Pol Pot nie walczył z żadnym wrogiem. On prowadził bardzo zdecydowaną operację ograniczania rozmiarów klęski demograficznej w Kambodży. On tak trochę po azjatycku zinterpretował to, czego go nauczyli na Sorbonie – że nie ma postępu bez ograniczenia przeludnienia…
A co do kwestii palestyńskiej – to jednak stoję na stanowisku, że brak mozliwości wyrżnięcia wroga w pień oznacza, że nigdy nie zostaną tam spełnione warunki do zawarcia prawdziwego pokoju. No bo dlaczego Palestyńczycy mieliby wybrać pokój, skoro nigdy ich nie pokonano? Skoro wiadomo, że zasłaniając się cywilami można bezkarnie strzelać do Żydków i wypuszczać na nich rakiety? Skoro wiadomo, że jak tylko zacznie się wojnę przegrywać, to światowa opinia oburzona skalą zniszczeń i liczbą cywilnych ofiar zmusi wroga do wycofania się? A jak się Żydzi wycofają, to wystarczy kilka tygodni na pozbieranie się i można znowu zacząć do Żydków strzelać, wypuszczać rakiety i wysadzać zatłoczone żydowskie autobusy.
Fajnie – co? Podoba się Panu? No to proponuję, aby od dziś zaczął Pan dzierżyć dumnie tytuł “mirolubca” – jak niegdyś car Aleksander III.
@Piotr Wołejko
Pol Pot nie walczył z żadnym wrogiem. On prowadził bardzo zdecydowaną operację ograniczania rozmiarów klęski demograficznej w Kambodży. On tak trochę po azjatycku zinterpretował to, czego go nauczyli na Sorbonie – że nie ma postępu bez ograniczenia przeludnienia…
A co do kwestii palestyńskiej – to jednak stoję na stanowisku, że brak mozliwości wyrżnięcia wroga w pień oznacza, że nigdy nie zostaną tam spełnione warunki do zawarcia prawdziwego pokoju. No bo dlaczego Palestyńczycy mieliby wybrać pokój, skoro nigdy ich nie pokonano? Skoro wiadomo, że zasłaniając się cywilami można bezkarnie strzelać do Żydków i wypuszczać na nich rakiety? Skoro wiadomo, że jak tylko zacznie się wojnę przegrywać, to światowa opinia oburzona skalą zniszczeń i liczbą cywilnych ofiar zmusi wroga do wycofania się? A jak się Żydzi wycofają, to wystarczy kilka tygodni na pozbieranie się i można znowu zacząć do Żydków strzelać, wypuszczać rakiety i wysadzać zatłoczone żydowskie autobusy.
Fajnie – co? Podoba się Panu? No to proponuję, aby od dziś zaczął Pan dzierżyć dumnie tytuł “mirolubca” – jak niegdyś car Aleksander III.
Zbigniew P. Szczęsny -- 05.01.2009 - 23:56