czyli co kryje się za polityczną kotarą?
Chciałbym w tym wpisie odejść od bieżączki, bo ta dobra dla czerwonych salonowców, czyli dziennikarzy jest. Nie interesują mnie też okrzyki popapranych wyznawców Pisu ani tryumfalne fanfary miłośników nowej europy.
O co innego mi idzie. Mam mianowicie wrażenie, że polska scena polityczna nadal się kształtuje, jest plastyczna. A nadzieje na dwubiegunowy podział sceny politycznej i idący za nim konstytucyjny JOW ( albo system większościowy ) wcale nie jest pewny.
Mnie chodzą po głowie dwie możliwości. Albo druga wynikająca z pierwszej.
Pierwsza - dziejąca się na naszych oczach.
PiS - zawłaszcza lewą stronę sceny politycznej. Zagospodarował miliony ludzi odrzuconych, niespełnionych, pokrzywdzonych, nie rozumiejących nowych zasad lub ich braku, mniej wykształconych, prowincjonalnych. Wyrwał ich ze szponów LPR-u i Samobrony, zmarginalizował Rydzyka i jego mohery, korzystając cynicznie z toruńskich mikrofonów. W tym sensie jest lewicowy, zagospodarował prawdziwe mniejszości. Ale to nie wszystko. PiS stosuje podobne metody w ekonomii. Zatrzymał prywatyzację, napiętnował, słusznie czy nie, dotychczasowych dorobkiewiczów. Wsparł, przynajmniej w słowach, polski small biznes, uważający się za marginalizowany przez międzynarodowy kapitał i sprywatyzowane banki. Wszystko to są zachowania czysto lewicowe, łącznie z jezykiem opisu prezentowanym przez liderów. Na to nakłada się wstrzemięźliwość w stosunku do UE oraz typowo peerlowski stosunek do konserwatywnego spojrzenia na katolicką obyczajowość oraz medialno/cyniczne podkreślanie roli KK w Polsce. Oczywiście zakłamane, polskie media nazwały to faszyzmem a nienadążające z rzeczywistością środowiska akademickie, robiące kasę w prywatnym szkolnictwie, populizmem. Bardzo łatwo poszły im te "analizy". Aż za łatwo.
( Nie wnikam tu w błędy popełnione przez Pis , podczas ostatniej kampanii ani powody zwycięstwa PO)
Druga stroną sporu, teraz zwycięską - jest PO.
Ci skolei prezentują się jako liberalni, proeuropejscy konserwatyści. Odcinają się od podkreslania publicznej roli KK, choć po cichu uznają jego znaczenie, stawiają na UE w polityce zagranicznej, integrację z Unią. Odcinaja się od hedonistycznej Nowej Lewicy ( przynajmniej publicznie ) choć nie potępiają jej otwarcie, twierdzą, że lepiej posiedli narzędzia sprawowania władzy, tak administracyjnej jak i ekonomicznej.
Jak będzie, zobaczymy? Właśnie za chwilę zderzą się z realna władzą. Iluś z nich polegnie, da się ogłupić i przekupić, lub pokaże swoja niekompetencję. Rok , dwa na to potrzeba.
Do tego dochodzi fałszywa lewica - LiD, coś na skrzyżowaniu zdrady, zaprzedania i fałszu pomieszanego z przekupstwem. To organizacja schyłkowa, za dwie kadencje zniknie a iluś jej prominentów pójdzie siedzieć.
Inna schyłkowa grupa to PSL. Strategia Waldemara Pawlaka ponisła klapę, nie udało się wejść do dużych miast i już sie nie uda, miejsce jest zajęte. Program propagowania spokoju na scenie politycznej, to nie jest program dla Polski. JarKacz udowodnił, że obywatele uaktywniaja się poprzez konflikt a nie przez spokój. Dochodzi do tego brak szerszej perspektywy dla nowej Polski. Ot partia budowniczych dróg i wodociągów w gminie i nic więcej.
Obie główne siły polityczne zbudowane są w systemie wodzowskim, Wodzowie nie sa pewni swoich pozycji, wiedzą , że tracą, kiedy ich własna megalomania i sofistyka medialna w zderzeniu z realna władzą, obnaża ich słabości. Mniejsze partie walczą o prztrwanie.
Nikt z nich nie jest zainteresowany wprowadzeniem systemu większościowego a tym bardziej JOW. Wolą zgniłe koalicje i dofinansowanie z budżetu państwa. Co pozwala na zwapnienie systemu oraz trwanie.
Ale życie, także polityczne, toczy się również w sposób niekontrolowany i samoistny.
I tu rysuję scenariusz możliwy i wyprzedzający.
