Zastanawiałam się wczoraj merlocie, nad Twoim postrzeganiem środowiska zwolenników PiS.
Nie samych PiSowców – członków PiS, ani tym bardziej ludzi, którzy chcą na PiS zbijać kapitał: polityczny, finansowy, układowy, zawodowy – a tych ostatnich jest znacznie więcej niż członków PiS
Wyodrębniasz w tym środowisku ludzi, którzy pójdą z każdą opcją zwycięską byle miała jakiś zdeklarowany wyróżnik o charakterze prawicowym i w gruncie rzeczy jest im obojętne czy popierają PiS czy LPR czy Macierewicza czy Dorna. Czy Jurka – zgoda.
Wyróżniasz grupę demagogicznie posługującą się wielkimi słowami, szermującą nośnymi i także wielkimi hasłami, przy równoczesnym sianiu nienawiści; chamstwem celowo, bądź w sposób naturalny uderzającą w swoich przeciwników – uznając, ze przyczyna takich postaw tkwi w charakterach i mentalności – zgoda.
Jeśli jednak wyłączymy tych pierwszych – najczęściej nierozumiejących ani świata, ani polityki, ani religii, ani nawet samych siebie, zakompleksionych, niedouczonych, szukających autorytetu i gwiazdy przewodniej, dającej poczucie siły – ale kierujących się szczerymi intencjami: i wyłączymy tych drugich – świadomie uderzających w przeciwnika politycznego, będących sforą na usługach władzy ( w każdej epoce historii są i „esbecy” i ich „TW”), bojówkarzy z powołania lub za pieniądze – to zostanie grupa ludzi, których nazywasz sympatykami PiS. Takich, których nie da się przypisać do tych wyżej opisanych, ani też nie da się tym sympatykom przypisać wskazanych powyżej – mentalności i sposobów działania.
Jeśli tak jest – to gdzie oni są? Gdzie jest ich słowo, ich obecność?
Jeśli godzą się by za nich i w ich imieniu wypowiadały się głupota i agresja – czy nie dowodzi to tezy, że im taki stan rzeczy odpowiada, że go aprobują?
Że kreowany poprzez owe dwie grupy wizerunek PiS odczytują jako zbieżny z rzeczywistością , interesem PiS, a przede wszystkim z wolą J.Kaczyńskiego?
Że w ludziach wypowiadających się w imieniu PiS, jego prominentach odnajdują cechy wspólne z tamtymi grupami w stopniu zdecydowanie większym , niż wspólne z nimi samymi?
Że aprobują takie właśnie metody walki politycznej, oczekując, że niejako za nich, bez ich aktywnego udziału, przyniesie ona zwycięstwo PiS?
W takim razie mamy do czynienia z oportunizmem, jako cechą wyróżniającą sympatyków PiS, którzy na dodatek różnią się od owych dwóch grup jedynie tchórzliwym unikaniem wystawiania samego siebie na ciosy, pozwalając by inni wykonywali za nich tę obrzydliwą robotę, ale w ich i popieranego przez nich ugrupowania.
Oczywiście jest jeszcze kwestia racji moralnych, intelektualnych, politycznych, które w ogóle mają decydujący wpływ na stawanie się sympatykiem PiS. Ale to zupełnie inny temat, wykraczający poza to o czym mówimy – poza używanie słów.
Dobry wieczór merlocie
Zastanawiałam się wczoraj merlocie, nad Twoim postrzeganiem środowiska zwolenników PiS.
Nie samych PiSowców – członków PiS, ani tym bardziej ludzi, którzy chcą na PiS zbijać kapitał: polityczny, finansowy, układowy, zawodowy – a tych ostatnich jest znacznie więcej niż członków PiS
Wyodrębniasz w tym środowisku ludzi, którzy pójdą z każdą opcją zwycięską byle miała jakiś zdeklarowany wyróżnik o charakterze prawicowym i w gruncie rzeczy jest im obojętne czy popierają PiS czy LPR czy Macierewicza czy Dorna. Czy Jurka – zgoda.
Wyróżniasz grupę demagogicznie posługującą się wielkimi słowami, szermującą nośnymi i także wielkimi hasłami, przy równoczesnym sianiu nienawiści; chamstwem celowo, bądź w sposób naturalny uderzającą w swoich przeciwników – uznając, ze przyczyna takich postaw tkwi w charakterach i mentalności – zgoda.
Jeśli jednak wyłączymy tych pierwszych – najczęściej nierozumiejących ani świata, ani polityki, ani religii, ani nawet samych siebie, zakompleksionych, niedouczonych, szukających autorytetu i gwiazdy przewodniej, dającej poczucie siły – ale kierujących się szczerymi intencjami: i wyłączymy tych drugich – świadomie uderzających w przeciwnika politycznego, będących sforą na usługach władzy ( w każdej epoce historii są i „esbecy” i ich „TW”), bojówkarzy z powołania lub za pieniądze – to zostanie grupa ludzi, których nazywasz sympatykami PiS. Takich, których nie da się przypisać do tych wyżej opisanych, ani też nie da się tym sympatykom przypisać wskazanych powyżej – mentalności i sposobów działania.
Jeśli tak jest – to gdzie oni są? Gdzie jest ich słowo, ich obecność?
Jeśli godzą się by za nich i w ich imieniu wypowiadały się głupota i agresja – czy nie dowodzi to tezy, że im taki stan rzeczy odpowiada, że go aprobują?
Że kreowany poprzez owe dwie grupy wizerunek PiS odczytują jako zbieżny z rzeczywistością , interesem PiS, a przede wszystkim z wolą J.Kaczyńskiego?
Że w ludziach wypowiadających się w imieniu PiS, jego prominentach odnajdują cechy wspólne z tamtymi grupami w stopniu zdecydowanie większym , niż wspólne z nimi samymi?
Że aprobują takie właśnie metody walki politycznej, oczekując, że niejako za nich, bez ich aktywnego udziału, przyniesie ona zwycięstwo PiS?
W takim razie mamy do czynienia z oportunizmem, jako cechą wyróżniającą sympatyków PiS, którzy na dodatek różnią się od owych dwóch grup jedynie tchórzliwym unikaniem wystawiania samego siebie na ciosy, pozwalając by inni wykonywali za nich tę obrzydliwą robotę, ale w ich i popieranego przez nich ugrupowania.
Oczywiście jest jeszcze kwestia racji moralnych, intelektualnych, politycznych, które w ogóle mają decydujący wpływ na stawanie się sympatykiem PiS. Ale to zupełnie inny temat, wykraczający poza to o czym mówimy – poza używanie słów.
Pozdrawiam
RRK -- 08.03.2008 - 16:53