Dziękuję, dziękuję. Jak wygram jakiś przetarg na kasyno, to pozwolę ci w nim otworzyć budkę z warzywami :P
Co więcej, czasem Magia wkleja piesa albo kwiatki, a czasem ja napiszę o prawach człowieka w Korei Północnej. Nie ma żadnej reguły, bośmy wszyscy z jednego szynela…
Postmodernizmu nie lubię specjalnie, ale postblogerem jestem, co tu kryć... I jeszcze bliskie jest mua takie cudo na kiju, jakim jest postkonserwatyzm, w ujęciu Wielebnego ATW. Oto cytat z niego (i zaraz się zrobi jakżeż, kurwa, intelektualnie):
ATW
Owszem, nie wyznaję kultu „postępu” i jestem w jakimś zasadniczym sensie tradycjonalistą, idzie jednak o to, że nie głoszę stałości i niezmienności form. I patrząc na to z tego punktu widzenia uważam, że powrót do owego „stanu sprzed” jest niewykonalny jeśli rozumieć go jako odgórne, jednorazowe skreślenie ostatnich stu (dwustu? pięciuset?) lat historii i niefrasobliwe wklejenie schematów znanych z… no właśnie, skąd? Czy chodzi o cofnięcie się do absolutyzmu przedrewolucyjnej Francji albo do sarmackiej Polski? Do późnego lub wczesnego średniowiecza, a może nawet – vide Guenon i Evola – do starożytnych społeczeństw przedchrześcijańskich, rządzonych solarnymi mitami i teokratycznym systemem kastowym? A może godne restauracji jest tylko państwo hiszpańskie w wizji karlistów (ponieważ oni uznawali swój model nieomal za pełną realizację bezpośrednich poleceń Pana Boga)? Co gorsza – na dobrą sprawę my – dzieci XX, XXI wieku – nawet do końca nie wiemy, jak wyglądał każdy z owych „starych ładów”, znamy je tylko z opisów, wyidealizowanych bądź przeciwnie wręcz – niechętnych.
Fakty są takie, że żyjemy w świecie po upadku Zachodu. Monarchie upadły, społeczeństwo stanowe zanikło, kultura zaś rozsypała się jak kryształowe naczynie, a jej okruchy rozsypały się po naprawdę odległym terenie, trafiając czasem w najbardziej zaskakujące miejsca. Ta ostatnia kwestia – kwestia kultury i jej rozpadu – jest chyba najbardziej istotna.
Wszyscy gromadzimy złom, by starczyło nam na kosmiczny prom i kuszę...
Ha!
Dziękuję, dziękuję. Jak wygram jakiś przetarg na kasyno, to pozwolę ci w nim otworzyć budkę z warzywami :P
Co więcej, czasem Magia wkleja piesa albo kwiatki, a czasem ja napiszę o prawach człowieka w Korei Północnej. Nie ma żadnej reguły, bośmy wszyscy z jednego szynela…
Postmodernizmu nie lubię specjalnie, ale postblogerem jestem, co tu kryć... I jeszcze bliskie jest mua takie cudo na kiju, jakim jest postkonserwatyzm, w ujęciu Wielebnego ATW. Oto cytat z niego (i zaraz się zrobi jakżeż, kurwa, intelektualnie):
Owszem, nie wyznaję kultu „postępu” i jestem w jakimś zasadniczym sensie tradycjonalistą, idzie jednak o to, że nie głoszę stałości i niezmienności form. I patrząc na to z tego punktu widzenia uważam, że powrót do owego „stanu sprzed” jest niewykonalny jeśli rozumieć go jako odgórne, jednorazowe skreślenie ostatnich stu (dwustu? pięciuset?) lat historii i niefrasobliwe wklejenie schematów znanych z… no właśnie, skąd? Czy chodzi o cofnięcie się do absolutyzmu przedrewolucyjnej Francji albo do sarmackiej Polski? Do późnego lub wczesnego średniowiecza, a może nawet – vide Guenon i Evola – do starożytnych społeczeństw przedchrześcijańskich, rządzonych solarnymi mitami i teokratycznym systemem kastowym? A może godne restauracji jest tylko państwo hiszpańskie w wizji karlistów (ponieważ oni uznawali swój model nieomal za pełną realizację bezpośrednich poleceń Pana Boga)? Co gorsza – na dobrą sprawę my – dzieci XX, XXI wieku – nawet do końca nie wiemy, jak wyglądał każdy z owych „starych ładów”, znamy je tylko z opisów, wyidealizowanych bądź przeciwnie wręcz – niechętnych.
Fakty są takie, że żyjemy w świecie po upadku Zachodu. Monarchie upadły, społeczeństwo stanowe zanikło, kultura zaś rozsypała się jak kryształowe naczynie, a jej okruchy rozsypały się po naprawdę odległym terenie, trafiając czasem w najbardziej zaskakujące miejsca. Ta ostatnia kwestia – kwestia kultury i jej rozpadu – jest chyba najbardziej istotna.
Wszyscy gromadzimy złom, by starczyło nam na kosmiczny prom i kuszę...
z postkonserwatywnym pururu!