W obu dominujących ugrupowaniach tli się zawiązek buntu przeciw ich wodzowskiej organizacji. Czy to weźmiemy rokitowców w PO, czy wicemarszałków w Pisie.
Odśrodkowe ciśnienie może spowodować, że oba stronnictwa, sparzone władzą i swoją nieskutecznością w jej pełnieniu, ulegną rozkładowi.
Może się z nich, i z ich niespełnionych skrzydeł, powstać silne , jednoczące się centrum. Centrum, rozumiane jako nowe stronnictwo.
Wtedy na jej obrzeżach ukształtować się może post-Pis jako narodowa lewica-wznoszaca nadal hasła o zdradzie i porzuceniu, post-Po jako liberałowie skojarzeni z niedobitkami LiDu, nastawieni na robienie interesów z Europą. Do tego dojdą zupełnie marginalne grupki balującej, hedonistycznej Nowej Lewicy, okopanych w Toruniu rydzykowców/moczarowców, czy śmiesznych korwinowców, zapatrzonych w XVII wiek raczkującego kapitalizmu.
Nie ukrywam, że te silne Centrum jest dla mnie pociągające.
P.S - w Polsce istnieje silny środek - świętego spokoju.Oni sami , ci wyborcy, nazywają to - jedzeniem małą łyżeczką.
Tak chcą żyć, nie maja żadnych ideologicznych/politycznych zapatrywań i preferencji, spokojnie przerzucają głosy. Chcą się dorabiać i mieć święty spokój od polityki i polityków. Kto znajdzie do nich klucz , może wziąć władzę.
...jedyna szansą na takie centrum jest...przeprowadzenie przez PO zakazu finansowania z budżetu partii a wpłaty milosników po 1% z podatku. Inaczej się nie da bo bez kasy to ch...
Na miejscu Jarka ani Donka nie bałbym się tego przeprowadzić - a wtedy wyskakują różne króliki z kapelusza i mamy nowa partię.
Tak jest w polityce i tak celnie wyłozone jest to w filmie "Pieniądze to nie wszystko"
polecam
literówke mmasz w temacie- wywal na zbity jak poprawisz:)
Ja, sierota czekająca na Centrum (nie mylić z Porozumieniem C), mógłbym uwierzyć w scenariusz, ale i tak życie wszystko zweryfikuje. Jak mawiał Lem - wszystkie prognozy okazują się funta kłaków niewarte...
:)
Oby tylko nie Porozumienie Centrum;)
Pan chyba rysuje wariant możliwy do realizacji za najwcześniej 4, a może i 8 lat.
Na razie w partyjnych stadach role są podzielone. Łupy i wszelkie frukta zgarnęło po sobie 2 możnych polskiej polityki. Jeśli jakieś pojedyncze stadka "baranków Bożych"
chcą się wyłamywać z głównego nurtu, to mają w świeżej pamięci postać marszałka Jurka.
Mnie ciekawią 3 rzeczy.
1.Czy zmieni się sposób finansowania partii politycznych.(przy obecnym, chyba już nastąpił proces domknięcia sceny w takim kształcie)
2.Kto będzie kandydował i kto wygra plebiscyt na Głowę Państwa w 2010r.
3. Czy do tego czasu zmieni się zasadniczo lub powstanie nowa konstytucja.
Pozdrawiam
jak będzie. Wiem natomiast, ze inaczej.
Właśnie zaczynamy być świadkami jak druga "silna grupa pod wezwaniem" straci cnotę.
No trykną głową w beton. Tak jest zawsze.
Może tak być, że jeszcze nie skończą się porachunki w Pisie a już zaczną się porachunki w PO.
A w Polsce istnieje silny środek - świętego spokoju.
Oni sami , ci wyborcy, nazywają to - jedzeniem małą łyżeczką.
Tak chcą żyć, nie maja żadnych ideologicznych/politycznych zapatrywań. Chcą się dorabiać i mieć święty spokój od polityki.
Kto znajdzie do nich klucz , może wziąć władzę.
Marzenia nic nie kosztują,choć te wywody są mi bliskie.No,może z małymi modyfikacjami.
A co się kryje za kotarą?
Przede wszystkim partykularne interesy partyjniaków,fałsz,obłuda i nie przebierająca w środkach bijatyka o stołki.
Przeogromne parcie na świecznik po władzę i kasę.
Pobieżne obserwacje transmisji z aktualnych posiedzeń Sejmu nie napawają optymizmem.
Widząc te kłótnie zadaję sobie pytanie gdzie tu jest miejsce na reprezentowanie interesu wyborców?
Nikt jeszcze nie zaprotestował przeciwko umieszczeniu PIS-u z lewej strony sceny politycznej...Śpią czy co??
