonych wsi ulegly od razu takiej natychmiastowej przemianie, ze chlopskiemu dziecku bez trudu przyszlo skonczyc dwa uniwersytety? Komunisci im kursy nauki pokonywania schodow oferowali????
Moze przyczyna lezy gdzie indziej, a w dodatku tu wlasnie nalezy szukac przynajmniej czesci odpowiedzi na pytania o kondycje naszych obecnych elit?
Kaska
Zawsze tak było i zawsze tak będzie. Nie będzie raju na ziemi, nie będzie wspaniałego społeczeństwa. Historia roi się od prób odgórnego tworzenia takich bytów, które kończyły się katastofą. Może być co najwyżej wspaniały człowiek (oby ich było jak najwięcej) i ten styrany na wsi i ten po uniwersytecie.
dotyczących czytania ze zrozumieniem 33% obywateli Polski NIC nie rozumie z tego co czyta, a kolejne 34% PRAWIE NIC. Mamy więc 77% analfabetów funkcjonalnych. W tym 6% z dyplomem magistra. To ja już bym wolał, żeby oni do siebie wrócili, i siali, i orali... Pana historia niemal jak z "Konopielki" Redlińskiego, albo z innego "Awansu". Te chałupy, ta sielskość, to docenianie postępu i awansu. A ja panie Igła, wychodzę z założenia, że może chłop ze wsi wyjdzie, ale wieś z chłopa - nigdy. I bardzo bym chciał, żeby te elity potworzone przez PRL wróciły na swoje miejsce. Lepiej mniej, a dobrze (jak powiedział Lenin).
Bo jestem przeciw Partii Kobiet.
Panu się komora ( izdebka) ze spiżarnią myli.
Ale to nie dziwota, wszak w na zachód od Wisły to dziwaki-Polaki mieszkali. Jedno tylko powstanie wzniecili i to udane.
Dziwowisko.
Widzę, żeś pan sobie orgazm moim kosztem zafundował.
Smacznego.
Oczywiście, że porównuje nieporównywalne z porównywalnym, bo niby co mam porównywać, tu w Polsce?
Oczywiście, że mój opis jest zawężony do doświadczeń mojej rodziny, bo taki miał być.
Oczywiście, że jest wiele różnych oczywistości, które my w sobie niesiemy.
Oczywiście, że ani ZOMO nie stoi po tamtej stronie ani Rydzyk nie jest prawdziwym Polakiem ani Tusk nie jest szwabskim łajdakiem ani Kaczyński nie jest Gomułką ale Kwaśniewski jest świnią.
I to jest tak samo jasne, że w Polsce nie ma prawicy jak i lewicy.
Jest na pewno jeden wielki misz-masz.
A ja mam to w dupie i dlatego zadaje proste pytania.
Ani pan mi nic nie zabrał,ani ja pana nie miałem
zamiaru obrazić.Ja tylko z pewną dozą ironii
odpowiedziałem na pana zapytanie czy refleksję
na ten właśnie wspominany przez pana okres czasu
Polski przedwojennej.
Znam ten ból z opowieści moich krewnych,takich
samych jak pana pochodzących z biedoty.
Ale jak są wspominki do tych czasów,to nie tylko
u nas w naszym kraju tak było,ile ludzi z zachodniej
europy wyjechało za chlebem do tej Ameryki?
W tych krajach rozwiniętych i rozwijających bez
przerw takich jak u nas(rozbiory),też panowała
bieda w małych miasteczkach,wsiach itd.
Po IIgiej wojnie te państwa o wiele szybciej się rozwijały
niż nasz kochany kraj.
Kto to wie.jak by nasz kraj się rozwijał i w jakim kierunku,
gdyby nie ta wojna,to dwudziestolecie wolnej Polski
już przynosiło jakieś znamienne efekty rozwoju kraju,
jeszcze nie dla wszystkich,ale to był za krótki okres czasu.
A tzw.elity już były i nowe zaczęły się tworzyć,mieliśmy
znanych na swiecie naukowców,wynalazców,profesorów.
A tak na koniec,mój ojciec wywędrował z zabitej wsi
dechami 150 km do Lwowa i zdał do średniej szkoły,
a potem ukończył Politechnikę Lwowską,klepiąc
niewyobrażalną biedę,ucząc się przy kaganku po
nocach,bo całe popołudnia musiał na nauke zapracować.
