No tak, trudno rozmawiać z kimś, kto widzi w Biblii jedynie słowo Boże. Akceptuję i takie jej odczytywanie, ale to nie moja opcja – poddję tekst analizie. Mity kosmogoniczne – niezależnie od czasu ich powstania – Biblia zawiera. Czy Pan tego chce czy nie. Może Pan w nie święcie wierzyć, ale pozostają mitami – w tym samym kregu, co inne – mitów germańskich, hinduskich, egipskich. Mity są z natury rzeczy nieweryfikowalne.
Promocja Biblii jest promocją Mądrości? Posunął się Pan stanowczo za daleko. Nie uważam tej księgi za słowo Boże – nie jest dla mnie źródłem mądrości – zatem głupia jestem? Każdy ateista jest odcięty od źródła mądrości, chyba że Biblię czyta? A co Pan zrobi z Dawkinsem? Kretyn pewnie.
Oczywiście przyjmuję, że Pański “argument”, dotyczący braku innych książek w szufladach pokojów hotelowych:“a dlaczego mają być?” jako dowód braku argumentów :)
Jezus był Żydem – a nadejście Mesjasza oznajmia wiele tekstów religijnych, w tym niechrześcijańskich(za Boga wzięli nieszczęśni Indianie białego konkwistadora – i jak to sie dla nich skończyło?). Jezus sam mówił o swojej misji. Znał Stary Testament – był wszak wychowany w duchu tej religii. Reformował ją.
Dziwne, że nie widzi Pan ewolucji Boga. Bóg Straotestamentowy jest karzący i straszliwy, mszczący sie na dzieciach z grzechy ojców, zsyła nieszczęścia i plagi – to bóg charakterystyczny dla religii pierwotnych – taki, którego przede wszystkim należy się bać. Jezus przedstawia inną jego koncepcję. Mówi o nim jako o nieskończonej miłości. Mówi tym, których na ziemi dotknęło nieszczęście(a kogóż nie dotknęło?). że za to spotka ich nagroda po śmierci. Wymagał wiary, nawet nie rytuałów. Bóg w postaci bezlitosnego Jahwe nie był atrakcyjny dla tych, którzy chcieli mieć jakąkolwiek nadzieję – jeśli nie za życia, to chociaż później. Bóg nagradzający najbardziej nieszczęśliwych – był łatwo przyjmowany przez wielu.
Jeszcze jedno – znam Apokalipsę i różne teksty, które o niej napisano(w tym teologów chrześcijańskich). Nieskromnie mniemam, że znam dobrze. Widzi Pan – nie tyle tekst przypisywany św.Janowi obfituje w symbole, ile elementy jego wizji zyskały rangę symboli, po tym, jak je opisał i kiedy weszły do kanonu biblijnego. O tym właśnie piszą poważni znawcy tematu. Zajmują się nie tylko genezą – bo na jej temat można tylko spekulować i poglądy są rozbieżne, ale głównie recepcją tekstu w wiekach późniejszych. Nawiasem mówiąc – z wielu moich znajomych, którzy deklarują sie jako katolicy – większość nie zna tekstów biblijnych, a niemal nikt się nad nimi nie zastanawia – chyba że w kategoriach wróżebnych rad czy przestróg.
re: Co to znaczy, że Biblia jest natchniona.... .
No tak, trudno rozmawiać z kimś, kto widzi w Biblii jedynie słowo Boże. Akceptuję i takie jej odczytywanie, ale to nie moja opcja – poddję tekst analizie. Mity kosmogoniczne – niezależnie od czasu ich powstania – Biblia zawiera. Czy Pan tego chce czy nie. Może Pan w nie święcie wierzyć, ale pozostają mitami – w tym samym kregu, co inne – mitów germańskich, hinduskich, egipskich. Mity są z natury rzeczy nieweryfikowalne.
Promocja Biblii jest promocją Mądrości? Posunął się Pan stanowczo za daleko. Nie uważam tej księgi za słowo Boże – nie jest dla mnie źródłem mądrości – zatem głupia jestem? Każdy ateista jest odcięty od źródła mądrości, chyba że Biblię czyta? A co Pan zrobi z Dawkinsem? Kretyn pewnie.
Oczywiście przyjmuję, że Pański “argument”, dotyczący braku innych książek w szufladach pokojów hotelowych:“a dlaczego mają być?” jako dowód braku argumentów :)
Jezus był Żydem – a nadejście Mesjasza oznajmia wiele tekstów religijnych, w tym niechrześcijańskich(za Boga wzięli nieszczęśni Indianie białego konkwistadora – i jak to sie dla nich skończyło?). Jezus sam mówił o swojej misji. Znał Stary Testament – był wszak wychowany w duchu tej religii. Reformował ją.
Dziwne, że nie widzi Pan ewolucji Boga. Bóg Straotestamentowy jest karzący i straszliwy, mszczący sie na dzieciach z grzechy ojców, zsyła nieszczęścia i plagi – to bóg charakterystyczny dla religii pierwotnych – taki, którego przede wszystkim należy się bać. Jezus przedstawia inną jego koncepcję. Mówi o nim jako o nieskończonej miłości. Mówi tym, których na ziemi dotknęło nieszczęście(a kogóż nie dotknęło?). że za to spotka ich nagroda po śmierci. Wymagał wiary, nawet nie rytuałów. Bóg w postaci bezlitosnego Jahwe nie był atrakcyjny dla tych, którzy chcieli mieć jakąkolwiek nadzieję – jeśli nie za życia, to chociaż później. Bóg nagradzający najbardziej nieszczęśliwych – był łatwo przyjmowany przez wielu.
Jeszcze jedno – znam Apokalipsę i różne teksty, które o niej napisano(w tym teologów chrześcijańskich). Nieskromnie mniemam, że znam dobrze. Widzi Pan – nie tyle tekst przypisywany św.Janowi obfituje w symbole, ile elementy jego wizji zyskały rangę symboli, po tym, jak je opisał i kiedy weszły do kanonu biblijnego. O tym właśnie piszą poważni znawcy tematu. Zajmują się nie tylko genezą – bo na jej temat można tylko spekulować i poglądy są rozbieżne, ale głównie recepcją tekstu w wiekach późniejszych. Nawiasem mówiąc – z wielu moich znajomych, którzy deklarują sie jako katolicy – większość nie zna tekstów biblijnych, a niemal nikt się nad nimi nie zastanawia – chyba że w kategoriach wróżebnych rad czy przestróg.
http://defendo.wordpress.com/
defendo -- 10.04.2008 - 19:23