Już.
Dzięki.
A jak to mają zrobić mentalni i czynni zwolennicy socjalizmu gospodarczego, ręcznego odgórnego sterowania państwem? O ideowej stronie zamilczę, bo ją Pan Igła trafnie dość zdiagnozował.
Tylko, że wedle tych prawideł, to jakaś dziwna ta polska "prawdziwa" lewica jak na standardy europejskie się nam jawi.
Pozdrawiam
Na początek się z Panem zgodzę, fakt, że LiD poniósł klęskę, ale to twór mający wielką sprawność w przedzierzgnięcie w coś zupełnie innego, tylko twarze(uśmiechnięte i otwarte, pełne troski)zostają.
PO, dziś ma bardzo duże poparcie, ale to początek, zobaczymy za np. pół roku.
PiS, już się samo zjadło, a teraz trawi i obudzi się z ręką w nocniku.
PSL, To tak samo jak LiD, oni się znów przedzierzgną, może znów Kalinowski i uśmiech, zamist głosu Matołka-Waldemara.
LPR, UPR i inne, to już przeszłość, z którą nikt nie chce mieć nic wspólnego, nawet wolnościowcy.
A mnie nigdy Centrum i to zadne nie podniecało, wolę być na obrzeżach.
Pozdrawiam serdecznie.
Niedawno ludzie chcieli sprawiedliwości i rządów prawa. Kiedy okazało się, że to nie przelewki, to się towarzystwo w dużej części wystraszyło.
Jeśliby równie poważnie wprowadzać w życie reguły liberalne, np. pełną odpowiedzialność za swój los, rozwścieczony elektorat przyszedłby z kijami bejsbolowymi do 'miłosnej koalicji'.
Nie będzie więc żadnych ruchów tylko spokojna, mało gazująca fermentacja, potocznie zwana gniciem.
A ja mam wrażenie (co widać po dzisiejszym wywiadzie zarówno z Zalewskim jak i z Kaczyńskim), że tendencje odśrodkowe raczej przyczynią się do poszerzenia skrzydeł w głównych partiach. Nikomu tak na prawdę nie zależy na rozpadzie (bo co z tego wynika pokazało LPR i totalna porażka Jurka w starcie do senatu).
Ja obstawiam możliwość transferów (bardzo ograniczoną możliwość) i zogniskowanie sporów na innej linii sporu (np wymiar sprawiedliwości, Unia europejska, Polityka zagraniczna).
Jestem pewny, że jeśli przy JarKaczu pozostanie tylko Kuchciński to nawet subwencje budżetowe nie pomogą.
Wywiad JarKacza :http://www.polskieradio.pl/jedynka/sygnalydnia/?id=11847
Wywiad Zaleskiego:
http://www.radiozet.pl/gosc.php?id=11706
Pozdrawiam,
KK jako organizacja też się kończy, kiedyś ludzie bardziej słuchali tego co mówi Pismo Swięte.
Igła faktycznie nieźle scharakteryzował lewicową mentalność Prawdziwego Pisowca (PP), ale przecież wszyscy swietnie wiemy, że PP uważa swą partię za jedyną Prawdziwie Prawicową Partię w Polsce.
Gwiazdowski w ostatniej Angorze uznał, że Jarosława Kaczyński w kwestiach gospodarczych jest dużo na lewo od Leszka Millera...
tzn. ja to wiedziałem ale nie wszyscy to wiedzą, dlatego warto przypomnieć:)
Tak,jest duża grupa ludzi,ale nie świętego spokoju.Ja bym ich nazwała ludźmi normalnymi.Bo to nie chodzi tylko o dorabianie się.Tylko,żeby tego dorobionego nikt nie ukradł ( polityk,zwykły złodziej).Żeby tego dorabiającego nikt nie pobił albo wręcz zabił.Żeby mógł się leczyć,być może nawet dopłacając,ale by miał swiadomośc,że jeżeli coś strasznego się stanie (nowotwór,inna poważna choroba) to nie zostanie z tym sam....Mogłabym tak długo.
I do takiej partii chętnie bym się zapisała.
A ludzie normalni inne rzeczy,które im ewentualnie leżą na wątrobie ( niektórym może np patriotyzm) mogliby realizować jako nieszkodliwe hobby wspierane w rozsądny sposób przez państwo ( rozsądny to np.żeby taka organizacja społeczna nie płaciła może czynszu jak wzięta kancelaria prawnicza)
...dołączył Pan do grona "poszukiwaczy zaginionego centrum" :)))
O ile zgadzam sie , że polskim partiom politycznym daleko do takiej stabilności jaką prezentują partie zachodnio-europejskie, o tyle marzenia o "centrum" są - proszę sie nie obrazić - wyrazem niesprecyzowanych a co za tym idzie niestabilnych postaw elektoratu.