A koniec jest taki:przyszli sowieci i dostał w czapę.
z poszanowaniem
Ja też mam "Dom lat dziecinnych", budowany przez mojego pradziadka, któremu domiar w latach 60 zabrał wszystko co zdobył swoją pracą. Na przekór urzędnikom "z awansu" jednak go skończył. Ale dopiero w kapitalizmie w tym domu zainstalowano kanalizację, centralne ogrzewanie i gaz. Socjalizm to syf, mimo, że do dziś pamiętam smak czekolady Van Houten wystany w czterogodzinnej kolejce za Gierka, a smak dzisiejszych czekolad przemija po 5 minutach. Ale wynika to raczej z faktu, że jak pisał Gombrowicz "wszystko co w nas piękne zostało przed trzydziestką". Dlatego nie należy nostalgii mieszać do polityki. A Pan to zrobiłeś.
"Ale to nie dziwota, wszak w na zachód od Wisły to dziwaki-Polaki mieszkali. Jedno tylko powstanie wzniecili i to udane.
Dziwowisko."
Jako pół-Ślązak protestuję przeciwko takim tezom. My mieliśmy trzy i tylko częściowo wygrane :)
Pozdrawiam,
w intencji FYM-a, któren chyba słabuje i od 3 dni nie ma go w salonie. Sam zmówiłem już 10 zdrowasiek.
Z góry dziękuję.
A gdzie ja napisałem, ze socjalizm to miód?
Ja się tylko pytam, i wyłożę to jasno i wyraźnie, czy obecne łże-elity i z prawa i lewa, nie przypominają tych przedwojennych?
Tych Dyzmów.
Bo, że są wybitne jednostki, wyjątki, grupy, to są.
Tak przed wojną, za PRLu, jak i teraz.
Słuszna "racja".
Trzy na pół udane, to 1,5 wygranego.
Choć Zabrze i "Bytóm" po szwabskiej stronie zostało i opolskie całe.
Ale Węgierska Górka i Wieża Spadochronowa, świadectwo potem potwierdziły. I filmy Kutza. Cokolwiek nawet, on sam, by teraz nie rzekł.
:)
Igło! Nie byłbyś stangretem ani szoferakiem.
Ludzie z wiosek jak byli zdolni to się uczyli.
W mojej rodzinie też byli rolnicy, część pozostała na gospodarkach część skończyła studia, w okresie międzywojennym. A było to w Polsce która ponad sto lat była pod zaborami. Od podstaw było budowane szkolnictwo.
Ja mimo, że nie pochodzę ze wsi, potrafię kosić, doić i wykonywać wiele prac na roli, to zależy tylko od człowieka.
A mleko prosto od krowy? Piłem prosto z cycka, nadstawiając usta!
Bardzo mi się podobają Pana wspominki.
Pozdrawiam
Jest obecny.
A lanie jakie dostał, dobrze mu zrobiło, bo lepiej pisze.
I tak trzymać.
:)
Cieszę się, że nawet jak się potrzaskamy, to bez urazy.
Tak, chyba o to chodzi.
"To też".
Tekst paniał, a ponieważ za słuszne uważam spostrzeżenia więc do nich się nie odnoszę gdyż cóż można dodać.
Ja powiem, że aby wspomagać tych którzy szanse mają małe... , nie potrzeba lewicy.... .
Wystarczy kilku mądrych.
...niechże będzie łaskaw nie nastawać na tych, co głowę kładli za Pańskich przodków w powstaniach, wojnach i potopach.
Pan sobie życzysz, żeby właściwe wszystkim społeczeństwom zmiany EWOLUCYJNE zachodziły z poniedziałku na wtorek? Żeby pewnego poranka przed stu na przykład laty wszyscy synowie Pańskiego praprapradziadka z butami na kiju ruszyli do miasta po naukę?
Niczym zmultiplikowany Michajło Łomonosow? Ale on, zwracam uwagę, był jeden - z nader licznej rodziny. I dopiero po latach ściągnął do miasta kilku (podkreślam, kilku - nie wszystkich) swych wiejskich bratanków, pociotków i stryjecznych wnuków. To się dzieje w postępie arytmetycznym, nie geometrycznym, proszę Pana.
