Nieustająco frapujące jest to konfrontacyjne podejście. Motyw ze zrzutami z ekranu mojej notki, czyli bezpośrednie podejrzenie, że będę zmieniał jej treść w zalezności od linii komentarzy to już totalna aberracja :)
Niczego nie “rozszerzam”. W notce wyraźnie zaznaczyłem (sprawdź na zrzucie :):
Niżej chciałbym przypomnieć polskie komentarze do prezentowanego przez Rosjan wątku wpływu warunków atmosferycznych oraz komunikacji między wieżą a samolotem na okoliczności katastrofy w Smoleńsku.
Czyli skupiłem się na jednym wątku. Motyw “na kursie i na ścieżce” (pomyliłem się z tą “drogą”) mieści się w deklarowanym zakresie notki, zwłaszcza, że w chwili podawania tej informacji przez wieżę, samolot znajdował się ok. 3 kilometrów poza “kursem i ścieżką”. Gdybym miał jednak prezentować cały przebieg komunikacji, to nie byłaby notka, tylko forma znacznie dłuższa i strasznie nudna.
“Kurs i ścieżkę” przywołałem nie w formie erystycznego “narzędzia”, tylko jako przykład oczywistego wprowadzania w błąd pilotów, co razem z obecnością na wieży Krasnoutskiego, jego zakazu odesłania samolotu na lotnisko zapasowe oraz kolejnych kłamstw Rosjan odnośnie jego roli na wieży wszelkie wątpliwości potęguje. Podobnie, jak przyjęcie tych kłamstw przez komisję Millera wbrew ustaleniom polskich ekspertów.
Pełna zgoda z Twoją oceną organizacji lotu (bardzo dobrze jest zaprezentowana w filmie “Mgła”). Przypomnijmy więc, że ten lot jako dysponent rządowej floty organizowała Kancelaria Premiera z Arabskim na czele (którego zaniedbania w tym względzie stwierdził również NIK). Do Kancelarii Prezydenta należało wyczarterowanie samolotu oraz podanie listy pasażerów – w przypadku parlamentazystów w konsultacji z Marszałkiem Sejmu, w przypadku oficerów – z ministrem ON. To jedno. To nie ja wprowadziłem ten wątek do dyskusji.
Drugie natomiast – po jedynym podejściu do lądowania, został wydany rozkaz o odejściu i locie na lotnisko zapasowe, gdy – zgodnie z procedurą – wysokościomierz wskazał wysokość decyzji (100 m) i nie było widać ziemi. Dlaczego ten manewr się nie powiódł, a na wysokości 15 metrów przestały działać trzy niezalezne od siebie systemy zasilania oczywiście pojęcia nie mam i żadnych tez nie stawiam.
Uważam jednak, że znacznie bardziej zasadne jest zestawianie informacji poszlakowych dotyczących przebiegu tych wydarzeń, które znamy, niz np. teksty po przedwczorajszej konferencji (np. R. Kalisz), że “brak dowodów obecności gen. Błasika nie ma znaczenia, bo nie ma też dowodów, że go tam nie było” (cytat z pamięci). Aż, mimo powagi sprawy, chce się polecieć Bareją: “... a gdyby to wasza matka…”.
Moje podejście jest proste – skoro od momentu katastrofy mamy do czynienia z piętrową ściemą, coś jest “nie halo”. Nie “rozgrzeszam” załogi, po prostu chcę znać prawdę. To czy Protasiuk “miał prawo”, czy go “nie miał” w niczym nie zmienia faktów, o których wspomniałem, ale także wielu innych.
Podtrzymuję pytanie zawarte we wpisie “Cui bono 2 czyli kwestia stylu” z 18 kwietnia 2010 podlinkowanym w tej notce (do sprawdzenia…) :
Dlaczego stawiając wstępne hipotezy (również śledcze) “z góry” pominięto wszelkie wątki związane z błędnym działaniem sprzętu nawigacyjnego i naprowadzającego, skupiając uwagę opinii publicznej na “czynniku ludzkim” w sytuacji, gdy praktycznie każdy punkt dotyczący kwestii technicznych budzi poważne wątpliwości?
(w tamtym wpisie wymieniam, co mam na myśli)
Chciałbym poznać przyczynę tego podejścia, zaprezentowanego przez Sikorskiego, gdy wrak jeszcze nie ostygł i Rosjanie w ramach “wyjaśniania przyczyn katastrofy” nie zdążyli powybijać w nim wszystkich pozostałych jeszcze szyb i pociąć reszty, by ułożyć je w “tzw. obrysie samolotu”. To właśnie wiele osób nazywa “rosyjską narracją”. Najbardziej awangardowy tryb “wyjaśniania katastrofy” ever.
Można to wszystko zbyć wzruszeniem ramion jako “PiS-owskie szaleństwo”. Kto chce – ma do tego prawo. A ja mam prawo interesować się tematem zwracać uwagę na sytuacje, gdy polscy eksperci w oficjalnym dokumencie wykazują Rosjanom fałsze, a mimo to polski rząd te fałsze uznaje i sankcjonuje swoim, hm, “autorytetem”.