To takie pragnienie "dla każdego coś miłego"...
Gdyby Pana marzenia sie spełniły mielibyśmy rządy stale tej samej partii i do tego z mało "reformowalnym" programem. Nie sądzę bowiem by potencialne przystawki z lewa bądź prawa mogłyby odcisnąć swoje pietno na rządach dominującego centrum.
Więc może już lepiej dwa wyraziste bieguny ze stabilnym , ale nie za wielkim, centrum , które będzie "łagodzić" programy tychże biegunów ? Taka troche przystawka ale nie do skonsumowania...
Ale z drugiej strony nie wiem czy Pana lub moja koncepcja "centrum" nie powinna ustąpić innej koncepcji - pełnej odpowiedzialności za rządy tej partii , która wygra wybory... Tak koncepcja eliminuje centrum zupełnie...
Nasza demokracja jest za młoda , żeby prognozować jak to wszystko dalej się potoczy... Ale temat niezwykle ciekawy...
Jakby się tak historycznie nad tą PiS-owską lewicowością zastanowić, to na obronę Kaczyńskich można powiedzieć że np. marszałka Piłsudskiego szczególną atencją obdarzają raczej za to co po 1918r. było jego udziałem.
Ale kto ich tam wie? Może na naszych oczach rodzi się jakaś nowa odmiana Bogo-ojczyźnianego PPS-u?;)
Na blogu FYMa z grubsza zgodziliśmy, się co do zakwalifikowań ideowych i pozycji PiS I PO i trudnego losu PSL i SLD. Ale Pan drąży dalej i próbuje stworzyć PF. I na to nie bardzo mogę dać zgodę.
Współczesne systemy partyjne raczej tworzone są jako wielonurtowe mozajki. To mityczne centrum występuje jako element wielu partii. Stąd nazwy typu centrolewica i centroprawica. Dlatego też np. w USA przy zmianach władzy republikanie/demokraci czy odwrotnie kraj nie doznaje rewolucji, a zmieniaja sie tylko ludzie i pewne akcenty. Dlatego w Niemczech możliwa była wielka koalicja CDU/SPD. Dlatego we Francji Mitterand mógł kohabitować z prawicowym rządem. Itd. itp.
Do tego wymogi realnego zarządzania państwem dodatkowo zawężają pola manewru. Tony Blair był na pewno bardziej lewicowy niż Pani Tchatcher, ale na tle swoich labourzytowskich poprzedników to liberał i poplecznik zgniłych kapitalistów.
Uważam więc, że jako członkowie partii zdrowego rozsądku (mam nadzieję, że Pana nie urażę takim zaszufladkowaniem) patrzmy kolejnym władcom na ręce, przygadujmy im i wyśmiewajmy ich jak na to zasługują, ale na partię centum nie liczmy. Byłaby za mało wyrazista i po prostu za nudna.
Ukłony.
Poczytałem z przyjemnością, ale mam kilka wątpliwości.
Przede wszystkim, wydaje mi się, żeś Pan zbytnio przejął sie zamierzoną symetrią opisu, jako eleganckim środkiem konstrukcyjnym. Że obie partie są wodzowskie - może i tak, ale to jakby napisać, że kiedyś i w kawalerii i w piechocie było dużo koni. Niby prawda, ale pokrętna: łatwiej mi wyobrazić sobie PO bez Tuska niż PiS bez JarKacza.
Symetria łamie sie też przy opisie "zagospodarowania". Jesli PiS "zagospodarował miliony", to kogo właściwie zagospodarowała Platforma ? Po odliczeniu zagospodarowanych przez PiS coś mało zostaje na sitku... I gdzie jest ten ogromny środek niezagospodarowany ? Czy ktokolwiek z tego środka chadza na wybory ?
Cieszą uwagi o lewicowości "prawicy", bo sam to od dawna powtarzam.
Ukłony.
Mam wrażenie, że mówimy o czymś podobnym ino,że inaczej rozkładając akcenty.
Opisałbym to tak.
- W Polsce nie bedzie czystego podziału na lewicę - prawicę, tak jak na zachodzie, gdzie dokonało się to na przełomie XIX/XX w. My wtedy byliśmy zajęci czym innym.
-Polska jest krajem chłopskim, konserwatywnym obyczajowo i katolickim i nic nie zmieniło przeniesienie się części synów chłopskich do miast.
- Na konserwatywnej wsi będzie nadal mieszkało ok 30% populacji, niezbyt chętnej zmianom obyczajowym, pole do zagospodarowania dla Pisu. Miasta będą się rozwijać dzięki imigrantom, w znacznej części zagranicznym, więc też niezbyt aktywnym.