Ewolucja wymaga pracy i czasu. To, co promieniowało na całą okolicę z książęcego pałacu czy szlacheckiego dworku, rozprzestrzeniało się powoli, budząc u niektórych tylko dziewcząt i chłopców w czworakach, we wsi, w gajówce tęsknotę za innym - lepszym życiem. Na to nakładał się postęp techniczny oraz zmiany zachodzące w ludzkich umysłach.
Wspomnianą ewolucję hamują zawsze dramatyczne wydarzenia dziejowe, chyba nie muszę Pana o tym przekonywać.
Po ilu, ilu? Po stu czterdziestu sześciu latach, jeśli dobrze policzyłam, życzysz Pan sobie, by w ciągu dwudziestu lat nomen omen - międzywojnia) Polska - starta z mapy, wyzuta z elit, przedarta na troje - scaliła się, wyhodowała nowe elity, uzupełniła braki i przemknęła niczym meteor po tych zwojach spirali istnienia, które reszta Europy pokonywała w normalnym dla takich procesów tempie.
Nie ma takiej możliwości. Nie ma i nie będzie.
Tak jak tamtego zatopionego świata i tamtych straconych elit
A propos, jak Pan sobie wyobrażasz powrót niedobitków elit po wojnie do Polski?
Szkoda, że nie możesz Pan pogawędzić sobie o tym ze ś.p. pułkownikiem Stanisławem Fieldorfem, rodzonym bratem generała "Nila" - Augusta Emila Fieldorfa.
Był to wspaniały, znakomicie wykształcony piękny pan o nienagannych manierach i wielkim poczuciu humoru, bitny żołnierz, świetny lotnik. Po wojnie, jak wielu, wielu innych pozostał w Anglii, pracował w polskiej sekcji Radia BBC i straszliwie tęsknił za Polską. Znałam go, bo kiedy waaadza złagodniała, pułkownik odwiedzał nas co roku. "- Za późno" - mawiał, kiedy go namawiałam do powrotu do Polski.
Oczywiście, Pańskim zdaniem powinien był wrócić w 45.i parę dziesiątków lat ofiarnie udzielać lekcji języków obcych oraz savoir vivre'u klawiszom więziennym w Rawiczu lub Wronkach.
Uważasz Pan, że dziś ewolucja nabrała kosmicznego tempa?
Nie sądzę.
Gdyż to, co dzisiaj określa się jako pobieżnie i powszechnie jako postęp społeczny, ja uparcie nazywam uprzemysłowieniem.
Pod strzechy trafiają telewizory, kuchenki mikrofalowe, komputery, strzechy wypiera eternit. Ale strzechy nie znikły, przemieściły się jedynie - znad głów do ich wnętrza. I teraz także, jak przed wojną, żadne elity tu nie są winne.
Na postronku wiejskich chłopaków nikt do miasta przez te wszystkie wieki nie ciągnął.
Trzeba było chcieć - żeby móc. Michajło Ł. chciał.
W takim tylko przypadku przemeblowywała się zawartość głowy.
Według mnie dziewiętnasty wiek trwał do I wojny światowej, a w niektórych dziedzinach egzystencji i mentalności Europejczyków - aż do wybuchu II. Z całym dobrodziejstwem inwentarza.
Oczywiście, ludzkość ma także w menu znacznie szybszą drogę przemian - REWOLUCJĘ. Rozumiem, że to Pana nęci.
Wielka Rewolucja Francuska, przewrót bolszewicki, Czerwoni Khmerzy, Mao... Niechęcią darzone przez Pana elity zostają zmiecione błyskawicznie z powierzchni ziemi. A że natura nie znosi próżni - jej miejsce zajmują miliony potencjalnych Michajłów Łomonosowych, którzy już nie muszą przemierzać boso w śniegu setek wiorst, by pokornie miąć potem czapkę w ręku u drzwi kuchennych czy w antyszambrach wielkich tego świata. Ponieważ to oni zajmują ich miejsce. Ku szczęśliwości powszechnej.
Nie? Jak to, nie? Wszak sprawiedliwość dziejowa zatryumfowała! Ostatni zostali pierwszymi!
