Zgoda z dwoma wyjątkami.
Co do granic II RP — pełna zgoda.
Dodam o jeszcze jednym gwoździu do trumny, który sobie wbili nasi dziadowie: stosunki sąsiedzkie i wewnętrzne z innymi narodami Europy Środkowej.
Pewnie sami byśmy Niemców nie spacyfikowali przed remilitaryzacją.
Bo tu nie tylko sama wojna, ale i co potem: okupacja? Potępienie mocarstw w tamtej sytuacji politycznej by nas zabiło. A co z gospodarką, która ledwo wydłubywała się po zakńczeniu wojny celnej, a jeszcze kryzys. Czyli tu nie mogliśmy nie czekać na reakcję sprzymierzonych. Rzekomo Piłsudski namawiał do interwencji karnej na Hitlera. Więcej zrobić Polska sama nie mogła.
Hitlerowi w pażdzierniku 39 kończyły się zapasy wojenne, a na zachodniej granicy od września prawie nie miał wojsk. Jakby ruszyli tchórzliwe dupska zza linii Maginota (czy jak się to pisze), wojna trwałaby rok ze wszystkim.
Ale to już czysta gdybologia; nie ma co się w nią wdawać.
Panie Jerzy
Zgoda z dwoma wyjątkami.
Co do granic II RP — pełna zgoda.
Dodam o jeszcze jednym gwoździu do trumny, który sobie wbili nasi dziadowie: stosunki sąsiedzkie i wewnętrzne z innymi narodami Europy Środkowej.
Pewnie sami byśmy Niemców nie spacyfikowali przed remilitaryzacją.
Bo tu nie tylko sama wojna, ale i co potem: okupacja? Potępienie mocarstw w tamtej sytuacji politycznej by nas zabiło. A co z gospodarką, która ledwo wydłubywała się po zakńczeniu wojny celnej, a jeszcze kryzys. Czyli tu nie mogliśmy nie czekać na reakcję sprzymierzonych. Rzekomo Piłsudski namawiał do interwencji karnej na Hitlera. Więcej zrobić Polska sama nie mogła.
Hitlerowi w pażdzierniku 39 kończyły się zapasy wojenne, a na zachodniej granicy od września prawie nie miał wojsk. Jakby ruszyli tchórzliwe dupska zza linii Maginota (czy jak się to pisze), wojna trwałaby rok ze wszystkim.
Ale to już czysta gdybologia; nie ma co się w nią wdawać.
odys -- 27.05.2008 - 15:21