-Nowa Lewica, jest jak moda na muzykę rockową, czyli nic nie wnosząca do naszego życia politycznego. -Rydzykowcy/moczarowcy i mohery apogeum wpływów maja już za sobą.
Przepraszam, nasze spotkanie komentatorskie było na blogu Skalskiego. Że tez mogłem sie tak głupio pomylić. Ale cóz robić skleroza nie boli.
Że PiS to lewica - zgoda. Że narodowa - też. Że się rozleci - także. Chyba, że w cień odejdzie Jarosław Kaczyński, wtedy może się stać jedyną u nas możliwą lewicą klerykalną z radykalnym skrzydłem jurkowców.
Że prawica została przez PiS połknięta podobnie jak pobożne i bezbożne sieroty po peerelu, to moim zdaniem oczywiste. Że się prędko nie pozbiera - oczywista oczywistość. Że powstanie w jej miejsce jakiś twór zastępczy - też. Może pod wodzą Nelly Rokiciny.
W sumie amorficzne kłębowisko namiętności w jakie się przeobraża PiS, dokładnie paraliżując wszystkie swoje odłamy, tworzy niesłychanie interesującą sytuację.
Póki co Platforma ani z lewa ani z prawa nie ma konkurencji. I tworzy to niezbyt wyraźną sytuację.
akurat rock i punk rok dużo namieszali w głowach młodym Polakom- pozytywnie:)
szkoda żes to do lewicy porównał, no disco polo- o to tak!
Środek został zagospodarowany przez obu liderów, z przechyłem na PO.
Tyle, że ten środek tak naprawdę nie ma poglądów, tylko raty za kupiony samochód.
Ten bezideowy środek, takiego polskiego, post-mieszczaństwa, dał teraz głos na PO. Żadni tam emigranci bez wpływów i młodzież.
Ich to nazwałem stronnictwem - jedzenia małą łyżeczką.
Oni chcą mieć święty spokój i nie zawracają sobie głowy poglądami politycznymi. Dla nich polityk to wszawe bydle a dadzą głos na tego, który akurat mniej wszawy im sie wydaje.
Przy następnych wyborach znowu mogą zostać w domu albo zmienić poglądy, których nie mają.
Opis sytuacji rzeczywistej trafny, ale przyczepię się do:
------
"Obie główne siły polityczne zbudowane są w systemie wodzowskim, Wodzowie nie sa pewni swoich pozycji, wiedzą , że tracą, kiedy ich własna megalomania i sofistyka medialna w zderzeniu z realna władzą, obnaża ich słabości."
------
Są wodzowskie obie. Istnieje jeszcze jednak, póki co, zdecydowana różnica w mentalności obu wodzów. Kaczyński, mam wrażenie, cierpi na syndrom "oblężonej twierdzy" nie ucząc się na własnych błędach. Przecież on powiela schemat narodzin i zejścia PC. Tusk jest bardziej otwarty i szybciej się uczy a co za tym idzie łatwiej dostosowuje się do warunków otoczenia.
Jeśli chodzi Pana pogląd na stopniowy uwiąd starczy PSL i LID zakończony zejściem, to zgadzam się. Mam tylko kłopot z określeniem kolejności pożegnań. Jeśli rząd PO-PSL wyróżni się pozytywnie, to pierwsza odejdzie w niebyt LiD. Myśle, że już w następnej kadencji możemy nie oglądać pana Szmajdzińskiego & Co. W sytuacji odwrotnej żegnamy PSL i witamy większą reprezentację pseudolewicy.
Tak czy siak, następny Parlament może być już trójpartyjny. I może takim pozostać na dość długi czas.
Nowe Centrum? Raczej nie. Moim zdaniem nie ma szans na wprowadzenie JOW w ordynacji większościowej. PSL i LID bronią się przed tym "ręcamy i nogamy" z przyczyn, które Pan wymienił. PIS też odpada. Kaczyński Jarosław do tego nie dopuści właśnie ze względu na swoje megalomaństwo oraz miłość do samego siebie i swoich racji. Tym bardziej teraz, kiedy "tercet egzotyczny" nie jest taki słaby, jak byli "jurkowcy". Dowodem głosowanie na Gosiewskiego, nowego-starego szefa klubu. Zresztą Kaczyński Lech zapowiedział, że JOWy zawetuje.
Więcej będzie wiadomo w grudniu, po kongresie PIS. No chyba, że Kaczyński Jarosław postanowi sobie w drugą stopę strzelić i z "rozłamowcami" pożegna się wcześniej.
Ukłony.
Nie ważne gdzie aby piszcie - recenzując/krytykując
Dawniej Stary.
