Rorchach to walka do końca, bez względu na okoliczności i szanse, romantyzm (oczywiście w potwornie wykrzywionej przez Moore’a postaci, jak to u niego). Ozzy to chłodna kalkulacja i logika spójna aż do bólu (bardziej w komiksie niż w filmie, trochę zabrakło czasu na rozwinięcie tej postaci…). A pomiędzy nimi ludzie, Owl i Spectre.
W każdym razie najbardziej udana ekranizacja Moore’a do tej pory. Oczywiście Moore jak zwykle odciął się od całego zamieszania, ale wydaje mi się że Snyder tym filmem oddał sprawiedliwość staremu, szurniętemu lewakowi. :)
Może nie archetypy...
Bardziej postawy wobec wyzwań.
Rorchach to walka do końca, bez względu na okoliczności i szanse, romantyzm (oczywiście w potwornie wykrzywionej przez Moore’a postaci, jak to u niego). Ozzy to chłodna kalkulacja i logika spójna aż do bólu (bardziej w komiksie niż w filmie, trochę zabrakło czasu na rozwinięcie tej postaci…). A pomiędzy nimi ludzie, Owl i Spectre.
W każdym razie najbardziej udana ekranizacja Moore’a do tej pory. Oczywiście Moore jak zwykle odciął się od całego zamieszania, ale wydaje mi się że Snyder tym filmem oddał sprawiedliwość staremu, szurniętemu lewakowi. :)
Barbapapa -- 03.04.2009 - 12:24