Na pierwszy rzut oka temu, co Pan powyżej napisał, trudno stawiać jakikolwiek zarzut. Stara się być Pan obiektywny, ważyć rację OBUSTRON, zachowywać do nich jednakowy dystans … i to jest właśnie to co doprowadza mnie do szewskiej pasji. Te charakterystyczne dla pewnych publicystów szukanie symetrii i to zarówno wobec wydarzeń już przeszłych jak i tych jak najbardziej aktualnych.
A tu nie ma żadnej symetrii.
Jest próba pisania polskiej historii na nowo, pisania wyłącznie w oparciu o akta operacyjne komunistycznej bezpieki. To one stają się jedynym wiarygodnym źródłem, jedyną instancją, jedyną miarą czynów i wyborów ludzi, którzy kiedyś rzucili wyzwanie komunistycznemu państwu.
Pisałem już o tym kiedyś w S24 zanim się z nim pożegnałem – ktokolwiek miał do czynienia z aktami operacyjnymi wie, że nie mogą być takim źródłem. Nie dlatego, że zawierają nieprawdę (a akta SB zawierają także wiele nieprawdy) ale, że jest to prawda funkcjonariusza tajnych służb totalitarnego państwa. Wedle naszych demokratycznych standardów – przestępcy, dla którego inwigilowany obiekt jest obiektem właśnie, obiektem którego należy osaczyć, złamać, skompromitować, zmusić do milczenia.
Z tych to powodów nasz funkcjonariusz zbiera informacje o swoim “obiekcie” i trzeba być doprawdy skończonym łajdakiem żeby tego wszystkiego nie dostrzegać albo jeszcze większym łajdakiem wtedy, kiedy się to jednak dostrzega ale udaje, że nie widzi.
Nie ma żadnych dwóch stron sporu, żadnych wyważonych racji. Jest ostatnia próba różnych sierot po IV RP ugrania czegoś dla siebie, przynajmniej utrzymania tego w czym się tak bardzo w ostatnim czasie zasmakowało: wpływów, władzy, nakładów, wywiadów, własnych programów TV, promocji (w tym za publiczne pieniądze), uszytego na własną miarę “salonu”.
No bo jak się nie ma nic ale to zupełnie nic ciekawego do powiedzenia o współczesnym świecie to i tak, jak się okazuje, można nieźle żyć z nieustannego recenzowania lepszych od siebie.
Szanowny Panie Redaktorze
Na pierwszy rzut oka temu, co Pan powyżej napisał, trudno stawiać jakikolwiek zarzut. Stara się być Pan obiektywny, ważyć rację OBU STRON, zachowywać do nich jednakowy dystans … i to jest właśnie to co doprowadza mnie do szewskiej pasji. Te charakterystyczne dla pewnych publicystów szukanie symetrii i to zarówno wobec wydarzeń już przeszłych jak i tych jak najbardziej aktualnych.
A tu nie ma żadnej symetrii.
Jest próba pisania polskiej historii na nowo, pisania wyłącznie w oparciu o akta operacyjne komunistycznej bezpieki. To one stają się jedynym wiarygodnym źródłem, jedyną instancją, jedyną miarą czynów i wyborów ludzi, którzy kiedyś rzucili wyzwanie komunistycznemu państwu.
Pisałem już o tym kiedyś w S24 zanim się z nim pożegnałem – ktokolwiek miał do czynienia z aktami operacyjnymi wie, że nie mogą być takim źródłem. Nie dlatego, że zawierają nieprawdę (a akta SB zawierają także wiele nieprawdy) ale, że jest to prawda funkcjonariusza tajnych służb totalitarnego państwa. Wedle naszych demokratycznych standardów – przestępcy, dla którego inwigilowany obiekt jest obiektem właśnie, obiektem którego należy osaczyć, złamać, skompromitować, zmusić do milczenia.
Z tych to powodów nasz funkcjonariusz zbiera informacje o swoim “obiekcie” i trzeba być doprawdy skończonym łajdakiem żeby tego wszystkiego nie dostrzegać albo jeszcze większym łajdakiem wtedy, kiedy się to jednak dostrzega ale udaje, że nie widzi.
Nie ma żadnych dwóch stron sporu, żadnych wyważonych racji. Jest ostatnia próba różnych sierot po IV RP ugrania czegoś dla siebie, przynajmniej utrzymania tego w czym się tak bardzo w ostatnim czasie zasmakowało: wpływów, władzy, nakładów, wywiadów, własnych programów TV, promocji (w tym za publiczne pieniądze), uszytego na własną miarę “salonu”.
No bo jak się nie ma nic ale to zupełnie nic ciekawego do powiedzenia o współczesnym świecie to i tak, jak się okazuje, można nieźle żyć z nieustannego recenzowania lepszych od siebie.
Artur Kmieciak -- 03.06.2008 - 21:06