Po pierwsze - Rokitowa
Po drugie - niechęć przez ciebie przemawia.
Po trzecie - rok temu JarKacz został przez medialnych "analityków" obwołany geniuszem, który będzie rządził 2 kadencje. Teraz ci sami analitycy, za chwilę , obwołają geniuszem Tuska. Też na 2 kadencje. Wyluzuj.
Za chwile media znajdą pare dziwnych numerów ludzi związanych z PO i zacznie się jazda.
Znaczy się, wymarzone Centrum ma zagospodarować ten amorficzny środek społeczny ? A po czym poznamy, że owo przyszłe Centrum jest już dostatecznie centrowe i nie trzeba marzyć o następnym pomiędzy tym Centrum a post-PiSem lub post-Platformą ? Ciężkie zagadnienie ze statyki się wykluwa...
Ukłony kolejne.
Dlatego też uważam, że JOW nie wejdzie teraz,kiedy Kaczaki są przeciwni ( bo tak ) a PO markuje, że jest za.
JOW może wejść , jeżeli nastąpiłaby degrengolada obu silnych stronnictw. Powstałe na ich gruzach centrum na JOW tylko zyska, bo zapewni stabilność sobie i stronnictwu/wyborcom małej łyżeczki ( SMŁ).
Rzadko zagladam do salonu. Dawno tez nie bylem u pana, z tym wieksza przyjemnoscia przeczytalem panski wpis.
Zgadzam sie zo do zasady. Anglicy nazywaja to re-alignment sceny politycznej. W tym sie zgadzamy. Polska scena sie zmienia i prawdopodobnie zastygnie w takim ksztalcie na lata.
Nie zabardzo jednak rozumiem szczegoly panskich przewidywan:
1. PSL mysle ze ma szanse przetrwac jako elitarna partia centrowa, o ile PO rozczaruje ( a tak najprawdopodobniej bedzie).
2.SLD (LID) pieknie powiedziane. To tylko dzieki 'wojnie na gorze' i zdolnosciom Kwasniewskiego przetrwali bez wiekszych strat. Nie powinno byc dla nich miejsca w polskiej polityce.
3.Sierakowski - mysle ze jest dla niego miejsce. W kazdym razie wole jego autentyzm od LIDowskiego zblazowania.
4. PO i PIS. Ciagle sadze ze to PIS jest na prawo od PO.
Uklony
Kłujesz? ;)
Moim zdanie ten środek istnieje od 10 lat. Jest bezideowy i apolityczny w tym sensie, że spokojnie przerzuca głos.
Od Millera, przez AWS do Kaczora.
Im jest wszystko jedno, mała łapówka i szwindelek jak najbardziej, akceptują.
Gorzej jak duży, bo na to nie mają kasy. Ale akceptują każdą władzę, która jest w miarę sprawna.
To jest jakie 25% głosujących.
Kto znajdzie do nich klucz, to wygrywa.
@Igła
Czyli myślisz o monopartii i malutkich partyjkach próbujących coś ugryźć.
Oprócz tego, że taki model jest mało ciekawy jego powstanie wydaje się równie mało prawdopodobny.
Myślę, że w Polsce możliwy będzie konflikt na różnych płaszczyznach. Przeświadczenie o jednolitym społeczeństwie raczej jest mało przystające do rzeczywistości. Oczywiście zawsze będą istnieć pewne osie sporu i będą one doprowadzały do silnych tarć. Jest wysoce prawdopodobne, że pojawienie się centrowego molocha, doprowadzi do powstania takiej samej partii, która będzie punktowała szczegółowe rozwiązania lub atakowała personalne decyzje.
Spokój w polityce jest raczej synonimem zamarcia życia politycznego. Jako taki możliwy właściwie jest tylko w totalitaryzmach.
W tak długim okresie spodziewam się prędzej uchwalenia nowej konstytucji o czym już dzisiaj w jedynce mówili senatorowie PO i PiS. Zmiana, która mogła by doprowadzić do znacznego przemeblowania porządku prawnego w Polsce.
Pozdrawiam,
Myślę nie o mono partii, tylko o silnym Centrum, biorącym 35/45 % i dwóch silnych skrzydłach po 15/20% ewentualnie dopraszanych do rządzenia. Reszta w korwinistów i rydzykowców, na rozkurz.
Ten środek może też sie posłużyć polsko/patriotycznym językiem, ostrożnie akceptować integrację z UE, być antysowicko/antyniemiecki ale robić z sąsiadami geszefty.
Taki środek oddaje właśnie "polską duszę".
Trza to tylko, przełożyć na język polityki.