Co dalej - jeśli Pan nie wiesz, polecam "Kontrę" Józefa Mackiewicza, a także diarystykę Sołżenicyna, Herlinga-Grudzińskiego czy Warłamowa. Oraz pamiętnik pewnego współczesnego nam Chińczyka "Zupa z trawy", pisany przez 25 lat w obozie pracy przymusowej, do którego wtrącono go za jeden nieprawomyślny wiersz.
Nie będę zanudzać Pana przykładami tego, co i dziś dzieje się tu i ówdzie z umysłami niepokornymi.
Może kiedy indziej.
Ale proszę usilnie, zanim oskarży Pan o czyjekolwiek (umownie rzecz ujmując) niepowodzenia kogokolwiek, na przykład przedwojenne elity, radzę trzy razy się zastanowić, a potem spojrzeć w lustro.
Pozdrawiam.
Wzburzona
pięknie napisane...
Ty to potrafisz, wyprowadzić mnie z równowagi.
Piękny tekst. A tu nagle zgrzyt:
” Zastanawiam się, jak potoczyłyby się losy Polski i mojej rodziny, gdyby przedwojenne, tak bezmyślnie i bezrefleksyjnie teraz wychwalane, przedwojenne elity, władzę w Polsce, po wojnie by wzięły?”
To tak jak z przemówienia, tak modnego dziś, Gomułki porównującego produkcję telewizorów lat 60-tych z produkcją tychże w czasach sanacji.
Poziom życia w II RP był porównywalny do poziomu Hiszpanii a wyższy niż w Grecji, Norwegii czy Portugalii. Pamiętam opowieści starszej pani w Holandii o tym jak to z głodu jedzono cebulki tulipanów.
Nie wiem kim byś był gdyby nie komunizm. Może premierem jak Witos a może generałem jak Boruta-Spiechowicz(zdaje się że z Twoich okolic). A może też Igłą?
Pozdrawiam
Ps. Co do dzisiejszej lewicy pełna zgoda
...tekst i dobre pytania.
Ja nie znam takiego życia, choć z krowami też miałam do czynienia ;)
Pozdrawiam :)
Pana tekst, Panie Igła to bardzo ładna i poruszająca opowieść, ale tylko z punktu widzenia ludzi, którym PRL zapewnił awans społeczny.
Szkoda, że zapomniał Pan o tych, którym PRL odebrał wszystko: majątek, godność a nierzadko życie. Bo to była druga strona medalu.
Jakieś 8 lat temu pracowałem z człowiekiem, chyba trochę starszym od Pańskiego Ojca, który też twierdził, że tylko dzięki Polsce Ludowej mógł zostać inżynierem.
Mawiał, że do dzisiaj by kozy pasał, gdyby nie Ludowa Ojczyzna. A wszystko dzięki temu, że miał „właściwe, biedno-chłopskie pochodzenie”, którym się szczycił.
Też budował Nową Hutę i nawet jeździł jako ochotnik SP rozkułaczać gospodarzy w miechowskim. Jaruzelski był jego idolem a Jan Paweł II największym wrogiem.
Gdy mu opowiadałem, że moi dziadkowie Lwowiacy, którzy mieli majątek pod Stanisławowem, nie przeżyli okupacji Sowietów po 17 września 1939 i stracili wszystko, to mi odpowiadał, że to sprawiedliwość dziejowa.
Kiedy niedobitki przedwojennych przedsiębiorców, drobnych rzemieślników i sklepikarzy byli w PRL-u niszczeni domiarami, to też to była sprawiedliwość dziejowa.
A kiedy mu opowiadałem, że w PRL-u za niewłaściwe pochodzenie rodziców pokutowały dzieci, bo czasem zabrakło im tych punktów preferencyjnych i zamiast na uczelni lądowały na dwa lata w Ludowym Wojsku Polskim, też wzruszał ramionami i bredził o sprawiedliwości dziejowej.
A przecież, jak na ironię, to właśnie z tych chłopskich i robotniczych dzieci, które uzyskały „awans społeczny” w PRL-u, zaczęły się tworzyć nowe „elity”, które w latach osiemdziesiątych zaczęły po raz kolejny „uwłaszczać” się na cudzym majątku.
