1) “Frapujące podejście konfrontacyjne + aberracja.”
Wynika z doświadczeń “salonowych”. Tam wystarczyło, że podałam warunki pogodowe dla lotniska Siewiernyj z poranka dnia katastrofy, które nota bene znalazłam na jednym z amerykańskich portali zajmujących się tematyką lotniczą, i już byłam zaliczona do “bojówek kremlina”. :) No tak to już niestety bywa, że jeśli niektórym fakty nie pasują do teorii (sztuczna mgła), to tym gorzej dla faktów a posłańca należy zabić. :)
2) Rozszerzanie.
Odnosiło się do zawartości komentarza. I znowu doświadczenia “salonowe” wskazują na możliwość modyfikacji zawartości notki, żeby z krytycznego czytelnika zrobić wielbłąda. :)
3) “Moje podejście jest proste – skoro od momentu katastrofy mamy do czynienia z piętrową ściemą, coś jest “nie halo”. Nie “rozgrzeszam” załogi, po prostu chcę znać prawdę. To czy Protasiuk “miał prawo”, czy go “nie miał” w niczym nie zmienia faktów, o których wspomniałem, ale także wielu innych.”
Pełna zgoda z “piętrową ściemą”, jednakże decyzja Protasiuka o podejściu do lądowania w danych warunkach meteo i na prymitywnym lądowisku, jest faktem, który wpłynął na przebieg wydarzeń. Nie zmienia to oczywiście mniejszej czy większej zasadności zgłaszanych przez Ciebie wątpliwości. Też je mam, mimo, że już nawet tu zaczęłam robić za “nożyce”. :)
4) “Podtrzymuję pytanie zawarte we wpisie “Cui bono 2 czyli kwestia stylu” z 18 kwietnia 2010 [...] (w tamtym wpisie wymieniam, co mam na myśli)”
Przeczytałam, i uważam, że po 20 miesiącach ten wpis jest w kilku miejscach nieaktualny. Dla przykładu, w kwestii wszechstronnego i świetnego przygotowania załogi. Jak było z treningami i zaświadczeniami o niby-treningach, to już mniej więcej wiadomo.
W kwestii samego “qui bono” też parę miejsc w tym wpisie jest dla mnie zastanawiających. Nie rozumiem, przykładowo, dlaczego tak chwacko łyknąłeś lansowaną przez mainstreamowe media tezę o ukatrupieniu Litwinienki a w przypadku katastrofy Tupolewa te same media w Twojej opinii podają same kłamstwa.
Bo nie pasują do z góry powziętej tezy? – się zastanawiam. Wybacz, ale jakoś nie gra mi to ze słowami “po prostu chcę znać prawdę”.
Zresztą, nawet kiedy zgadzasz się ze mną, że cała ta ekspedycja była partacko zorganizowana, to i tak całą winę przypisujesz tylko jednej stronie.
“Qui bono?” – nigdy nikt tego nie dojdzie, jeśli będzie patrzył z uporem maniaka w jedną stronę, zamykając się na inne, mniej wygodne opcje. Zwrócę tylko uwagę na pewien artykuł Bloomberga, który jasno mówił o zmianach gospodarczych po katastrofie i pewien artykuł na Infowars, w którym napisano o pewnych posunięciach Skrzypka, łącząc te ruchy na rynku finansowym z ewentualnym motywem w hipotezie zamachu. Niestety, kierunek geograficzny w stawianych tam pytaniach, był zgoła odmienny.
5) Sikorski to “ciekawa” postać. Jednakże wiązanie go z “narracją rosyjską” jest dla mnie nieporozumieniem. :)
6) O jakiej pracy jakich naukowców wspominałeś? Pytam, bo (po przeczytaniu wielce popularnej na “salonie” teorii FYMa o “maskirowce” :D) odpuściłam sobie śledzenie kolejnych rewelacji. (Pardą.) Jedyne na co zwróciłam, niepotrzebnie, uwagę to rachunkowa ekwilibrystyka prof. Biniendy. (Pardą.) Jego wyliczenia, dotyczące toru lotu i odległości w jakiej spadł urwany kawałek skrzydła, są dla mnie tak samo wiarygodne, jak wyliczenia policyjnych speców dotyczące prędkości motocykla Jarka Wałęsy. (Pardą). Raport Millera też ma podobną wartość jeśli chodzi o opis zdarzeń stricte fizycznych. (Pardą.)
To nie jest historia o “białych kapeluszach” i “czarnych kapeluszach” (tak kiedyś wyróżniano “dobre i złe” charaktery w westernach). Tu są tylko odcienie szarości, jak we mgle, czego nie chce przyjąć do wiadomości żadna ze zwalczających się stron.
Dla mnie to przykre, bo w ten sposób nigdy nie dojdziemy Prawdy. A może o to właśnie chodzi?
Foxx
1) “Frapujące podejście konfrontacyjne + aberracja.”
