różnie się składa. Dla mnie W-wa ( dla mojej rodziny i wielu w promieniu 100 km, co wiesz pan przecież) była zapleczem kulturalno-zaopatrzeniowym. Byłem wożony więc ze szkołą do teatru, kina, muzeum a przez rodziców po buty, zimowe kurtki i gacie, coca-colę i parówki a na wakacje po pasztet mazowiecki. I trza było to odstać w kolejkach słuchając bredni o chamach z prowincji, co to wszystko wykupują.
Nawet, kurwa parówki.
Tylko dlaczego, kurwa, te parówki były tylko w Sezamie to warszawiaki nie wnikały swoim rozumem.
Toteż ja wracam gdzie indziej.
Do Gory.
Tylko, że tam już są tylko groby i wspomnienia.
I zarastają, jak stawy.
Wiesz pan,
różnie się składa. Dla mnie W-wa ( dla mojej rodziny i wielu w promieniu 100 km, co wiesz pan przecież) była zapleczem kulturalno-zaopatrzeniowym. Byłem wożony więc ze szkołą do teatru, kina, muzeum a przez rodziców po buty, zimowe kurtki i gacie, coca-colę i parówki a na wakacje po pasztet mazowiecki. I trza było to odstać w kolejkach słuchając bredni o chamach z prowincji, co to wszystko wykupują.
Igła -- 25.10.2008 - 11:59Nawet, kurwa parówki.
Tylko dlaczego, kurwa, te parówki były tylko w Sezamie to warszawiaki nie wnikały swoim rozumem.
Toteż ja wracam gdzie indziej.
Do Gory.
Tylko, że tam już są tylko groby i wspomnienia.
I zarastają, jak stawy.