Oczywiście w imię „sprawiedliwości dziejowej”
PS. Zgadzam się całkowicie z pięknym i mądrym komentarzem Xiężnej
Pozdrawiam,
Panie Igło,
niech Pan przyjmie wyjaśnienia Xiężnej. Wyczerpała temat. A jeżeli Pan w ten sposób tylko prowokuje do refleksji nad tym co by strasznego mogło jeszcze być, gdyby te niedobre i zblazowane przedwojenne elity (co jest w ogóle w Pana rozumieniu elita?) nie zostały powstrzymane przez okres postępu i społecznego awansu, który przyszedł po wojnie, to ja nie łapię pana pomysłu.
Bardzo dziwny wpis.
Z doświadczenia to Ci powiem, że e co prawda Piekary Śląskie były po stronie polskiej, ale tych za Brynicą (były zabór ruski) nie lubiliśmy bardziej niż tych z Bytomia (Niemcy) :).
Pofyrtana ta nasza historia :).
Pozdrawiam,
Wygląda, że "chamstwo" poszło po leniwym obrządzeniu inwentarza spać. I bardzo dobrze. A czy ten Michajło to wielmożnej Pani poddanym był? Zdolny psiajucha był.
I widzi wielmożna Pani. Mnie te czerwone też chciały w głowie pomieszać. I mówiły coś jak: "A najdzielniej biją króle, A najgęściej giną chłopy". I o jakimś Janku, co skrzypki chciał był ukraść. Ale ja nie taki głupi. I swój rozum mam. I proszę się tymi tam głupotami nie przejmować. Wziąć sole i spać spokojnie.
Z wielkim uszanowaniem
"Bo, że są wybitne jednostki, wyjątki, grupy, to są.
Tak przed wojną, za PRLu, jak i teraz."
To ja proszę za zapodanie owych jednostek, wyjątków i grup z nazwisk i z nazw.
Twój tutejszy długi wpis może przeczytam później. Zdaje się, że warty przeczytania. I reakcji.
Ukłony
Podawanie przykładów jako dowody jest zwykłą manipulacją. Skuteczną tylko wobec 'określonej' grupy czytelników. Wśród czytelników TEGO bloga prawdopodobnie nieobecnej.
Niewykluczone, że niepotrzebnie się tu wtrącam. Igła da sobie radę. Ale Wy odmawiając mu prawa do posiadania osobistych nostalgicznych wspomnień mimowolnie popieracie jego uwagi.
Pozdrowienia
Tą tezą? O tym, że to coś, co "promieniowało na całą okolicę z książęcego pałacu czy szlacheckiego dworku, rozprzestrzeniało się powoli, budząc u niektórych tylko dziewcząt i chłopców w czworakach, we wsi, w gajówce tęsknotę za innym - lepszym życiem", jest prawdziwą siłą przemian, ewolucją w stronę postępu?
Bajka z tradycjonalnej Arkadii.
*
A co do elit i ich roli. Tak, trudno ją przecenić. Chociaż zawsze (z samej definicji, z normalnego rozkładu Gaussa) są mniej liczne, niż reszta. Co jednak nie znaczy, że elitarność jest dziedziczna, a decydującym kryterium, przepustką do elit, jest pochodzenie. I nawet jeśli elity nadal samoreprodukują się, tym razem bardziej wg klucza majętności, to jednak w demokratyzującym się coraz bardziej świecie coraz więcej zależy od potencjału jednostek, nie przodków.
Równość szans (zwłaszcza edukacyjnych) to coś zgoła innego, niż promieniowanie kulturą na okoliczne czworaki lub (pora na współcześniejsze metafory) na /favele/ albo blokowiska.
To nie Xiężna wyczerpała temat, to temat sam się wyczerpał. Lata temu.
i Igle i Xiężnej i innym.
Takie dyskusje pokazują jakie to wszystko zagmatwane, nie ma prostych odpowiedzi. Pokazują zwłaszcza tym, którzy lepiej znają jedną z wersji, jak ja. A przecież każda z nich jest prawdziwa.
Bo prawda jest taka, że gdyby potoczyło się inaczej, to pan Igła pewnie by nie był tu, gdzie jest dziś, a Jego ojciec pewnie by dwóch uniwersytetów nie skończył. A kraj po wojnie odbudowywaliby między innymi "Nil" Fieldorf i jego brat. I mój pradziadek. I w nowo odbudowywanym kraju dwa fakultety zrobiłby mój dziadek zamiast panaigłowego ojca.