Wynika z doświadczeń “salonowych”. Tam wystarczyło, że podałam warunki pogodowe dla lotniska Siewiernyj z poranka dnia katastrofy, które nota bene znalazłam na jednym z amerykańskich portali zajmujących się tematyką lotniczą, i już byłam zaliczona do “bojówek kremlina”. :) No tak to już niestety bywa, że jeśli niektórym fakty nie pasują do teorii (sztuczna mgła), to tym gorzej dla faktów a posłańca należy zabić. :)
2) Rozszerzanie.
Odnosiło się do zawartości komentarza. I znowu doświadczenia “salonowe” wskazują na możliwość modyfikacji zawartości notki, żeby z krytycznego czytelnika zrobić wielbłąda. :)
3) “Moje podejście jest proste – skoro od momentu katastrofy mamy do czynienia z piętrową ściemą, coś jest “nie halo”. Nie “rozgrzeszam” załogi, po prostu chcę znać prawdę. To czy Protasiuk “miał prawo”, czy go “nie miał” w niczym nie zmienia faktów, o których wspomniałem, ale także wielu innych.”
Pełna zgoda z “piętrową ściemą”, jednakże decyzja Protasiuka o podejściu do lądowania w danych warunkach meteo i na prymitywnym lądowisku, jest faktem, który wpłynął na przebieg wydarzeń. Nie zmienia to oczywiście mniejszej czy większej zasadności zgłaszanych przez Ciebie wątpliwości. Też je mam, mimo, że już nawet tu zaczęłam robić za “nożyce”. :)
4) “Podtrzymuję pytanie zawarte we wpisie “Cui bono 2 czyli kwestia stylu” z 18 kwietnia 2010 [...] (w tamtym wpisie wymieniam, co mam na myśli)”
Przeczytałam, i uważam, że po 20 miesiącach ten wpis jest w kilku miejscach nieaktualny. Dla przykładu, w kwestii wszechstronnego i świetnego przygotowania załogi. Jak było z treningami i zaświadczeniami o niby-treningach, to już mniej więcej wiadomo.
W kwestii samego “qui bono” też parę miejsc w tym wpisie jest dla mnie zastanawiających. Nie rozumiem, przykładowo, dlaczego tak chwacko łyknąłeś lansowaną przez mainstreamowe media tezę o ukatrupieniu Litwinienki a w przypadku katastrofy Tupolewa te same media w Twojej opinii podają same kłamstwa.
Bo nie pasują do z góry powziętej tezy? – się zastanawiam. Wybacz, ale jakoś nie gra mi to ze słowami “po prostu chcę znać prawdę”.
Zresztą, nawet kiedy zgadzasz się ze mną, że cała ta ekspedycja była partacko zorganizowana, to i tak całą winę przypisujesz tylko jednej stronie.
“Qui bono?” – nigdy nikt tego nie dojdzie, jeśli będzie patrzył z uporem maniaka w jedną stronę, zamykając się na inne, mniej wygodne opcje. Zwrócę tylko uwagę na pewien artykuł Bloomberga, który jasno mówił o zmianach gospodarczych po katastrofie i pewien artykuł na Infowars, w którym napisano o pewnych posunięciach Skrzypka, łącząc te ruchy na rynku finansowym z ewentualnym motywem w hipotezie zamachu. Niestety, kierunek geograficzny w stawianych tam pytaniach, był zgoła odmienny.
5) Sikorski to “ciekawa” postać. Jednakże wiązanie go z “narracją rosyjską” jest dla mnie nieporozumieniem. :)
6) O jakiej pracy jakich naukowców wspominałeś? Pytam, bo (po przeczytaniu wielce popularnej na “salonie” teorii FYMa o “maskirowce” :D) odpuściłam sobie śledzenie kolejnych rewelacji. (Pardą.) Jedyne na co zwróciłam, niepotrzebnie, uwagę to rachunkowa ekwilibrystyka prof. Biniendy. (Pardą.) Jego wyliczenia, dotyczące toru lotu i odległości w jakiej spadł urwany kawałek skrzydła, są dla mnie tak samo wiarygodne, jak wyliczenia policyjnych speców dotyczące prędkości motocykla Jarka Wałęsy. (Pardą). Raport Millera też ma podobną wartość jeśli chodzi o opis zdarzeń stricte fizycznych. (Pardą.)
To nie jest historia o “białych kapeluszach” i “czarnych kapeluszach” (tak kiedyś wyróżniano “dobre i złe” charaktery w westernach). Tu są tylko odcienie szarości, jak we mgle, czego nie chce przyjąć do wiadomości żadna ze zwalczających się stron.
Dla mnie to przykre, bo w ten sposób nigdy nie dojdziemy Prawdy. A może o to właśnie chodzi?
To wszystko, co miałam do napisania.
Magia -- 18.01.2012 - 13:44Cześć! :)