Właśnie czymś takim miała być koalicja PO-PiS. Miałaby marginalną konkurencję na lewo (SLD) i prawo (LPR).
Tylko jak widać coś takiego jest niemożliwe.
Pozdrawiam,
..sie wtrącam między Igłę a inzyniera ...
Ale Panie Igło - gdzie konkurencja idei ??? Mysli Pan , że środek będzie na tyle "oświecony" , że będzie zdolny do ewolucji poglądów tak sam z siebie ???!!!!
Tylko prosze nie mówic , że w tym centrum będą skrzydła i frakcje...
Niespecjalnie mi sie ta koncepcja podoba... A żeby było smieszniej to co Pan opisał jako "centrum" ja identyfikuje z poglądami konserwatywno-liberalnymi...
Właśnie o to chodzi, ze ten środek przerzuca się bez żadnych idei. jego pomysłem na życie jest - święty spokój.
Tyle, że nikt nie zaproponował im tego w przełożeniu na język polityki.
Pawlak to wyczuwa ale wyszedł z tego Foltyn jako karykatura ( w sensie politycznym ).
Tak Popis tylko, ze warunki nie zostały spełnione.
I o tym piszę - dwie wodzowskie partie.
JarKacz stracił "dotyk pana Boga" , no może dla bezmyślnych wyznawców nadal jest prorokiem.
Teraz cnotę straci Tusk. Bardzo szybko straci.
Nie moge załapać... Wychodzi mi na to , że chciałby Pan by znalazł sie ktoś kto zaprowadzi , rząd dusz nad "rozchwianym" i bezideowym elektoratem i jednocześnie był na tyle odpowiedzialny by prowadzic polityke odpowiadająca rzeczywistym wyzwaniom jednocześnie nie zrażając tegoz elektoratu.. Hmmm..
To tylko w 'Erze"..;)))
Ps
Tylko nie Fołtyn,proszę ....
Panie Igło, jak Pan sobie wyobrażasz elektorat "świętego spokoju" i "małej łyżeczki" biegnący tabunami do urn? Pewnikiem mam ograniczoną wyobraźnię, bo jakoś tych galopujących tłumów nijak wyobrazić sobie nie mogę. A jeśli dla świętego spokoju, jedząc deser małą łyżeczką rozparłszy się wygodnie na fotelu zagłosować nie polecą? Skąd Pan wtedy weźmiesz 35-45%?
Polityka to konflikt. Konflikt idei i interesów. Pan proponujesz partię Centrum i po partyjce prawo-lewej i lewo-prawej na bokach. W tej sytuacji rację ma pan Jospin, że zakrawa to na monopartię z dwoma satelitami, bo w zależności od humoru i koniunktury takie MonoCentrum będzie sobie rządzić raz tymi a raz z tamtymi.
A jak utarczki z maluchami przestaną się podobać, to ogłosić mogą narodowi, że oni jedyną przewodnią siłą są i w związku ze związkiem wybory odwołuje się do odwołania. I co wtedy zrobią Wyborcy Małej Łyżeczki? Zgodzą się dla świętego spokoju?
Eee tam...
A czy zauważyliście państwo, że piszę o tym, że tym ludziom nikt nie przedstawił oferty w ich języku?
A może to być też język konfliktu.
Właśnie takiego, który mówi jasno i wyraźnie.
- Radykalne skrzydła i politycznych palantów tniemy, proponujemy wam polityczny spokój i wczasy na Krecie w wyprzedaży, po sezonie.
Pocałuj mnie w tyłek z tym Twoim Centrum!
Wołasz o rozsądek w momencie, gdy ostani rozsądni emigruja na Marsa?
A pamiętasz Igła, Argentynę?
Tu lezy klucz do zrozumienia tego, co będzie.
Sorry, ale zły jestem jak diabli, bo napisałem mega komentarz z cytatami i w ogóle madrzejszy niż ja, a tu szlag mi wszystko trafił!
Ukłony
Ps. Dobry ten tekst, ale prawdziwy tylko na rok , dwa!
Język! To...to!
To przez Algę.
Wasz komp, tak jak i ona, tylko seksie nadaje.;)
No pewnie, że na rok, dwa.
Bo taka jet perspektywa polskiej polityki. Przecież napisałem, że rynek jest plastyczny, rodzi się i będzie inny niż w klasycznych, zachodnich demokracjach.
Język konfliktu, faza początkowa:
----
"Radykalne skrzydła i politycznych palantów tniemy, proponujemy wam polityczny spokój i wczasy na Krecie" w sezonie
----
- Publika łyka (małą łyżeczką) i udaje się na zasłużony wypoczynek.
Wraca po iluś tam latach.