Jedno jest pewne (za P. Igłą): "Kurwa mać, nigdy więcej takich wyborów, sytuacji i wojennej sieczki."
Dobrze,. że do Pana zajrzałam...
A mleko od krowy, też bym piła.
Pozdrawiam serdecznie.
Ps. Do komentarzy się nie odnosze, bo znów zbyt dużo.
Zwracam ci uwagę, że tekst Xiężnej jest dłuższy. To po pierwsze. Po drugie, przywołana przez ciebie scenka ilustruje tezę tekstu, nie ma natomiast wartości objaśniającej sama w sobie. Jak nie zrozumiałeś istoty tego stanowiska, to trudno. Nie będę ci go tłumaczył. Tam jest wszystko jasno wyłożone (i nie chodzi o to, że w czworakach nie było linoleum, a w PGRach mieli bieżącą wodę).
Bądź jednak łaskaw nie nawiązywać do mojej wypowiedzi w taki sposób, bo robisz wrażenie uczestnika pochodu pierwszomajowego.
Ginęli?
W tej osadzie jest zaniedbany a właściwie porzucony kościółek z XIV wieku. Jego kamienne odrzwia są wytarte tak jak wysłużona osełka. Tak właśnie to opisuje miejscowa legenda, że rycerstwo z Bobowej pod Grunwald idące miecze i topory o te kamienie ostrzyło.
A właściciel Bobowej własną chorągiew wystawił na wojnę pod znakiem rodu Gryfitów. Więc może mój przodek, jako pachołek, łucznik, pocztowy z Waścinym przodkiem służącym w chorągwiach smoleńskich się spotkali. A mój dziadek pod Lisem Kulą na odsiecz Lwowa poszedł. Tam gdzie Waściny Ojciec na politechnice studiował.
A co do mizerii elit. One, te elity, i te przedwojenne i peerelowskie i obecne w moich oczach jednym, takim samym grzechem są naznaczone.
Wszystkie są dziedzicami samolubstwa i samouwielbienia saskiej szlachty. Władzę biorą nie po to aby kraj kształtować , choćby za uszy ciągnąć. Nie, one zajmują się władzy piastowaniem i własnymi interesami.
A dlaczego nie zwróciłeś uwagi na to, że ja się właśnie zastanawiam?
To już stały trend, dominująca tendencja. W swoich komentarzach skierowanych do mnie zajmujesz się ostatnio głównie tym, co zrozumiałem, albo czego nie zrozumiałem – według Ciebie. Plus uwagi o pochodach pierwszomajowych ;).
Odnotowuję jako spadek formy.
Ja też tak to odczytuję. Kończy mi się próg tolerancji na Twoje "kąśliwe" uwagi, ze źle kamuflowanym lekceważeniem. Lepiej się staraj, albo proszę dopiero za jakiś czas.
Nie widzę, abyś się starał ograniczać do *tekstów*, do meritum; automatyzm w przechodzeniu na poziom "ad personam" – to i tylko to Ci (poniekąd) wytykam.
"Źle kamuflowane lekceważenie" – na litość, skończże z tą amatorską psychologią :). Tekst, referencie, tekst. Nim się zajmuj.
Jeżeli chodzi o Twój tekst, to przecież napisałem: "pochód pierwszomajowy". Nie mam nic do dodania. Musi ci to starczyć.
Reszta jest w komentarzu Xiężnej i kilku innych komentarzach tutaj zamieszczonych, w których przytomnie pokazano, że gdyby nie komunizm ostatnich dziesięcioleci, to mieszkalibyśmy jak Hiszpanie albo Finowie, z takim samym awansem społecznym chłopów pańszczyźnianych i standgretów jak tam. Krótko mówiąc, nigdzie w Europie nie ma już analfabetyzmu, sanacja też by go zlikwidowała. Pobudowałaby drogi, szpitale i fabryki. Nie gorzej od komunistów. Twój sposób myślenia odrzucam, a temat który poruszył Igła uznaję za wyczerpany w celnej ripoście Xiężnej. Ty oczywiście możesz temat możesz uważać za otwarty. Twoja sprawa.