Magio
Nieustająco frapujące jest to konfrontacyjne podejście. Motyw ze zrzutami z ekranu mojej notki, czyli bezpośrednie podejrzenie, że będę zmieniał jej treść w zalezności od linii komentarzy to już totalna aberracja :)
Niczego nie “rozszerzam”. W notce wyraźnie zaznaczyłem (sprawdź na zrzucie :):
Niżej chciałbym przypomnieć polskie komentarze do prezentowanego przez Rosjan wątku wpływu warunków atmosferycznych oraz komunikacji między wieżą a samolotem na okoliczności katastrofy w Smoleńsku.
Czyli skupiłem się na jednym wątku. Motyw “na kursie i na ścieżce” (pomyliłem się z tą “drogą”) mieści się w deklarowanym zakresie notki, zwłaszcza, że w chwili podawania tej informacji przez wieżę, samolot znajdował się ok. 3 kilometrów poza “kursem i ścieżką”. Gdybym miał jednak prezentować cały przebieg komunikacji, to nie byłaby notka, tylko forma znacznie dłuższa i strasznie nudna.
“Kurs i ścieżkę” przywołałem nie w formie erystycznego “narzędzia”, tylko jako przykład oczywistego wprowadzania w błąd pilotów, co razem z obecnością na wieży Krasnoutskiego, jego zakazu odesłania samolotu na lotnisko zapasowe oraz kolejnych kłamstw Rosjan odnośnie jego roli na wieży wszelkie wątpliwości potęguje. Podobnie, jak przyjęcie tych kłamstw przez komisję Millera wbrew ustaleniom polskich ekspertów.
Pełna zgoda z Twoją oceną organizacji lotu (bardzo dobrze jest zaprezentowana w filmie “Mgła”). Przypomnijmy więc, że ten lot jako dysponent rządowej floty organizowała Kancelaria Premiera z Arabskim na czele (którego zaniedbania w tym względzie stwierdził również NIK). Do Kancelarii Prezydenta należało wyczarterowanie samolotu oraz podanie listy pasażerów – w przypadku parlamentazystów w konsultacji z Marszałkiem Sejmu, w przypadku oficerów – z ministrem ON. To jedno. To nie ja wprowadziłem ten wątek do dyskusji.
Drugie natomiast – po jedynym podejściu do lądowania, został wydany rozkaz o odejściu i locie na lotnisko zapasowe, gdy – zgodnie z procedurą – wysokościomierz wskazał wysokość decyzji (100 m) i nie było widać ziemi. Dlaczego ten manewr się nie powiódł, a na wysokości 15 metrów przestały działać trzy niezalezne od siebie systemy zasilania oczywiście pojęcia nie mam i żadnych tez nie stawiam.
Uważam jednak, że znacznie bardziej zasadne jest zestawianie informacji poszlakowych dotyczących przebiegu tych wydarzeń, które znamy, niz np. teksty po przedwczorajszej konferencji (np. R. Kalisz), że “brak dowodów obecności gen. Błasika nie ma znaczenia, bo nie ma też dowodów, że go tam nie było” (cytat z pamięci). Aż, mimo powagi sprawy, chce się polecieć Bareją: “... a gdyby to wasza matka…”.
Moje podejście jest proste – skoro od momentu katastrofy mamy do czynienia z piętrową ściemą, coś jest “nie halo”. Nie “rozgrzeszam” załogi, po prostu chcę znać prawdę. To czy Protasiuk “miał prawo”, czy go “nie miał” w niczym nie zmienia faktów, o których wspomniałem, ale także wielu innych.
Podtrzymuję pytanie zawarte we wpisie “Cui bono 2 czyli kwestia stylu” z 18 kwietnia 2010 podlinkowanym w tej notce (do sprawdzenia…) :
Dlaczego stawiając wstępne hipotezy (również śledcze) “z góry” pominięto wszelkie wątki związane z błędnym działaniem sprzętu nawigacyjnego i naprowadzającego, skupiając uwagę opinii publicznej na “czynniku ludzkim” w sytuacji, gdy praktycznie każdy punkt dotyczący kwestii technicznych budzi poważne wątpliwości?
(w tamtym wpisie wymieniam, co mam na myśli)
Chciałbym poznać przyczynę tego podejścia, zaprezentowanego przez Sikorskiego, gdy wrak jeszcze nie ostygł i Rosjanie w ramach “wyjaśniania przyczyn katastrofy” nie zdążyli powybijać w nim wszystkich pozostałych jeszcze szyb i pociąć reszty, by ułożyć je w “tzw. obrysie samolotu”. To właśnie wiele osób nazywa “rosyjską narracją”. Najbardziej awangardowy tryb “wyjaśniania katastrofy” ever.
Można to wszystko zbyć wzruszeniem ramion jako “PiS-owskie szaleństwo”. Kto chce – ma do tego prawo. A ja mam prawo interesować się tematem zwracać uwagę na sytuacje, gdy polscy eksperci w oficjalnym dokumencie wykazują Rosjanom fałsze, a mimo to polski rząd te fałsze uznaje i sankcjonuje swoim, hm, “autorytetem”.
Foxx -- 18.01.2012 - 08:50