Primo – nie postrzegam uczelni jako źródła niepojętej ilości wynalazków. Albo inaczej – uczelnie technicze kształcą w pewnych konkretnych dziedzinach i uczą umiejętności. Ale uczelnie skoncentrowane na tematach ogólnohumanistycznych tworzą stek bzdur. Głupie to i martwiące, bo sam jestem tym całym niby “humanistą” jeśli patrzeć z perspektywy wykształcenia. I dziś zajrzałem w notatki mojej siostry ze studiów i w jej konspekt z socjologii. Dostrzegłem tam tylko kłębowisko bzdur. Nieprzystawalnych do rzeczywistości.
Boję się teraz jakich to bzdur mnie na uniwerystytecie uczono. I których spośród tych bzdur nie wyłapałem.
I nie będę juz wypominał, że w Polsce mamy na uczelniach żałosne twory, co to podostawały profesury za wykombinowanie czemu gumowe dzwonki nie dzwonią (vide. prof. Senyszyn). Mam po prostu odczucie, że intelektualista, czy inteligent to niestety typ humanistyczny. Niewiele wart. Taki jak ja.
Politechniki kształcą zaś niezłych specjalistów mających realny wkład w życie. A nie tony politologów, socjologów, tetrakapilarotomów i pokrewnych.
Kim jest intelektualista?
Będzie to człowiek, który zgłębił wiele dziedzin wiedzy i potrafił zachować w tym jakiś zdrowy rozsądek.
Czy jego istnienie jest koniecznością dla zbudowania normalnego państwa? Nie. Intelektualista będzie potrzebny na późniejszym etapie. Może więc i lepiej, że tych intelektualistów teraz nie bardzo widzę.
Idę po żonę na przystanek autobusowy. Wrócę i z chęcią będę kontynuował rozmowę, jeśli oczywiście będzie Pan sobie tego życzył.
Szanowny Panie yayco
Primo – nie postrzegam uczelni jako źródła niepojętej ilości wynalazków. Albo inaczej – uczelnie technicze kształcą w pewnych konkretnych dziedzinach i uczą umiejętności. Ale uczelnie skoncentrowane na tematach ogólnohumanistycznych tworzą stek bzdur. Głupie to i martwiące, bo sam jestem tym całym niby “humanistą” jeśli patrzeć z perspektywy wykształcenia. I dziś zajrzałem w notatki mojej siostry ze studiów i w jej konspekt z socjologii. Dostrzegłem tam tylko kłębowisko bzdur. Nieprzystawalnych do rzeczywistości.
Boję się teraz jakich to bzdur mnie na uniwerystytecie uczono. I których spośród tych bzdur nie wyłapałem.
I nie będę juz wypominał, że w Polsce mamy na uczelniach żałosne twory, co to podostawały profesury za wykombinowanie czemu gumowe dzwonki nie dzwonią (vide. prof. Senyszyn). Mam po prostu odczucie, że intelektualista, czy inteligent to niestety typ humanistyczny. Niewiele wart. Taki jak ja.
Politechniki kształcą zaś niezłych specjalistów mających realny wkład w życie. A nie tony politologów, socjologów, tetrakapilarotomów i pokrewnych.
Kim jest intelektualista?
Będzie to człowiek, który zgłębił wiele dziedzin wiedzy i potrafił zachować w tym jakiś zdrowy rozsądek.
Czy jego istnienie jest koniecznością dla zbudowania normalnego państwa? Nie. Intelektualista będzie potrzebny na późniejszym etapie. Może więc i lepiej, że tych intelektualistów teraz nie bardzo widzę.
Idę po żonę na przystanek autobusowy. Wrócę i z chęcią będę kontynuował rozmowę, jeśli oczywiście będzie Pan sobie tego życzył.
mindrunner -- 11.02.2008 - 17:47