Miłego dnia życzę (darujmy sobie może ciąg dalszy),
Streszczasz sens "innych wypowiedzi", nie komentarza pani Xiężnej, którego – podejrzewam – to Ty nie zrozumiałeś, jeśli sądzisz, że Twoje streszczenie ma z nim coś wspólnego. Mojego komentarza też nie zrozumiałeś. Dotyczył całkiem innych współcześnie mechanizmów wyłaniania elit, innych niż te w nostalgicznej wizji Xiężnej. Nie zaś kwestii, czy sanacja dałaby radę, gdyby nie komunizm.
Rzeczywiście, dajmy spokój. Coś Ci wzrok zaślepiło ;).
Miłego dnia życzę,
Wzajemnie.
(Chociaż... ciężko będzie o dobry nastrój, zważywszy na postać nowego s24.)
A mnie ta nowa postać wręcz wkurw[...]a! Od rana coraz bardziej! Przepraszam, że sobie pozwalam, ale jestem wściekły. Nie wiem, czy tu można dalej pisać i jak długo... Mam małą ochotę się przenosić.
W zasadzie wszystkie komentarze (za wyjątkiem p. Nowakowskiegi i częściowo Starego) obok tematu zasadniczego. Komuna nic (ale to absolutnie nic) nie zdziałała w dziedzinie awansu społecznego. Jeszcze gorzej: porównanie z innymi, BIEDNIEJSZYMI niepomiernie od Polski krajami europejskimi przed wojną dobitnie pokazuje, ile napsuli różni lewi praktycy - ale zawsze mają gęby pełną frazesów jak to umozliwili szeroki dostęp biedoty do nauki i awansów. Gó..zik prawda. Mój ulubiony przykład to Grecja, oraz równi biedna Portugalia. Tu dochodzimy do sedna - te kraje nie miały jak sadzę elit lepszych niż nasze, nadto (jak my) długie lata dyktatury, Grecja, jak my odzyskała niepodległość. Jednak porównanie jaki procent obywateli miał wyższe wykształcenie przed i po wojnie (szczególnie widoczne jak komuna u nas zdychała) jest miażdżące dla lewych: łatwo znajdziesz jaki procent społeczeństwa PRL stanowili ludzie z dyplomami. I teraz clou: skoro tamtejsze elity sobie poradziły w b. podobnych warunkach z wyciąganiem (a raczej tamtejsi to tamtejsi fornale z wybijaniem sie na inteligencję), to skąd wniosek, że nasi dyzmowie by nie dali rady? IMO dali by jeszcze lepiej - nie wiem, jak w Grecji czy Portugalii, ale u nas pęd do wiedzy (i żądza wyrwania się z galicyjskiej biedy) były przemożne. Komuna tylko podstawiała nogę.
Znam statystyki tyczące Grecji i Hiszpanii.
Jak byłoby w Polsce już się nie dowiemy.
Przedwojenne elity, miały kilkanaście lat na wykazanie się swoją skutecznością. Jak było, wiemy.
W regionie lepiej od nas radzili sobie gospodarczo Czesi. I tyle.
Wbrew pozorom Niemcom np. wcale nie szło lepiej, bo cała para za Hitlera poszła w zbrojeniówkę. Natomiast narodowo-socjalistyczny rząd zrobił wiele da "wyrównywania szans" dla wszystkich klas społecznych (oczywiście wg kryterium rasowego)... ale chyba nie chcielibyśmy tego samego w Polsce? W latach 30-tych szybkie wyrównywanie szans dawały tylko drogi Stalina lub Hitlera. Ale to nie były przyjemne scenariusze.
Polska przed wojną była dynamicznie rozwijającym się krajem z własną bazą naukową i finansową. Ze wsi się wychodziło. I to by się toczyło w normalny sposób - wieś wyludniła by się dużo wcześniej (choć nie zaczęłoby się to tak szybko), zamiast utrzymywać niewydolne PGRy. Pewnie w latach 60-tych, a Polacy w najgorszym razie, gdyby gospodarka IIRP kulała, pracowaliby w Niemczech (obok Turków).
PS. A moja babcia dzień po urodzeniu mamy poszła pracować w polu. Lekko nie było, fakt.