proszę nie wpadać w niską samoocenę. Pański pomysł bardzo przypomina niemiecki stan wyższej konieczności ustawodawczej, o którym wspominałem, a Niemcy nie są znani z kiepskich pomysłów prawniczych.
Drugi pomysł (o kosztach), też jest jak u Niemca. W naszym dziwnym kraju, podobne wymogi ciążą jedynie na projektach przedkładanych przez rząd.
Niby fajnie, bo w większości krajów cywilizowanych dominują projekty przedkładane przez rząd. U nas jednakże stanowiły jedynie trochę więcej niż 50%. Ta ostatnia liczba, nie uwzględnia PiSowskiej kadencji, bo ciągle nie chce mi się szukać danych. Ale mam wrażenie, że rewolucji nie było.
Panie Ryszardzie,
proszę nie wpadać w niską samoocenę. Pański pomysł bardzo przypomina niemiecki stan wyższej konieczności ustawodawczej, o którym wspominałem, a Niemcy nie są znani z kiepskich pomysłów prawniczych.
Drugi pomysł (o kosztach), też jest jak u Niemca. W naszym dziwnym kraju, podobne wymogi ciążą jedynie na projektach przedkładanych przez rząd.
Niby fajnie, bo w większości krajów cywilizowanych dominują projekty przedkładane przez rząd. U nas jednakże stanowiły jedynie trochę więcej niż 50%. Ta ostatnia liczba, nie uwzględnia PiSowskiej kadencji, bo ciągle nie chce mi się szukać danych. Ale mam wrażenie, że rewolucji nie było.
yayco -- 26.02.2008 - 16:25