Ja mam na myśli selekcję, w której o podziale grantów będzie decydowała pracowitość i przydatność pracy.
I żeby nie było tak jak w przypadku mojej przygody ze studiowaniem, gdy moim promotorem był ponad pięćdziesięcioletni doktor, który od chwili uzyskania doktoratu nie zrobiił literalnie nic, żadnej pracy, żadnego badania, nawet żadnego komentarza. Za to w katedrze nie do ruszenia, gdzie z kolei kierownikowi odebrano tytuł za plagiat. Dla chcących tam nie było miejsca. To zupełnie jak z obecnymi czterystumetrowcami, gdzie posłano faceta biegającego wolniej od płotkarzy, za to ustosunkowanego.
Mireksie
Ja mam na myśli selekcję, w której o podziale grantów będzie decydowała pracowitość i przydatność pracy.
I żeby nie było tak jak w przypadku mojej przygody ze studiowaniem, gdy moim promotorem był ponad pięćdziesięcioletni doktor, który od chwili uzyskania doktoratu nie zrobiił literalnie nic, żadnej pracy, żadnego badania, nawet żadnego komentarza. Za to w katedrze nie do ruszenia, gdzie z kolei kierownikowi odebrano tytuł za plagiat. Dla chcących tam nie było miejsca. To zupełnie jak z obecnymi czterystumetrowcami, gdzie posłano faceta biegającego wolniej od płotkarzy, za to ustosunkowanego.
Pozdrawiam.
TNM -- 23.08.2008 - 00:34