Język konfliktu, faza schyłkowa:
----
"Palantów wycięliśmy", w związku ze związkiem wybory odwołuje się do odwołania a "wam proponujemy polityczny spokój i wczasy na Krecie w wyprzedaży, po sezonie." Jak się nie podoba znajdzie się dla niezadowolonych inne, mniej przyjemne miejsce.
----
- Co robi publika? Jedzie na wczasy i knuje, jak tu zrobić powtórkę z powtórki.
Może postanowić oddać "małą łyżeczkę" za "małą karteczkę".
Klaniam się nisko. :)
p.s. Panie Igła, Pan uważaj. Panu Jospinowi może się nie spodobać, że jakiś "magiczny" przymiotnik Mu wstawiasz przed nazwisko blogowe. Pan Jospin pewnie poważny człowiek a nie takie magiczne "fiu-bździu", jak ja.
Pański scenariusz wydaje mi się bardzo prawdopodobny: ideologia jest nam dana z zewnątrz i przez najbliższe 5-6lat nie zaistnieje potrzeba sporów ideologicznych, będą za to praktyczne zadania do wykonania (świadczenia społeczne, służba zdrowia, infrastruktura itd.).
Dlatego duże centrum bez sporów ideologicznych z miejscem na różnice co do metod pracy jest rozwiązaniem najbardziej odpowiadającym zaistniałej sytuacji.
PS O ile wiem system JOW (o którym Pan wspomina) konserwuje stan zastany, 80% miejsc zajmują ciągle te same osoby. Czy to jest właściwy system dla Polski?
To pociągające centrum powstało już kilka lat temu pod nazwą Platforma Obywatelska. To oni mieli pełnić rolę wyważonej partii z wyrazistymi liderami, kompetentnymi kadrami, jednoczącej prokościelne i proeuropejskie trendy w polityce.
Miało być dobrze, wyjdzie ... oby nie jak zawsze.
Dziś niespecjalnie jest z kogo takie centrum od nowa zbudować.
Populizm, słowo wytrych ostatnimi czasy, robi zawrotną karierę w politycznych dyskusjach. Tylko czy populizm nie jest przypadkiem tendencją ogólnoświatową wynikajacą ze zwiększonej roli mediów takich jak TV i internet. Dziś każdy polityk jest populistą, bo obietnice są najprostszą drogą do władzy. Później obietnic i tak nikt nie rozlicza, można więc bezkarnie mamić ludzi.
Jakie jest wyjście? JOWy niewiele zmienią, chociaż są pomysłem dobrym bo weryfikują jakość parlamentarzystów. Raczej obstawiałabym ordynację większościową. Tak aby partia z 40 proc. popraciem mogla utworzyc samodzielnie rząd. I się z niego samodzielnie rozliczyc.
Klęski PSLu bym tak nie odtrąbiała. Od lat mają niezmieniające się poparcie i którąś z kolei szansę na realne wpływy w rządzie.
Haha, a to mnie ukłułaś. :)
Nie twierdzę, że mam receptę na wszystko.
Natomiast jestem przekonany o istnieniu "tego środka".
I powtarzam, kto znajdzie do niego język, ten wygra.
Jak na razie centrum przerzuca głosy.
Nie ma lidera, ktory by powiedział, że centrum to ja.
Bo ani wicemarszałkowie z Pisu, ani rokitowcy z Po, nie są samodzielnymi bytami ani liderami.
Czy przypadkiem takim centrum gwarantującym może nie Kretę a Kudowę nie był Kwaśniewski?
Pozdrawiam,
Nie do końca.
Bo tu chodzi nie o takiego, który sam się nażre, jak sitwa Kwaśniewkiego.
Tu chodzi takiego swojaka, który też na Kretę ( do Kudowy ) poleci, po sezonie a nie do Davos.
Nihil novi...tylko po cichu i nie zdradzaj sie tak otwarcie z chęcia przejecia władzy!
W razie czego, oponentów wysieczem!
Po cichu
Tobie taki centrysta nie odpowiada. I to jestem w stanie zrozumieć. Nie wiem tylko czemu ktoś taki miałby nie odpowiadać bezideowym centrystom. Oni kochają takie gwiazdy jak Kwaśniewski czy Marcinkiewicz bez względu na to co one robią.
Pozdrawiam,
Wisz ty co?
Idę z tego salonu chyba w p...du!
Już mi sie nudzi to zbydlęcenie. takie gówno to mam na codzień w TV i chociaż nie trzeba nic pisać!
Ukłony dla adminów
i co, jak się chce, to można, co?
Nie zdążyłem wczoraj, wybacz. I wybacz, że lakonicznie. Świetny tekst, gratuluję. Żeby tak więcej takich w salonie...
Pozdr.